Tysiąc pięćset dzieci bez przedszkola
Tysiąc pięćset dzieci – tylu młodych rybniczan w wieku przedszkolnym nie znajdzie miejsca w miejskich placówkach. – W tej chwili trwa rejestracja kandydatów do przedszkoli, która zakończy się 29 marca i dopiero po tej dacie poznamy prawdziwą skalę problemu – informuje Lucyna Tyl, rzecznik urzędu miasta. Nabór ruszył 5 marca, jednak już na lutowej sesji rady miasta Adam Fudali, prezydent Rybnika, zapowiadał, że skala tej systemowej pomyłki jest spora.
Jak co roku nabór do rybnickich przedszkoli to duże problemy dla rodziców, ale i dla władz miasta.
Sześciolatki w szkołach, sześciolatki w przedszkolach
Dzieci uprawnionych do pójścia do przedszkola jest w tym roku 6130. – Oczywiście nie znaczy to, że rodzice wszystkich tych dzieci zechcą je zapisać do przedszkola – zaznacza miejska rzeczniczka. Problem jednak w tym, że to tych najmłodszych jest najwięcej. Z rocznika 2009 i 2010 statystycznie do przedszkoli pójść może 3200 dzieci. To grubo ponad połowa wszystkich uprawnionych.
Problemy de facto zaczęły, gdy rząd zapowiedział zmiany w systemie nauki przedszkolnej i wczesnego nauczania. Sześciolatki trafiać miały do szkół – taki był plan. Gminy rozpoczęły kosztowne modernizacje oddziałów szkolnych dla sześciolatków – wiązało się to z remontami, zmianami projektów i reorganizacją całej szkolnej przestrzeni. W niektórych przypadkach dla maluchów pojawiły się place zabaw, osobne szatnie, toalety przy każdej sali. Koszty jednak, jak się okazuje były daremne. Sześciolatki kilka lat temu do przedszkoli nie trafiły – w związku z sporym oporem środowisk rodziców i niektórych autorytetów świata pedagogicznego. Rząd reformę z roku na rok przesuwa, a problem rośnie. Sześcioletnie dzieci spędzają czas w przedszkolach, specjalnie przygotowane klasy i oddziały nie służą swoim celom, a dla rodziców dzieci młodszych, którzy chcą posłać swe pociechy do przedszkoli pojawia się ogromny problem. – Nie bez znaczenia jest to, jaką decyzję podejmą rodzice dzieci sześcioletnich, którzy jeszcze w tym roku mogą zapisać dziecko do przedszkola lub do szkoły podstawowej – mówi Lucyna Tyl. Rodzice mogą, lecz nie muszą. A doświadczenie uczy, że nie posyłają potomków do szkół.
Zabraknie półtorej tysiąca
Dzieci uprawnionych do pójścia do przedszkola jest w tym roku 6130. – Oczywiście nie znaczy to, że rodzice wszystkich tych dzieci zechcą je zapisać do przedszkola – zaznacza miejska rzeczniczka. Problem jednak w tym, że to tych najmłodszych jest najwięcej. Z rocznika 2009 i 2010 statystycznie do przedszkoli pójść może 3200 dzieci. To grubo ponad połowa wszystkich uprawnionych. I to z tej puli odpadnie niemal połowa. Sześcio-i pięciolatki obejmuje tzw. obowiązek, a więc dla nich miejsce w rybnickiej oświacie znaleźć się musi.
Rybnik z tą sytuacją walczy, jak może i na ile pozwala miejska kasa. – W ostatnich latach Miasto zwiększyło już liczbę miejsc w przedszkolach o ponad 850. W tym roku w Rybniku przygotowano do naboru 4354 miejsca w 36 przedszkolach – mówi Lucyna Tyl. By znaleźć się wśród prawie 4,4 tys. szczęśliwców należy spełnić odpowiednie kryteria. A handicapem może w tej sytuacji być m.in. status materialny czy sprawy rodzinne. Pierwszeństwo zawsze miały będą dzieci z rodzin zastępczych, rodzin, w których oboje rodzice pracują, a także dzieci wychowywane przez samotnego rodzica. Mali rybniczanie, którzy w zeszłym roku uczęszczali już do przedszkola także nie powinni się zbytnio martwić. Większe szanse ma także maluch, którego sześcioletnie rodzeństwo rodzice postanowili wysłać do szkoły podstawowej. Według zapowiedzi urzędu miasta, mieszkańcy na bieżąco są informowani i edukowani o zaletach posyłania dzieci sześcioletnich do szkół podstawowych. Choć medialnej kampanii nie było, temat znany jest chyba każdemu, gdyż od kilku lat w okolicach marca nie schodzi z łam gazet i ramówek telewizyjnych wiadomości. Przedszkolaki w szkołach mają jednak tyle samo zwolenników, co przeciwników. Zeszły rok pokazał, że w Rybniku rodzicom do reformy szkolnictwa nieśpieszno.
(mark)