Burzliwie o śmieciach
CZUCHÓW, CZERWIONKA-LESZCZYNY. 130 mieszkańców przyszło na spotkanie informacyjne dotyczące wprowadzenia nowego systemu gospodarki odpadami. Do końca dotrwało kilkadziesiąt osób. Temat śmieci powrócił też na sesję rady miejskiej.
Zebranie, które odbyło się przed świętami zorganizowano po to, by przybliżyć mieszkańcom, sprawy związane z wejściem w życie już za trzy miesiące nowej opłaty za śmieci. Głównie dotyczące deklaracji śmieciowej oraz problemów w obszarze administracyjnym.
Z mieszkańcami spotkały się pracownice wydziału gospodarki odpadami Anna Chwołka oraz Elżbieta Kroczek. Panie znalazły się pod ostrzałem pytań czuchowian. Najbardziej dostało się im za wysokość opłaty, jaką przyjdzie czuchowianom płacić za śmieci od lipca. Choć urzędniczki kilkakrotnie podkreślały, że to nie one zdecydowały o cenie, mieszkańcy nie szczędzili im ostrych słów. Ludzie dopytywali, dlaczego na spotkaniu nie pojawił się nikt z przedstawicieli władz. Kiedy chcieli zadać pytania radnym reprezentującym dzielnicę w radzie miejskiej okazało się, że żadnego na sali nie ma. Antoni Procek w ogóle nie przyszedł, z kolei Stefania Szyp po godzinie musiała spotkanie opuścić. Wiele osób przyszło na spotkanie, by usłyszeć odpowiedzi na konkretne pytania, ale nie wszyscy wrócili do domu usatysfakcjonowani odpowiedziami. Sprawa „śmieciowych” spotkań informacyjnych, jakie odbyły się we wszystkich sołectwach i dzielnicach stanęła też na ostatniej sesji rady miejskiej. – Z zebrań zrobiła się polityka – stwierdził burmistrz Wiesław Janiszewski.
Jak to jest z tymi śmieciami?
Przewodniczący zarządu dzielnicy Adam Karaszewski w specjalnej prezentacji, prosto i wyczerpująco wyjaśnił zebranym najistotniejsze kwestie dotyczące nowej ustawy „śmieciowej”. Czuchowianie dowiedzieli się, że nowa ustawa nakłada na nich obowiązek segregacji odpadów oraz co mieszkańcy będą segregować i do jakich kubłów bądź worków mogą wrzucać. Przewodniczący zatrzymał się trochę dłużej przy dwóch stawkach, jakie obowiązują na terenie gminy – 12 zł dla tych, którzy segregują śmieci i 20 zł dla tych, którzy tego nie robią. Wyjaśnił, że ustalone przez radę miejską opłaty nie są stawkami ostatecznymi zarówno na plus, jak i na minus. Ceny mogą się zmienić w zależności od tego jak zakończy się przetarg na odbiorcę gminnych śmieci oraz faktyczną liczbę mieszkańców. Ta ostatnia znana będzie po 15 kwietnia, kiedy zakończy się przyjmowanie deklaracji śmieciowych. Wtedy okaże się, ile naprawdę jest w Czerwionce-Leszczynach mieszkańców. Adam Karaszewski przypomniał o obowiązku wypowiedzenia dotychczasowych umów. Czuchowianie wysłuchali prezentacji, jednak po jej zakończeniu wielu stwierdziło, że tę wiedzę już posiada. Potem zaczął się ostrzał urzędniczek.
Na co pójdą nasze pieniądze?
Najwięcej uwag ludzie mieli do stawek jakie od lipca będą musieli zapłacić za wywóz śmieci oraz w jaki sposób gmina będzie zarządzać pieniędzmi z opłaty śmieciowej. – W ciągu roku planujecie zebrać za śmieci w całej gminie ponad 6,1 mln zł. Jak te pieniądze będą wydane? Ile za wywóz, ile za koszty administracyjne – dociekał Jan Pala. O ilość śmieci, jakie mają być zebrane z terenu Czuchowa dopytywał się z kolei Stanisław Furgał. Kiedy urzędniczki oznajmiły, że obecnie nie mają takich danych, czuchowianin stwierdził, że przyszły na spotkanie nieprzygotowane. Furgał nie dał jednak za wygraną i przerzucając swoje notatki, atakował dalej. – To proszę mi wyjaśnić, co oznaczają zapisy – w punkcie pierwszym koszty administracyjne 400 tys. zł, i w punkcie drugim pozostałe koszty administracyjne 250 tys. zł. 750 tys. zł kosztów administracyjnych to jest nienormalne – grzmiał czuchowianin. Niestety na swoje pytania nie uzyskał odpowiedzi. Dowiedział się natomiast, że pieniądze z opłaty śmieciowej nie trafią do „wspólnego” wora, ale na specjalnie wydzielone konto „śmieciowe”.
Mieszkańcy zarzucili urzędniczkom, że uchwała nie została przygotowana tak jak należy. – Wszystko robicie na odwrót. Ustalacie cenę, a teraz bierzecie się za przetarg. Najpierw powinien być rozstrzygnięty przetarg, potem ustalona stawka, a nie na odwrót – punktował Grzegorz Piskorz. Urzędniczki odpierały ataki, starając się tłumaczyć i odpowiadać na pytania, jednak z sali raz po raz słychać było zdenerwowane głosy zarzucające włodarzom gminy, że całą uchwałę „śmieciową” zrobiono po partyzancku i bez konsultacji z mieszkańcami.
Wszystko w jednej opłacie, a śmieci pod kontrolą
Mimo gorącej atmosfery niektórzy ze spotkania wyszli zadowoleni. Kiedy bowiem mieszkańcy zarzucili władzom gminy, że te uszczęśliwiły ich największymi cenami za śmieci w okolicy dowiedzieli się, że 12 zł stawka obejmuje nie tylko opłatę za tradycyjny kubeł. – W ramach tych 12 zł będziecie państwo mieli zapewnione odbiór pojemników, odbiór worków, gruzu, a dodatkowo dwa razy w roku odpadów wielkogabarytowych – wyjaśniła Anna Chwołka. Ponadto jeśli w którymś gospodarstwie będzie więcej odpadów wielkogabarytowych to wystarczy, że zadzwoni się do ZDiSK, a pracownicy przyjadą je odebrać, też w ramach tej samej opłaty. – A co, jeśli dziecko zbije mi szybę w oknie i będę musiał wrzucić to szkło do kubła? Czy wtedy będę płacił więcej, bo policzycie mi za niesegregowanie? – dopytywali z sali. Urzędniczki rozwiały też wątpliwości odnośnie tego, co uważane będzie za odpady segregowane, a co za niesegregowane. – Stłuczoną szybę można wyrzucić do kubła ze żwirem i będzie to kubeł zmieszany, a państwo dalej zapłacicie jak za śmieci segregowane – wyjaśniały pracownice wydziału gospodarki odpadami. Na pytanie, kto oceni fakt, czy śmieci są segregowane bądź nie czuchowianie usłyszeli, że będzie to należało do przedsiębiorcy, który śmieci odbierze. Gmina jednak śmieci odbierane z jej terenu będzie monitorowała. Nie zdarzy się już sytuacja, że w trakcie przejazdu na wysypisko część z nich gdzieś wyparuje. – Zostanie zakupione specjalne oprogramowanie, które będą miały zainstalowane śmieciarki. Dzięki temu my będziemy dokładnie wiedzieć, a nawet widzieć drogę, jaką pokonywać będą śmieci od momentu odebrania ich z posesji aż do dostarczenia ich na wysypisko. Państwo w każdej chwili możecie sprawdzić, czy tyle śmieci ile zostało od was odebrane zostało wywiezione – poinformowały urzędniczki.
Dla nas to kara
Bez odpowiedzi pozostały jednak pytania mieszkańców, którzy zainwestowali w ekologię. Głownie tych, którzy na własny koszt, bez dopłat zmienili tradycyjne ogrzewanie na ekologiczne, zamontowali solary czy wybudowali przydomowe oczyszczalnie ścieków. Niektórzy zrobili to kosztem wzięcia kredytu bankowego. – Dla nas te 12 zł to jest kara. Zdecydowaliśmy się na zainwestowanie w ekologię, a teraz będziemy płacić dokładnie tyle samo, ile sąsiad, który pali w piecu stare opony. Czy dla takich osób jak my gmina przewidziała jakieś bonifikaty? – dociekała Alicja Kisiel. Padły też pytania dotyczące rodzin wielodzietnych, dla których lipcowa opłata będzie zabójcza. Względem gospodarstw ekologicznych odpowiedź nie padła. Jednak w kwestii rodzin wielodzietnych urzędniczki wyjaśniły, że stawka za śmieci ustalona została w starym roku. Wówczas jeszcze nie było do ustawy nowelizacji. Od br. jest nowelizacja, która daje możliwość różnicowania stawek. O tym samym radnych poinformował burmistrz Wiesław Janiszewski na ostatniej sesji rady miejskiej. – Gmina procesowała na tzw. starej ustawie. Obecnie funkcjonuje już nowa w oparciu o nowelizacje. My się do tych nowinek ustosunkujemy i będziemy rozmawiać na ten temat z mieszkańcami na spotkaniach, które zostaną jeszcze zorganizowane – wyjaśnia włodarz Czerwionki-Leszczyn.
Radni też o śmieciach
Temat spotkań śmieciowych w dzielnicach i sołectwach stanął na ostatniej sesji rady miejskiej. Do ich organizacji oraz sposobu przeprowadzenia odniósł się burmistrz Wiesław Janiszewski. Stwierdził, że nie miały one na celu dyskusji w celu ustalenia ceny, ale po to, by dyskutowano na temat problematycznych kwestii związanych z ustawą śmieciową. – Cena oczywiście jest kontrowersyjna i co do tego nie ma wątpliwości. Mnie też to się nie podoba, że przyjdzie nam płacić kolejny podatek, i to najprawdopodobniej większy niż płacimy za śmieci teraz, ale takie są realia, odgórne decyzje i przepisy unijne oraz te przyjęte przez naszych posłów. Ustawa, na którą nie mamy wpływu, narzuca na samorząd określone obowiązki, regulacje i przepisy. Podczas spotkań z mieszkańcami wiele zarzutów padło pod adresem radnych, że przyjęli takie, a nie inne stawki. Radni podejmując tę decyzję spełnili swój obowiązek, po to, by można było wdrożyć ten system i pracować. Gdybyśmy nie zdążyli wdrożyć systemu musielibyśmy płacić ogromne kary – wyjaśnił burmistrz.
Pełnomocnik burmistrza ds. inwestycji wyjaśnił powód tego, że w sprawie cen nie odbył się konsultacje z mieszkańcami. – Nie da się konsultować ceny, bo zeszlibyśmy do złotówki i tym sposobem położyli budżet na łopatki – stwierdził. Janiszewski podkreślił, że niesprawiedliwie wielu mieszkańców argumentuje, że z pieniędzy za śmieci będzie łatany budżet gminy. – Uchwały śmieciowe rada podjęła nie po to, żeby poprawić urzędnikom, ale żeby gospodarka śmieciami była jak najlepsza. To, co zostanie zebrane w budżecie śmieciowym, nie pójdzie na pensje czy umeblowanie biur. Te pieniądze można przeznaczyć tylko na gospodarkę odpadami – argumentował burmistrz. Zadeklarował, że do tematu władze gminy powrócą.
Jeśli będzie wystarczająco dużo środków to być może rodziny wielodzietne zostaną objęte programem pomocowym. – Nowelizacje ustawy śmieciowej pozwalają także na różnicowanie stawek oraz na to że samorząd może np. kupić mieszkańcowi kubeł – wyjaśnił. Sołtys Książnic Marek Strzech przekazał przewodniczącemu rady uchwałę zebrania wiejskiego dotyczącego śmieci, apelując równocześnie, by przy okazji przyszłych dyskusji w temacie śmieci ten zapisany na papierze głos książeniczan był uwzględniony. – Nie wyobrażam sobie tego, by zostawić ludzi z jedną stawką. Cieszę się, że pan deklaruje możliwość różnicowania stawek – stwierdził radny Bogdan Knopik. Dyskusja rajców o śmieciach nie była tak burzliwa jak ta w czuchowskiej szkole. Wszyscy zgodzili się, że po tym, jak system ruszy, konieczne będą kolejne spotkania z mieszkańcami.