Czeka nas cięcie kosztów
W najbliższych dniach rada nadzorcza Rybnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej zweryfikuje oferty kandydatów na prezesa. O tym, co zmieni się w spółdzielni rozmawiamy z Piotrem Kukuczką, pełniącym obecnie obowiązki prezesa do czasu rozstrzygnięcia konkursu i przewodniczącym rady nadzorczej RSM.
Szymon Kamczyk: – Jak wygląda procedura konkursowa i czy już wpłynęły jakieś oferty?
Piotr Kukuczka:– Ogłosiliśmy konkurs w prasie i na naszej stronie internetowej. 2 kwietnie to ostateczny termin nadsyłania ofert. W środę nastąpi otwarcie kopert. Kandydaci muszą otrzymać zawiadomienie na trzy dni przed rozpoczęciem przesłuchań. Po trzech dniach zaczniemy przesłuchania kandydatów. Gdyby było ich trzech, czterech, to przesłuchamy ich w jedno popołudnie, jeśli więcej, rozbijemy przesłuchania na kilka dni. Rada nadzorcza stanie się komisją konkursową. Kiedy skończą się przesłuchania rada w głosowaniu tajnym wybierze nowego prezesa. Może się okazać, że będzie pierwsza i druga tura głosowania, jak w wyborach. Po 14 kwietnia będziemy już znać nazwisko nowego prezesa. Oferty wpływają, dzisiaj przyszła nawet koperta ze Szczecina, jednak w takich wypadkach najwięcej kopert przychodzi w ostatnie dwa dni konkursu.
Czy coś zmieni się dla lokatorów spółdzielczych mieszkań?
Uważam, że zdecydowanie tak. Przede wszystkim my bardzo mocno przez dwa tygodnie do rozwiązania konkursu i później nowy zarząd, będziemy dyscyplinować koszty. W tej chwili, mimo, że plan na ten rok jest konsekwencją poprzednich działań, wprowadzamy pierwszą korektę. Należy pamiętać, że nieruchomości są rozliczane odrębnie. 4 kwietnia na posiedzeniu rady nadzorczej zostaną wprowadzone ostatnie poprawki do tej korekty i zostanie ona zaakceptowana. Każda nieruchomość dostanie wywieszoną informację z planem. Będzie tam ubiegłoroczne zadłużenie, czyli bilans otwarcia, plan na ten rok, będą wymienione grupy prac z kwotami na to przeznaczonymi oraz stan zadłużenia lokatorów danej nieruchomości. Tego do tej pory nie było. To jeden z elementów wolno dyscyplinujących. Nie jest już tak, że kiedy patrzymy na wykonanie w październiku jest bardzo dobrze, a kiedy w grudniu przychodzą faktury za wykonane prace mamy przekroczenie. Dwa tygodnie temu uchwałą zarządu wprowadziliśmy rygorystyczny tryb. Kiedy jest robota, kierownik osiedla stwierdza, że ma to w planie, wystawia zlecenie, dział techniczny sprawdza wartość i dokumenty, dopiero kierownik GZM to akceptuje i to zlecenie przychodzi do mnie do podpisu. Zamroziliśmy na razie fundusz remontowy oraz zablokowaliśmy wypłatę wszelkich nagród i premii uznaniowych. To są na teraz działania doraźne.
Jakie zadania staną przed nowym zarządem?
Nowy zarząd dostanie za zadanie przede wszystkim zoptymalizowanie struktury zatrudnienia w spółdzielni. Myśmy ze swojej strony przygotowali mu już grunt, sporządzając wykaz wszystkich pracowników od prezesa do konserwatora z nazwiskami, wykształceniem, stażem pracy w spółdzielni, stawką i informacją o stanowisku. Nowy zarząd zanim pozna wszystkich pracowników, będzie już coś o nich wiedzieć. Dużo jest do poprawy. My celowo nie mówimy o szczegółach, bo uważamy, że brudy powinno się prać we własnym domu. My możemy ze stwierdzonymi nieprawidłowościami zrobić co trzeba, ale nie będziemy w żadnym wypadku ferować wyroków. Od tego są inne instytucje.
Ale teraz współpraca rady z nowym zarządem będzie musiała być dobra?
Ja odwrócę nieco pytanie. Zarząd powinien zrobić wszystko, aby mu się współpracowało dobrze z radą nadzorczą. Od naszej kadencji odwróciły się role. My zaczynamy wychodzić z działaniami, bo skończyły się czasy maszynek do głosowania. Te sprawy, które my zauważamy i o które mamy pretensje do byłego zarządu to nie są rzeczy, które urodziły się w listopadzie czy październiku.
Nowy prezes będzie mieć dowolność w wyborze nowego zarządu?
On może sugerować, ale członkowie muszą też zostać zatwierdzeni przez radę nadzorczą. Muszą też spełniać odpowiednie wymagania i chodzi tylko o to, że spośród ludzi kompetentnych on sobie wybierze tych, z którymi jego zdaniem najlepiej będzie się mu pracować. Gdyby zostali poprzedni wiceprezesowie, nawet jeśli nie było do nich żadnych zastrzeżeń, skąd możemy wiedzieć, czy nie stworzy się z tego jakiś zantagonizowany triumwirat, który się będzie nawzajem najeżdżał. To ma być zespół, który razem to pociągnie do przodu. Ale jednak nie może prezesem i członkiem zarządu zostać byle kto. Musi być merytoryczne zaplecze. Sam dobór w dużym stopniu pozostawiamy prezesowi.
Nie jest wykluczone, że ktoś ze starego zarządu wróci.
Wykluczone nie jest, ale bardzo mało prawdopodobne.