Rada walczy o jedną dzielnicę i herb
Maroko i Nowiny – tak często określana jest dzielnica, którą przecież łączy coś więcej niż myślnik w nazwie. Rada i zarząd dzielnicy od lat próbują zasypać wszystkie rowy i granice, które powstały w sposób naturalny lub sztuczny. I – jak przyznają – nie jest to walka z wiatrakami.
Niczym mała ojczyzna
Maroko, czyli stara część dzielnicy, sięga Smolnej, stamtąd się wyłoniła. Nowiny, to już praktycznie miasto w mieście, największe skupisko ludności w centrum Rybnika. – Bardzo nam zależy, byśmy byli postrzegani jako jedna dzielnica. Nie Maroko i Nowiny, nie Nowiny plus Maroko, ale właśnie Maroko-Nowiny. Ten myślnik jest tam znaczący w nazwie, on wskazuje, że coś nas nierozerwalnie łączy – tłumaczy Jadwiga Lenort, przewodnicząca zarządu dzielnicy Maroko-Nowiny. – Dbamy o to, by nazwa funkcjonowała w świadomości jako wspólnota, spójna i jedna. Starzy marokanie mieszkają przecież także w części Nowin, niegdyś pól porzeczkowych i plantacji – dodaje.
Lenort wspomina także czasy, gdy sama myślała o Nowinach dość nieprzychylnie. – Kiedyś zwykło się nazywać Nowiny „sypialnią”, a w te rejony, gdy bloków jeszcze nie było, chodziło się jak do lasu. Teraz jednak jest inaczej, tutaj się żyje, mieszka, to nasza mała ojczyzna i pracujemy nad tym usilnie, by w ludziach tę świadomość pobudzać – mówi.
Problemy jak wszędzie
– Trzy czwarte dzielnicy to budynki spółdzielni mieszkaniowej. Osiedle Tysiąclecia i tamte rejony to wspólnoty. Pojawiają się więc różnice w zarządzaniu, ludzie często mylę jednostki, do których powinni zgłaszać zażalenia – mówi Maria Polanecka-Nabagło, przewodnicząca rady dzielnicy Maroko-Nowiny. – Na spotkaniach spółdzielczych mówi się o remontach dróg, które przecież zależą od miasta, a na spotkaniach z prezydentem o porządkach na klatkach i chodnikach, które zależą od spółdzielni. Oczywiście, problemem numer jeden są – niestety – psie kupy – dodaje.
– Edukujemy, gdzie i jak się da. Bo ciężko jest wytłumaczyć ludziom, że gdy śmiecą na trawniku, to śmiecą de facto na swoim. Prócz tego, już w zeszłym roku, przeprowadzaliśmy akcję edukacyjną w związku z segregacją śmieci. W tym roku już pojawiają się pytania i wątpliwości, wchodzi nowa ustawa, więc także nasze działania będą temu zadaniu podporządkowane – tłumaczy Polanecka-Nabagło.
Przewodnicząca rady dzielnicy zwraca też uwagę na inny, dramatyczny czasem problem – brak parkingów i brak wyobraźni w parkowaniu. – Przykładem tego był niedawny wybuch gazu na Chabrowej. Straż pożarna nie miała jak podjechać pod blok. Niestety, kiedyś, gdy budowano bloki, samochodów tyle nie było, stąd i zabudowa dość ciasna. Dzisiaj samochody stoją wszędzie, pod klatkami, na trawnikach i chodnikach. Tutaj także próbujemy działać, by nie tylko zwiększać te przestrzenie parkingowe, ale przede wszystkim uświadamiać mieszkańców, że pewne tereny muszą pozostać dostępne, właśnie w sytuacjach tak dramatycznych – mówi Polanecka-Nabagło.
Herb albo logo
Innym palącym temat od lat jest znak rozpoznawczy dzielnicy – herb. Nieoficjalnie znak istnieje, choć nie został zatwierdzony przez władze miasta, a i sama rada i zarząd zastanawiają się nad zmianą, by byłzgodny ze wszystkimi wymogami heraldyki.
– W okolicy roku 2000 zorganizowaliśmy konkurs na herb dzielnicy. Zawsze zastanawiało mnie to, że wszystkie dzielnice mają swoje tradycyjne oznaczenia, a my nie – mówi Jadwiga Lenort. Marokanie i mieszkańcy Nowiny ruszyli więc do pracy, projektów przyszło kilka. – W konkurs zaangażowaliśmy heraldyka, który oceniał prace, później sam na podstawie niektórych pomysłów pomógł wyłonić ten ostateczny projekt – dodaje Lenort.
– Można powiedzieć, że wtedy daliśmy się ponieść entuzjazmowi. Wydawało nam się, że skoro wybraliśmy już herb, to jest on z nadania herbem i tyle. Okazuje się jednak, że ta ścieżka wcale tak nie wygląda – mówi Jadwiga Lenort. Herb musi wykazywać się wieloma cechami zarezerwowanymi tylko dla tego, specyficznego znaku. Z tego też poowdu rada planuje rozpisanie nowego konursu z klarownymi wytycznymi.
(mark)