Koniec UŚ w Rybniku przesądzony?
Prof. Wiesław Banyś, rektor Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach zagościł na sesji rady miasta. Mówił długo, argumentował problemy finansowe UŚ, brak zainteresowania studiami w Rybniku, sytuację demograficzną województwa. Zabrakło jednego – konkretnego planu poprawy sytuacji. A bez tego może zapomnieć o miejskich pieniądzach.
Adam Fudali, prezydent Rybnika, sprawę stawia jasno. – Pan profesor mówił pięknie, jednak w całej jego wypowiedzi zabrakło jakiegokolwiek sygnału, że jest światełko w tunelu. A to nie on, tylko ja będę się potem tłumaczył przed prokuraturą z zmarnowanych miejskich pieniędzy – mówi włodarz.
Jakiś wydział, jakieś kierunki
Koszty UŚ związane z Rybnikiem to pół do miliona złotych rocznie. – Ta kwota się waha, jednak najważniejsze jest to, by była dzielona po połowie – mówił Banyś. Rektor chce, by miasto podjęło decyzję o stałej, ścisłej współpracy z UŚ. Współpracy, która miałaby kosztować Rybnik ok. 500 tys. zł rocznie. – Uniwersytet robi wszystko, by w Rybniku stworzony został wydział. Jednak najważniejszym dla nas sygnałem będzie udzielenie nam dotacji miasta. Wtedy ludzie, którzy opracowują projekt nowego wydziału będą mieli sygnał, że jego powstanie jest realnie możliwe – mówił Banyś.
Rektor UŚ podczas swojego wystąpienia mówił o utworzeniu „jakiegoś wydziału”. Na tym wydziale miałyby być jakieś kierunki, a uczyć miałaby jakaś kadra. Dlaczego jakaś? Bo uniwersytet sam nie wie, co miałoby powstać w Rybniku. – Toczą się rozmowy z wydziałami filologii i nauk społecznych. Być może powstanie wydział filologiczny, być może połączenie WF i WNS. Pracujemy nad tym od kilku miesięcy – mówi rektor. Takie „konkrety” miejskim urzędnikom jednak nie wystarczą.
Zamknięcie jest przesądzone
Dla wielu postawa władz uczelni to szukanie wymówki. Wyjście z twarzą z sytuacji, w której wyższa uczelnia przespała okres transformacji i wszystkie swoje szanse utworzenia w Rybniku wydziału, lub stworzenia atraktycjnego kierunku jest w tym wypadku jedno – winę zrzucić na samorząd, który najprawdopodobniej nie da pieniędzy na utrzymanie UŚ. – Gdyby samorząd odrzucił naszą propozycję, postąpiłby nierozsądnie – kwituje Banyś. Prace nad stworzeniem wydziału idą jednak uczelni opornie. Na razie nie ma kadry i kierownika, którzy mieliby sie w mieście zadomowić. Nie ma i najprawdopodobniej nie będzie. – Sam bym nie poszedł na taki układ – mówi anonimowy pracownik UŚ w Katowicach, blisko związany z rektoratem uczelni. – To jest skok na za głęboką wodę, za duże ryzyko. W przypadku, gdy zmieni się władza w Rybniku, ktoś wpadnie na pomysł cofnięcia dotacji, wydział zostaje zamknięty, a my – bez pracy – dodaje.
Rybnik kolonią karną okrzynięty został już lata temu. Wykładowcy przyjeżdżali do Rybnika jak na zsyłkę, a ośrodek powoli budował swoją renomę. Powoli, ale skutecznie. Kształcił zdolnych naukowców, osiągał wyniki. Zabrakło jednak pieniędzy. Ale nie w Rybniku. W Katowicach.
Studenci od października w Katowicach
Banyś sprawę stawia na ostrzu noża. – Na przełomie kwietnia i maja musimy poznać decyzję władz miasta. Jeśli będzie negatywna, już w październiku studenci kontynuowali będą naukę w Katowicach. Oczywiście za ich zgodą, przy rozwiązaniu umowy z rybnicką placówką – dodaje. Co jednak z tymi, którzy nie będą chcieli odchodzić z Rybnika? Sprawa jest prosta. – W naszych umowach zawarliśmy klauzulę, która mówi, że zobowiązujemy się do umożliwienia kontynowania nauki na UŚ w Katowicach. Kto z tej możliwości nie będzie chciał skorzystać, de facto zakończy kształcenie – mówi rektor UŚ.
Profesor sytuację określa mianem kompromisu – i jedna i druga strona muszą określić się, co do finansowania rybnickiego ośrodka. Problem jednak w tym, że postawy Miasta i uczelni się wykluczaja. Banyś mówi – dajcie pieniądze, opracujemy wydział. Fudali zaś zaznacza – pokażcie plan, a damy pieniądze. Planu nie ma i najprawdopobniej nie będzie. Pieniędzy nie ma i też ich chyba nie będzie. – Za rok albo dwa inne rybnickie uczelnie również mogą wystąpić o pieniądze. Ich rozumowanie będzie słuszne, skoro daliśmy jednym, dajmy wszystkim. Ja muszę działać zgodnie z prawem, a nie je naginać do woli jednej ze stron – argumentuje prezydent miasta.
Co powstanie zamiast UŚ? Opcje są różne. Chrapkę na Rybnik od lat ma Uniwersytet Opolski. Na Opolszczyźnie ostatnimi czasu UO nie cieszy się popularnością, dostęp do bazy rekrutacyjnej na Śląsku byłby więc dla nich poważnym krokiem naprzód. Akces podobno zgłasza także Uniwersytet Wrocławski, wspomina się także o szkole AP Edukacja, która potrzebuje dobrze wyposażonych i odremontowanych pomieszczeń. – Cała sprawa bardzo mnie boli. Kampus to tak naprawdę moje dziecko, to myśmy ten ośrodek w bólach tworzyli. Widząc, że się rozpada, strasznie boleję. Boleje także nasz prestiż, miasta, które miało być animowane przez młodych – kończy Fudali.
(mark)