Na alarm biegną rodzinnie
Gaszowice. Z okazji Dnia Strażaka świętowało w regionie wiele rodzin, które w ochotniczych jednostkach działają z pokolenia na pokolenie. W Gaszowicach odwiedziliśmy rodzinę, której członkowie od najmłodszego do najstarszego działają w OSP.
Mirela i Bogdan Chruszcz wraz z dziećmi działają w OSP Gaszowice od kilku lat. Wcześniej również byli związani z pożarnictwem, bo jako nastolatkowie uczestniczyli w działaniach młodzieżowych drużyn pożarniczych. Dzisiaj cała rodzina Chruszczów jest zaangażowana w działalność OSP Gaszowice, przy okazji zdobywając sukcesy. – Ja w szkolnych latach trenowałem w MDP, ale później była przerwa. Teraz wróciłem do OSP, w zasadzie razem z dziećmi – mówi pan Bogdan, dumny ze swoich czterech pociech. Okazuje się, że młodzi Chruszczowie trafili do OSP przez przypadek. – Do młodzieżowej drużyny w naszej jednostce poszukiwano członków, dzieci, które mogłyby wziąć udział w zawodach. Zadzwoniła do mnie jedna z koleżanek, wiedząc, że mąż kiedyś był członkiem OSP. Zgodziłam się i tak pojechaliśmy w końcu na pierwsze zawody. Poprzedzały je oczywiście ćwiczenia, aby młodzież wiedziała, co ma robić. W domu też przygotowywaliśmy się do zawodów. W końcu przyszedł czas startu i wyszło całkiem nieźle. Ja robiłam wtedy zdjęcia i sama zainteresowałam się pożarnictwem – wspomina Mirela Chruszcz.
Pozazdrościły Czernicy
Na wspomnianych zawodach gminnych w Szczerbicach w kategorii kobiecych drużyn startowały tylko panie z Czernicy. Jako jedyny zespół zdobyły pierwsze miejsce w swojej kategorii, a panią Mirelę zmotywowało to do działania. – Było sporo śmiechu na tych zawodach, a mnie zainteresowały panie. Zapytałam, dlaczego tylko jedna drużyna? Znajomy z naszej jednostki stwierdził, że w Gaszowicach nie ma pań, które byłyby chętne do startu w zawodach. Założyliśmy się, że następnego dnia będę mieć pełną drużynę. Podzwoniłam po koleżankach i uzbieraliśmy chętne panie. Na kolejnych zawodach gminnych startowały już dwie drużyny. Później zaczęłyśmy zachęcać także żony strażaków. Teraz jest tak, że nasza OSP jest rodzinna, bo członkami są mamy, tatusiowie i ich dzieci. Teraz mamy komplet, nawet gdy któraś nie może, to jest kilka rezerwowych zawodniczek. Koledze, z którym się założyłam, opadła szczęka – śmieje się pani Mirela, pokazując zdjęcia z zawodów.
Chcą zachęcić młodzież
Kiedy do jednostki dołączyły dzieci i mama, tata Bogdan nie miał wyjścia. Teraz cała rodzina należy do OSP, choć nie wszystkie dzieci mogą już startować w młodzieżowej drużynie ze względu na wiek (do 16 lat). Na rodzinę Chruszczów można liczyć w każdej sytuacji. Jako, że jest ich sześcioro, są często wybierani do reprezentowania gminy lub sołectwa w imprezach. Chruszczowie stanowili np. trzon reprezentacji Gaszowic podczas ostatnich turniejów sołeckich. Teraz ich uwagę zaprząta jednak problem braku młodzieży w ochotniczych jednostkach. – Jako, że jestem przewodniczącą rady rodziców w naszej szkole, przy okazji każdego zebrania staram się zachęcić rodziców do pokazania dzieciom straży, zainteresowania ich pożarnictwem. Odzew jest jednak mały. Strażacy organizują też w szkole pogadanki z młodszymi dziećmi, jednak efekt jest taki, że dziś mamy w jednostce za mało dzieci, aby stworzyć drużynę MDP. Ostatnio pojawił się jednak pomysł organizacji festynu szkolnego. Pani dyrektor zaproponowała, aby podczas imprezy strażacy zachęcali dzieci do pożarnictwa, pokazywali sprzęt i jego wykorzystanie. Prawdopodobnie nasze dzieci również wezmą udział w organizacji pokazu, będzie także prezentacja zachowań w pierwszej pomocy przedmedycznej, ubieranie aparatów oddechowych itp. Jeżeli przez takie działania uda się zainteresować jedną lub dwie osoby, to będzie sukces – podkreśla pani Mirela.
OSP uczy postaw
Udział w życiu jednostki OSP stwarza nie tylko możliwość dobrej zabawy, współzawodnictwa czy aktywnego spędzenia czasu. To także wpajanie młodym bezpiecznych postaw w normalnym życiu. – Mieliśmy rok temu taką sytuację, że podczas spaceru zauważyliśmy palącą się trawę. Pomyślałem od razu, że pożar prawdopodobnie nie jest kontrolowany i postanowiłem coś z tym zrobić. Przybiegliśmy do domu, poinformowaliśmy rodziców o pożarze i pobiegliśmy go ugasić z łopatami. W tym czasie tata pojechał do jednostki i już z zebranym zastępem przyjechał samochodem gaśniczym jako kierowca. My znając procedury już zdążyliśmy stłumić pożar. Po wszystkim okazało się, że sąsiadka chciała spalić w ogródku stare gałęzie i pożar przeniósł się na nieużytki. Zadziałaliśmy błyskawicznie – mówi Darek Chruszcz, uczeń ostatniej klasy szkoły podstawowej, a także trampkarz młodszy w LKS Dąb Gaszowice. Sport i pożarnictwo to jego dwie największe pasje. Zresztą wszystkich Chruszczów ciężko utrzymać w miejscu. Jeszcze niedawno także Bogdan Chruszcz brał udział w rajdach samochodowych. Wszyscy od najmłodszej Agaty, przez Darka, Gosię, Kamila, po Mirelę i Bogdana krócej czy dłużej trenowali sztuki walki w lokalnym klubie Stowarzyszenia Tao. Darek nawet brał udział w zawodach. Teraz wprawdzie już nie trenują wushu, ale skupiają się na pielęgnowaniu pasji pożarnictwa.
Szymon Kamczyk