Burmistrz Pszowa okradziony w Czechach
PSZÓW. Złodzieje nie oszczędzają nikogo. W zeszłym tygodniu ich ofiarą padł sam burmistrz Pszowa, Marek Hawel. Stracił pieniądze, dokumenty, a jego samochód został uszkodzony. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że do rabunku doszło w Czechach, podczas wizyty zorganizowanej przez partnerskie miasto Pszowa, Horní Benešov.
W ramach współpracy partnerskiej czeskie miasto Horní Benešov zaprosiło grupę młodzieży z pszowskiego gimnazjum na kilkudniowy obóz w miejscowości Rokytnice, który charakteryzował się ciekawym programem sportowo–rekreacyjnym. Był między innymi rafting, czyli turystyczna odmiana spływu rzecznego, paintball, zjazd na linie czy wspinaczka na ściance. Polscy i czescy uczniowie mieli więc okazję do wspólnego uczestnictwa w sportach ekstremalnych. Sam obóz odbywał się pod nazwą „Dni adrenaliny”. Zaproszenie do udziału w obozie otrzymali też przedstawiciele władz Pszowa. Skromną delegację tworzyli burmistrz Marek Hawel oraz radny Dawid Handschuh. – Rzeczywiście, miałem adrenalinę, ale nie taką, jak planowałem – mówi w kontekście swojego udziału w wydarzeniu burmistrz Pszowa Marek Hawel.
Coś dzieje się z samochodami
Burmistrz i radny wyruszyli do Czech w środę wieczorem, planowali wrócić 16 maja. – Właśnie w czwartek około godz. 10.30 dotarliśmy do mostu w miejscowości Dalesicke. Miał się tam odbyć zjazd na linie z wysokości 25 metrów. Mieliśmy jednak trudności z zaparkowaniem bezpośrednio przy moście, więc zostawiliśmy samochód jakieś 200 metrów dalej, na skraju lasu. Drugim samochodem przyjechali starosta miasta Horní Benešov wraz z przedstawicielami tamtejszego urzędu i szkoły – relacjonuje burmistrz Hawel. Minęło raptem kilkanaście minut, gdy do włodarza dotarła przykra informacja. – Coś dzieje się z waszymi samochodami – usłyszał od przejeżdżającego obok mostu Czecha.
Złodzieje jak kamfora
Okazało się, że w prywatnym samochodzie burmistrza Hawla (nie pojechał służbowym, żeby nie dezorganizować pracy urzędu) została wybita boczna szyba po stronie pasażera. Złodzieje ukradli burmistrzowi ze schowka portfel z niewielką ilością gotówki oraz ważnymi dokumentami. Rabusie przebili też po jednej oponie w obydwu wozach. – Po 15 minutach przyjechała policja i rozpoczęła się długa procedura łącznie z poszukiwaniem odcisków palców. Funkcjonariusze podeszli do sprawy bardzo profesjonalnie. Zdaję sobie sprawę, że niefrasobliwością było pozostawienie portfela w samochodzie. To był błąd, którego nie powtórzę, ale sądziłem, że skoro wyjdziemy z samochodu tylko na chwilę, to nic się nie stanie. Poza tym miałem już ze sobą aparat fotograficzny i komórkę – podkreśla burmistrz. Po złodziejach niestety ślad zaginął.
Partnerstwo bez szwanku
Włodarz wracał do Polski z folią naklejoną w miejscu brakującej szyby. – Z przebiegu zdarzeń wynika, że włamanie nie miało podłoża ksenofobicznego, a wyłącznie rabunkowy. Coś takiego może zdarzyć się w każdym kraju. Na pewno nie rzuci cienia na dalszą współpracę z naszym miastem partnerskim. W poniedziałek przyjechała do nas grupa młodzieży z Horníego Benešova. Przez tydzień będą się u nas uczyć i zwiedzać okolicę – puentuje Hawel.
(mas)