Nieobiektywnie: O co chodzi z tymi cenami?
Komentarz Marka Pietrasa – Redaktora naczelnego Tygodnika Rybnickiego.
W tym tygodniu byłem świadkiem, a nawet uczestnikiem, rozmów o tym, że w Rybniku restauracje, puby, pizzerie mają się coraz gorzej. Szczerze powiem, że wysłuchałem argumentów właścicieli i nawet zacząłem ich trochę żałować. Do czasu.
Pierwsza lampka ostrzegawcza, że być może jest drugie dno sprawy, zapaliła mi się w piątek, kiedy to umówiłem się na spotkanie w jednym z ogródków na Rynku. Za dwie duże, białe kawy zapłaciłem 28 zł. Pomyślałem wtedy, że to nie mało. W niedzielę wieczorem wybrałem się do jednej z pizzerii, najpierw rozbawiło mnie, że został mi polecony kebab z kurczaka. Być może się nie znam, ale kebab zawsze mi się kojarzył z baranem. Gdy zdecydowałem, że zjem jednak standardową pizzę, dowiedziałem się, że druga jest za 50 proc. ceny. Tylko, że wtedy nie obowiązują ceny takie, jakie przy zakupie jednej pizzy, tylko o 30 proc. wyższe. W sumie promocja się bilansuje i klient prawie nic nie zyskuje. Skomplikowane to i trochę niezrozumiałe, ale być może o to właśnie chodzi. Czara goryczy przelała się, gdy chciałem zamówić coś do picia. Okazało się, że mała woda mineralna (250 ml) kosztuje prawie 5 złoty. Wtedy dotarło do mnie, że być może właściciele prowadzący restauracje, pizzerie mieliby mniej powodów do narzekań, gdyby urealnili ceny. Bo ja kawy na Rynku już nie kupię i wody mineralnej też.