Stanisław Jaszczuk: RSM w Rybniku ma się dobrze
Walne zebrana członków Rybnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej podsumowuje jej prezes.
Marek Pietras: – Jesteście zadowoleni z frekwencji na walnych zebraniach? Uczestniczyło w nich przeszło 500 osób. To ponoć rekord.
Stanisław Jaszczuk: – Trudno być zadowolonym, jeżeli w życiu spółdzielni poprzez walne zebrania uczestniczy około 5 proc. członków. Udział w WZ jest jednak prawem a nie obowiązkiem członka. Przeważanie przychodzą tylko ci, którzy są niezadowoleni, mają pretensje, ale ich głos jest istotny, bo daje nam obraz problemów jakie nurtują naszych członków. Dla nowego zarządu RSM jest to szczególnie ważne, bo pracujemy dopiero od 21 maja i mamy możliwość poznania problemów z jakimi borykają się członkowie, z pierwszej ręki.
W rybnickiej spółdzielni jest siedem walnych zebrań. Nie wszystkim się to podoba. Z czego to wynika?
Wynika to ze statutu i ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. Jeżeli liczba członków przekracza 500, to dzieli się ich na grupy. Przy czym liczba grup to już wewnętrzna sprawa spółdzielni. U nas jest ich siedem, tak zaproponowała rada nadzorcza, która ustala ich liczbę.
Czy te zebrania są merytoryczne, potrzebne?
One wynikają z przepisów. Walne zebranie jest najwyższym i stanowiącym organem spółdzielni i musi się odbyć, muszą zostać podjęte odpowiednie uchwały, aby spółdzielnia mogła funkcjonować. Trzeba między innymi zatwierdzić sprawozdania, czy dokonać podziału wyniku finansowego lub wskazać źródło pokrycia strat.
W tym roku gwoździem programu walnych, było głosowanie nad odwołaniem rady nadzorczej.
Jest to przykre. Ta sprawa zdominowała wszystkie spotkania, było bardzo dużo złych emocji i to z pewnością nie jest korzystne dla spółdzielni i spółdzielców. To zgoda buduje, a nie odwrotnie!
Wy ,jako zarząd, macie jakieś uwagi co do pracy rady nadzorczej?
Zarząd jest od zarządzania a nie od komentowania pracy rady. Ważne jest, aby między tymi organami była dobra współpraca. To jest warunek konieczny, aby w spółdzielni działo się dobrze.
W jakiej kondycji jest Rybnicka Spółdzielnia Mieszkaniowa?
Jestem mile zaskoczony stosunkowo dobrą kondycją finansową spółdzielni, chociaż kondycja poszczególnych nieruchomości jest bardzo zróżnicowana. Obecne przepisy obligują nas do rozliczania każdej nieruchomości odrębnie. W mojej opinii jest potencjał, który trzeba uaktywnić. Aktualnie jest sporządzany trzyletni plan remontowy, który będzie zatwierdzać rada nadzorcza. Opublikujemy go na stronie internetowej. Członkowie powinni wiedzieć, co będzie robione na ich nieruchomości w najbliższych latach, a jeżeli nie będzie robione, to powinni wiedzieć dlaczego.
11 czerwca dowiemy się, czy rada nadzorcza została odwołana czy nie. Jeżeli tak się stanie, to co dalej?
Mam nadzieję, że tak się nie stanie i wybory nowej rady nadzorczej odbędą się zgodnie z kalendarzem na wiosnę przyszłego roku. W innym przypadku czeka nas nowa porcja niedobrych emocji, które nikomu nie są potrzebne.
A co z innymi głosowaniami np. za zmniejszeniem liczebności rady nadzorczej?
To były głosowania nad zmianami w statucie. One również wymagają większości kwalifikowanej. Z głosowań, które obserwowałem trudno będzie zebrać odpowiednią ilość głosów. Jeżeli zaś przejdą, będą one obowiązywać gdy zatwierdzi je sąd.
Jesteście w trakcie ustalania nowego planu remontowego. Jak on powstaje?
Na podstawie możliwości finansowych poszczególnych nieruchomości, z uwzględnieniem ich zadłużenia oraz bieżących potrzeb, wniosków członków, czy rad osiedli. Potem to wszystko jest uchwalane przez radę nadzorczą. Zarząd, a więc organ wykonawczy, jest zobowiązany do realizacji uchwalonego planu.
Mówił pan, że RSM jest w dobrej kondycji. Więc spółdzielcy mogą liczyć na remonty?
Tak. Jesteśmy w dobrej sytuacji. Z tego, że spółdzielnia jest duża wynika jej duży potencjał. Mając własne środki możemy szukać również dodatkowych na zewnątrz. I z pewnością będziemy o takie środki aplikować.
Mimo dobrej sytuacji, spółdzielnia wciąż boryka się z dłużnikami.
Ludzie, którzy nie płacą czynszu są we wszystkich spółdzielniach. U nas też. Będziemy się starali zmniejszać ilość tego długu. Nastawiamy się na intensyfikowanie windykacji. Oczywiście najlepiej jakby członkowie nie mieli żadnych długów, czego im i sobie serdecznie życzymy. Ludzie mają długi z różnych powodów. Dla tych osób, które nie płacą z premedytacją, bo wolą wydawać pieniądze na inne cele niż swoje mieszkanie, będziemy stanowczy i konsekwentni. Natomiast tym, którzy mają problemy nie ze swojej winy będziemy się starali pomóc spłacić te długi. Nie chodzi nam o to, żeby ludzi nękać, tylko o to, żeby rzetelni członkowie spółdzielni nie płacili za dłużników.
A co z feralną umową, którą podpisał poprzedni zarząd z firmą Nord, a której finał być może znajdzie swoje miejsce w sądzie?
Obecnie sprawa jest w prokuraturze, i nie chcę jej komentować. To jednak nowy zarząd będzie musiał zająć się tym „pasztetem”. Ja jestem zwolennikiem kompromisu i takiego rozwiązania będziemy szukać. Natomiast jeżeli nie uda się go znaleźć, to pozostaje droga sądowa. Dla nas najważniejsze jest to, aby cała sprawa została rozwiązana z korzyścią dla członków spółdzielni. Bo reprezentujemy firmę, której udziałowcami są członkowie spółdzielni i będziemy bronić ich interesów.
A jak pan ocenia fakt, że nie od początku informowano członków spółdzielni, że rada nadzorcza podejrzewa, iż umowa podpisana przez poprzedni Zarząd nie jest korzystna dla RSM?
Nie wiem jak rozumieć słowo od początku, bo RSM współpracuje ze wspomnianą firmą od wielu lat, a rada w obecnym składzie od dwóch? Ja rozumiem radę, bo zgłoszenie sprawy do prokuratury to nie jest łatwa decyzja, nie wiem czy w przeszłości była podobna sytuacja? Jest to związane z ogromną odpowiedzialnością i stresem. Rada nadzorcza, w moim odczuciu, głęboko przemyślała tą decyzję. W sytuacji zagrożenia interesu spółdzielni bardziej zrozumiała byłaby zgoda i zjednoczenie działań rady, w obronie wspólnego interesu, a nie odwoływanie ludzi którzy próbują go bronić. Warto pamiętać, że „gdzie dwóch się bije, tam zazwyczaj korzysta trzeci”! Warto zadać pytanie autorom wniosku o czyj interes tak naprawdę walczą!?
Już w poprzednim numerze TR pisaliśmy o tym, że poprzedni zarząd spółdzielni został odwołany ponieważ podpisał umowę, która wg rady nadzorczej nie była dla Rybnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej korzystna. Jak udało nam się ustalić, umowa dotyczy pawilonu przy ul. Chabrowej. Firma Nord użytkowała go od połowy lat 80–tych. Najpierw jako podnajemca od PSS Społem, a potem jako samodzielny najemca. W tym czasie firma przeprowadziła kilka inwestycji m.in. dobudowując piekarnię. Inwestycje te zostały wycenione na 5 mln zł. I taka kwota została wpisana do umowy. Ta, z powodu jeszcze kilku innych zapisów, została zakwestionowana przez radę nadzorczą. W efekcie zarząd został odwołany, a sprawa zgłoszona do prokuratury.