Pasja pomimo ograniczeń
Po roku znowu odwiedziliśmy w rybnickiej dzielnicy Niewiadom Łukasza Śmietanę, który jeszcze niedawno marzył o tym, aby zagrać na kościelnych organach. Co zmieniło się w życiu Łukasza od naszego ostatniego spotkania?
Kiedy w 2012 roku ruszył unijny projekt „TRAF: Twój Rozwój, Aktywność, Forma” jednym z jego bohaterów został niepełnosprawny Łukasz z Niewiadomia. Ze środków unijnych udało się sfinansować dla niego pracę asystenta osoby niepełnosprawnej i tak też zaczęła się jego przygoda z prawdziwym graniem na organach, nie w domowym zaciszu, jak robił to do tej pory, ale w kościołach. – Zmieniło się wiele, przede wszystkim w moim poziomie. Rok temu jeszcze np. odczuwałem stres przed graniem przy obecności wielu osób. Dziś już tak nie jest, nieważne ile jest w kościele osób, nieważne, za kogo jest msza. Od 11 grudnia 2012 mogę powiedzieć, że jestem nieoficjalnym drugim organistą w naszej parafii Miłosierdzia Bożego w Niewiadomiu, ale cały czas się uczę – mówi zadowolony Łukasz, dla którego ograniczenie sprawności nie stało się barierą nie do przejścia. 21–latek całe swoje życie opiera na Bogu, jest bardzo wierzący i jak twierdzi, dzięki modlitwie jego lewa ręka stała się sprawniejsza. – To stało się podczas nocnego czuwania w Kamieniu. Na drugi dzień poczułem, że ręka w nadgarstku popuściła i mogę ją obracać o 90 stopni. To mój mały cud – wspomina młody organista. Łukasz nagrywa swoje próby na organach, aby później wyłapywać błędy i je eliminować. W ubiegłym roku zdał maturę. Od tego czasu skupił się bardziej na pracy z muzyką. Od tego czasu również odwiedził już wiele parafii, w których miał możliwość wypróbowania swoich muzycznych umiejętności. Jak przyznaje, nie udało mu się do tej pory zagrać na organach w kościele w sąsiednich Biertułtowach, ale nie zraża się tym faktem. – Prawdopodobnie pod koniec tego roku wyjadę na stałe do Wielkiej Brytanii, gdzie mieszka i pracuje mój ojciec. Moja siostra już zapewniła mi tam możliwość gry na organach w polskim kościele. Właśnie organy najbardziej trzymały mnie w Polsce, ale kiedy mam pewność, że będę mógł kontynuować pasję, jestem skłonny wyjechać. Wiem, że tam będę mieć lepszą opiekę państwa i szersze możliwości rozwoju – wyjaśnia Łukasz, zapewniając jednak, że do Polski będzie wracać, choćby ze względu na możliwość gry na nabożeństwach majowych w swojej parafii.
Szymon Kamczyk