„Lato na Nowinach” się zmienia. MDK ma pomysł na nową jakość
DZIELNICA – Młodzieżowy Dom Kultury.
O tym, dlaczego w tym roku w Młodzieżowym Domu Kultury odbywają się tylko warsztaty, dlaczego nie ma już wyjść na basen i jak tego rodzaju inicjatywy będą wyglądały w przyszłości Marek Grecicha rozmawia z Barbarą Zielińską, dyrektorem placówki.
Jak w ogólnym zarysie akcja „Lato na Nowinach” wygląda w tym roku? Domyślam się, że prócz warsztatów dla 30-tki dzieci dzieje się coś więcej?
Oczywiście, że tak! W tym roku zmieniliśmy formułę. Od kilkunastu lat organizowaliśmy dla dzieci z naszej dzielnicy przeróżne atrakcje, dzięki pieniądzom ze Stowarzyszenia Przyjaciół Dzielnicy Maroko-Nowiny. W tym roku organizujemy wszystko własnym sumptem, stąd diametralna zmiana formy tej akcji. Około setka dzieci objęta została plenerami wyjazdowymi. Nasi nauczyciele wraz z grupami wyjeżdżają na turnusy, gdzie prowadzone są przeróżne zajęcia. Pojawiły się bowiem pomysły naszych nauczycieli, którzy zamiast organizować te same zajęcia w niepełnych grupach podczas wakacji, wyjeżdżają na plenery, gdzie prócz swoich zajęć prowadzą także inne – więc plastyk prowadzi zajęcia z plastyki, ale pojawiają się także zajęcia z teatru, tańca, muzyki i tak dalej. Wiadomo, że na turnusie danego nauczyciela głównym elementem będzie jego specjalność, jednak dodatkowo organizowane są także właśnie zajęcia z innych dziedzin.
Skąd ta zmiana? Stowarzyszenie przestało wspierać was grantami?
Tutaj pojawiło się wiele czynników. Po pierwsze dotychczasowe odsłony naszej akcji zaczęły nas przerastać. Pojawiały się rzesze dzieci z innych dzielnic Rybnika, na basen szła w zeszłym roku grupa 200 dzieci i tylko 6 nauczycieli. Dzięki Bogu nic nigdy nikomu się nie stało, jednak po prostu zaczęło brakować nam miejsca i ludzi, by zająć się tak liczną grupą. Nie dawaliśmy rady nad tym zapanować. Dzieciaki zresztą były tak sprytne, że wybierały sobie z wszystkich darmowych zajęć np. tylko kino, gdzie potrafiliśmy mieć na jedno spotkanie 500 dzieci. Tak samo było z wycieczkami. Na wycieczki rodzice dzieci zapisywali, a później już ich nie widzieliśmy. Nasi stali bywalcy byli w tym momencie poszkodowani, gdyż często było tak, że nie zdążyli się nawet na te nasze wakacyjne atrakcje zapisać. Więc to musiało się zmienić. Chodziło przecież o całościową profilaktykę – zabawa, nauka i wychowanie. Stąd pomysł plenerów, których w tym roku mamy pięć. Jadą dzieci zapisane i chcące się zapisać, więc znane nauczycielom, a to daje ogromne możliwości wychowawcze. Bywa tak, że dziecko po takim plenerze, np. z nauczycielem tańca bądź teatru, nagle chce zmienić profil zajęć, bo tak zaciekawiła go dana tematyka, dany przedmiot. A inną sprawą jest, że nasi podopieczni poznają się na tych wyjazdach dużo lepiej, rodzą się przyjaźnie i dużo lepsze relacje.
Te plenery są bezpłatne?
Nie, nie do końca. Część opiekunów pozyskuje pieniądze z różnych grantów i funduszy, a rodzice tak czy siak wpłacają część na konto MDK. Dzięki temu, nawet największe zakłady pracy honorują nasze rachunki i dofinansowują te turnusy, gdyż jesteśmy przecież placówką oświatową. Po co darmowe, połowiczne wakacje, skoro można zorganizować fantastyczny wyjazd, pełen atrakcji i możliwości rozwoju. Warsztaty są zintensyfikowane, a dzieci świetnie dogadują się ze swoim nauczycielem, poznają się, a to owocuje w roku szkolnym. Oczywiście, nie wszyscy chcieli lub mieli możliwość pojechać, bo np. nauczycielka nie robiła pleneru, stąd tutaj, na miejscu zorganizowaliśmy warsztaty i mamy około trzydziestkę dzieci, które przychodzą na zajęcia i warsztaty. To też jest fajne, bo dzieciaki poznają różnych nauczycieli.
Jak dotychczas te akcje były finansowane?
Stowarzyszenie pisało grant i z tego grantu otrzymywaliśmy środki, plus wspomagała nas rada osiedla, również przeznaczając środki na wakacje letnie i zimowe. W zeszłym roku doszło do dość nieprzyjemnej sytuacji. Masowe i grupowe imprezy, jeśli są w całości rozliczane na jednej fakturze, to nie dzieli się ogólnej kwoty na jedną osobę i nie każe jej się płacić podatku z tytułu dochodu z uczestnictwa z danej imprezy, która była darmowa. Mieliśmy wycieczki i wyjazdy, np. na basen. Księgowość spółdzielni zgłosiła się, byśmy policzyli te dzieci, kto jechał, a kto nie jechał i obciążono rodziców podatkiem w tym roku, za zeszły rok rozliczeniowy. Rodzice dostali PIT, w którym wyliczono, że wyjazd na wycieczkę kosztowałby 10 złotych od jednego dziecka, stąd rodzice powinni się z tego tytułu rozliczyć z fiskusem. Wystawiono więc PIT na każde dziecko. To było dość nieprzyjemne, gdyż to do nas później ci rodzice przychodzili z pretensjami, część z nich była już rozliczona i potrzeba było wprowadzać korekty do PIT-ów. Można było opisać fakturę jako „Wakacje na Nowinach – impreza otwarta dla dzieci” i nie byłoby problemu, jednak tak się nie stało. Rodzice przychodzili i mówili, że oni są w stanie zapłacić te 10 złotych za wyjazd, ale nie życzą sobie takiego rodzaju rozwiązań. Dlatego, po tej sytuacji, faktycznie stwierdziliśmy, że taka forma współpracy i organizacji tych imprez nie ma sensu i musimy pomyśleć nad innym rozwiązaniem.
Domyślam się, że to rozwiązanie zostanie i będzie się rozwijać?
Jak najbardziej! W tym roku mamy pięć wyjazdów, a trzy panie już przygotowują się do plenerów na przyszły rok. W tym roku jest przejściowo, jednak w przyszłym roku kompletnie zmieniamy formę i przechodzimy na wakacje plenerowe. Są ciekawsze, bardziej rozwijające i pozwalają wyjechać z miasta, poznać nowe tereny, nowych ludzi. Moim zdaniem z tego wynikają same korzyści dla naszych młodych podopiecznych.
Dziękuję za rozmowę.