Wielkie plany trenera piłkarek ze Świerklan
Piłka nożna – Wywiad Z Mariuszem Ilnickim, prezesem i trenerem pierwszoligowego klubu piłki nożnej kobiet Czarne Świerklany, rozmawiamy o pięknie kobiecego futbolu, licznych przenosinach drużyny oraz prawdziwie mocarstwowych planach na przyszłość!
Kuba Pochwyt: – Jest pan prezesem klubu Czarne Świerklany i trenerem drużyny kobiecej, która występuje w pierwszej lidze. Proszę jednak powiedzieć najpierw coś o swojej karierze piłkarskiej, która jest bardzo ciekawa.
Mariusz Ilnicki: – Zaczynałem jako bardzo młody człowiek w malutkim klubie Silesia Miechowice. Tam zostałem zauważony i wyciągnięty do Szombierek Bytom. Później była już duża wędrówka. Nie będę wymieniał wszystkich klubów, bo było ich na prawdę sporo. Jednak w pewnym momencie zrezygnowałem z gry na dużym boisku i przeniosłem się na halę, ale przede wszystkim zajmuję się kobiecą piłką.
Jak to się stało, że zaraził się pan futbolem w wydaniu kobiet?
Zaczęło się od miłości do piłkarki. Ona poprosiła mnie kiedyś, żebym w zastępstwie poprowadził trening. Strasznie się przed tym broniłem, bo byłem typowym męskim szowinistą, który uważał, że piłka jest dla facetów. Jednak po dwóch treningach, gdy zobaczyłem wysiłek tych dziewczyn i zarazem radość jaką czerpią z grania, moje poglądy się zmieniły. Zespół, o którym mówię to rezerwy Unii Racibórz. Od tamtego wydarzenia zajmuję się w kobiecą piłkę bez przerwy. Dziś mam przyjemność prowadzić pierwszoligowy klub w Świerklanach.
No tak, ale w Świerklanach jesteście zaledwie od pół roku. Wcześniej występowaliście w innych miejscowościach i pod innymi nazwami. Jednak trzon drużyny cały czas stanowią zawodniczki byłych rezerw Unii?
Dokładnie tak. Drużyna nie istniałaby, gdyby nie te zawodniczki oraz ich rodzice. One wyszły z szatni z Raciborza i okazało się, że był to dobry wybór. Dostaliśmy propozycję gry w Gorzycach. Po jakimś czasie pojawiły się jednak problemy, bo musieliśmy te dziewczyny z Raciborza wykupić. Pieniądze na to wyłożył Arkadiusz Kuhn, moim zdaniem najważniejsza postać w klubie zaraz po piłkarkach. W Gorzycach zrobiliśmy dobrą robotę, wygrywając rozgrywki trzeciej ligi. I staliśmy się chyba zbyt dużą konkurencją dla miejscowych piłkarzy, bo zostaliśmy wyrzuceni z obiektów klubowych. Wtedy znów pomocną dłoń wyciągnął do nas Arek Kuhn, który pozwolił nam grać u siebie, czyli w Krzyżanowicach. Tam zrobiliśmy awans do pierwszej ligi. Wtedy stanęliśmy przed dylematem: co dalej? Bo wydatki większe, a sponsorów brak. Z boiskiem też było coraz trudniej, bo ciężko było pogodzić treningi wielu zespołów. Mój pomysł był prosty: rozwiązujemy klub. Wtedy kolejny raz charakter pokazały dziewczyny i rodzice. Mama Patrycji Wołczyk zaproponowała przeprowadzkę do Świerklan. Po rozmowach z wójtem gminy pomysł się udał i dlatego gramy obecnie jako Czarne Świerklany. Utrzymaliśmy się w pierwszej lidze i znów myślimy o przyszłości. Aktualnie wcielamy w życie pięcioletni plan rozwoju klubu.
W zakończonym sezonie, jako beniaminek utrzymaliście się w pierwszej lidze. I był to chyba wasz sukces?
Utrzymaliśmy się dzięki świetnej pierwszej rundzie. Dziewczyny grały wtedy rewelacyjnie. Wzniesieni na fali awansu, wygrywaliśmy mecz za meczem. Runda rewanżowa była już tragiczna. Mnóstwo porażek i to takich różnicą około dziesięciu bramek. Wpływ na to miała trudna sytuacja kadrowa, bo wiele dziewczyn nas opuściło oraz to, że w zimie, zamiast myśleć o przygotowaniach, cała nasze energia skupiała się na przenosinach klubu do Świerklan.
Z czego się utrzymujecie?
Pod względem finansowym klub nie żyje. Mamy fajną nazwę, piękne obiekty dzięki wójtowi Świerklan, ale nic poza tym. Dziewczyny same finansują sobie praktycznie wszystko. Staram się zarażać potencjalnych sponsorów miłością do kobiecej piłki, ale różnie z tym bywa. Wiele obowiązków związanych z pieniędzmi spoczywa cały czas na moich barkach. Jednak zaczynamy budować klub silny organizacyjnie, z działem marketingu. Wierzę, że dzięki temu skończą się nasze problemy.
Marzy pan o tym, by drużyna zagrała w ekstraklasie?
Nie, ja o tym nie marzę. Ja wiem, że tak będzie! I to bez względu na to, czy będziemy mieli sponsorów, czy nie. Wiem, że dziewczyny są tego warte. Ja mam taki cel: w ciągu najbliższych pięciu lat zdobywamy mistrzostwo Polski, puchar Polski i awansujemy do ligi mistrzów. A ja idę na emeryturę!
Ktoś, kto przeczyta te słowa, może je uznać za wariactwo. Czarne Świerklany chcą zdobyć tytuł mistrza Polski, grać w pucharach?
Można powiedzieć, że jestem wariatem i wariatem jest każdy, kto tak jak ja angażuje się w kobiecą piłkę nie mając z tego zupełnie nic jeśli chodzi o profity. I podkreślam: my nie chcemy zdobyć tytułu. My go zdobędziemy! Dlatego, że mamy najlepsze dziewczyny. Najlepsze pod względem mentalnym!