Tajemnicza osada sprzed czterech tysięcy lat
LUBOMIA. Archeolodzy pracują między polami na granicy Lubomi i Raciborza.
Prowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Adama Mickiewicza z Poznania z grupą studentów tzw. wyprzedzające ratunkowe badania archeologiczne są standardową praktyką, podejmowaną w odniesieniu do stanowisk zagrożonych zniszczeniem, głównie na skutek realizacji planowanej inwestycji. Stanowisk takich na terenach, które zostaną zajęte pod obwałowania zbiornika, jak się okazuje jest kilkanaście.
Łopaty poszły w ruch
My odwiedziliśmy jedno z nich nazwane roboczo „Lubomia 13”. Stanowisko znajduje się na granicy Lubomi i Raciborza, dobrze ukryte między polami kukurydzy, nieopodal szlaku kolejowego. Badania prowadzą archeolodzy z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Uczelnia ta wraz z Uniwersytetem Wrocławskim i Polską Akademią Nauk tworzy konsorcjum, które wygrało przetarg na prowadzenie prac archeologicznych. W pracach biorą udział również studenci archeologii, odbywający praktykę studencką, a także okoliczni mieszkańcy, zatrudnieni na czas wykopalisk przez uczelnię. W sumie na stanowisku pracuje około 20 osób. Na miejscu grupą kieruje Beata Honkisz, pracownik Instytutu Prahistorii UAM w Poznaniu. Grupa ma co robić. W sumie przekopała już teren o powierzchni prawie hektara. Jedni łopatami odkrywają kolejne warstwy ziemi, inni przesiewają materiał sitami do piasku. – Miejsca naszych badań zostały wytypowane na podstawie tzw. badań wstępnych, które przeprowadzono kilka lat temu. Niektóre miejsca okazały się trafione, inne nie. W Bieńkowiach, gdzie wykopaliska prowadziła inna grupa, nie potwierdziły się wyniki wstępnych badań. Nie znaleziono nic. Ale tutaj w Lubomi trafiliśmy na osadę, którą datujemy na późny neolit i wczesną epokę brązu, czyli gdzieś około 2000 lat przed naszą erą – opowiada Beata Honkisz, pokazując niektóre z wydartych ziemi pozostałości, świadczące o tym, że przed tysiącami lat osiedlili się w tym miejscu ludzie.
Domostwa ukryte w ziemi
Archeolodzy, którzy pracują w Lubomi od połowy marca znaleźli już około dwóch tysięcy drobnych krzemieni, które kiedyś służyły do cięcia, rozbijania i strugania oraz trzysta fragmentów ceramiki glinianej, będących pozostałościami dawnych naczyń. Niewprawne oko nie znajdzie w nich nic niezwykłego. Ot zwykłe łupiny i kamienie. Doświadczony archeolog zna jednak ich wartość naukową. Oprócz narzędzi i fragmentów naczyń udało się znaleźć również dwa groty z brązu, a przede wszystkim dwie ziemianki oraz dużą studnię. – Narzędzia z krzemienia, ceramiczne naczynia i oczywiście ziemianki świadczą o tym, że znajdowała się tutaj osada. Trudno powiedzieć jak duża mogła być. To być może określą dalsze badania. Należy pamiętać, że ówczesne osady składały się z kilku domostw, czasem z zaledwie czterech – wyjaśnia Honkisz. – Tutejsze znaleziska może nie są jakoś bardzo spektakularne, ale na pewno są ważne i istotne z naukowego punktu widzenia. Świadczą o istnieniu na tych ziemiach tzw. kultury wieterzowskiej, a osadnictwo z tego okresu jest akurat mało rozpoznane – wyjaśnia pani archeolog. Znaleziska z Lubomi trafią teraz do uczelnianych laboratoriów, gdzie zostaną dokładnie przebadane i skatalogowane. Być może z elementów odnalezionej ceramiki, na zasadzie dopasowania rozbitych elementów uda się odtworzyć kilka naczyń. Kiedy naukowcy zakończą już swoją pracę, znaleziska trafią do muzeum w Raciborzu, podobnie jak artefakty, które zostaną odnalezione w Tworkowie, kolejnym miejscu, w którym obecnie prowadzone są badania archeologiczne.
Tajemniczy przodkowie
Natomiast raczej na pewno nie uda się odpowiedzieć na pytanie, kim byli mieszkańcy odnalezionej osady. Nie znali pisma, więc nie zachowały się żadne źródła pisane. A bez nich nie sposób określić przynależności etnicznej. Nie zachowały się też żadne szczątki pierwszych mieszkańców Lubomi. Grunt jest zbyt piaszczysty, by przetrwały w nim kości ludzi czy zwierząt domowych.
Artur Marcisz