Podczas upału biegnij z zakupami do domu
Za wysokimi temperaturami można przepadać lub nie, jednak z pewnością lubią je różnego rodzaju mikroby i bakterie obecne na żywności. Na sklepowych półkach i w reklamówkach klientów, podczas upału znajdują idealne warunki do rozwoju. Część z nich jest groźna i może sprawić, że urlop spędzimy w toalecie, a w najgorszym przypadku na szpitalnym łóżku.
Halo, nieświeży hamburger
Upalne dni to okres wzmożonej pracy dla inspektorów sanepidu. W powiatowych stacjach sanitarno-epidemiologicznych telefony grzeją się do czerwoności, dodatkowo podnosząc temperaturę. Tematy najróżniejsze. Część z nich jest stała i dotyczy brudu w lokalach gastronomicznych innych sensacji po zjedzeniu jakiejś potrawy. Inne to tematy typowo „letnie”, a więc psujące się mięso czy nabiał poza lodówką. – Sprawdzamy w zasadzie wszystko, łącznie z anonimowymi zgłoszeniami, a więc pracy jest mnóstwo – przyznaje Barbara Orzechowska z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Wodzisławiu Śląskim.
Gronkowiec w bakaliowych
Doświadczony inspektor już po kilku zdaniach jest w stanie ocenić czy zgłoszenie może być rzeczywiście groźne. – Jest pewna grupa produktów, która niesie ze sobą realne niebezpieczeństwo dla zdrowia, a upał dodatkowo przyśpiesza ich psucie – przyznaje Beata Kempa z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Katowicach. Na celowniku znajdują się więc między innymi nabiał, mięso, jaja i kurczaki. Te ostatnie to idealne miejsce rozwoju pałeczek salmonelli. Na sklepowych półkach strach sieją również lody. Połączenie cukru i mleka to idealne miejsce rozwoju gronkowca. – Warto sprawdzić jak wygląda powierzchnia lodów. Jeśli inaczej niż przewidział producent, zachodzi duże prawdopodobieństwo, że produkt się rozmroził i został ponownie zamrożony. Takich produktów nie należy spożywać. Aby żywność była bezpieczna nie należy przerywać tak zwanego łańcucha mrożenia. Z takimi produktami powinniśmy szybko iść do domu i schować je do zamrażarki jeśli nie zamierzamy ich od razu przyrządzać – wyjaśnia Beata Kempa.
Ludzie nie chorują
Na szczęście w regionie kontrola jest na tyle skuteczne, że od lat nie odnotowano żadnego zbiorowego zatrucia. – Poza działaniami już wcześniej zaplanowanymi, czyli kontrolami kompleksowymi i tematycznymi, sprawdzamy również sygnały od mieszkańców. Normą jest, że w sezonie letnim jest ich więcej co wiąże się z wysokimi temperaturami i wątpliwościami konsumentów dotyczącymi najczęściej jakości żywności. Staramy się na bieżąco sprawdzać każdy taki sygnał. Do tej pory na terenie działania naszej stacji nie odnotowaliśmy żadnego przypadku zatrucia pokarmowego zbiorowego – wyjaśnia Magdalena Janota z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Rybniku. W każdym przypadku inspektorzy starają się jak najszybciej dotrzeć do wskazanego sklepu, aby sprawdzić podejrzany towar.
Markety lepiej mrożą
Co ciekawe z upałami łatwiej wygrać większym marketom. – Z racji lepszego sprzętu, dużych chłodni i klimatyzowanych hal łatwiej jest im przechowywać takie produkty – przyznaje Barbara Orzechowska, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Wodzisławiu Śląskim. To potwierdza się również w wynikach kontroli. Większość zgłoszeń od mieszkańców dotyczy małych lokali gastronomicznych oraz niewielkich sklepów spożywczych. Klienci skarżą się na brud i żywność po terminie przydatności do spożycia. – Na szczęście w tym roku nie odnotowaliśmy takich zgłoszeń jak w ubiegłym roku, kiedy ktoś podczas upałów sprzedawał wędliny na targowisku bez urządzeń chłodniczych. – Odbieramy sporo zgłoszeń od mieszkańców. Ciężko powiedzieć, czy jest to spowodowane upałem czy też większą ilością wolnego czasu jakim dysponują konsumenci Z pewnością można zauważyć rosnącą świadomość ludzi jeśli chodzi o prawidłowe postępowanie z żywnością – dodaje.
Zajrzyj do siatki
Pracownicy sanepidu przypominają o tzw. krzyżowym skażeniu żywności. Za skomplikowaną nazwą kryje się nieprawidłowo spakowana torba z zakupami. – Nie bez powodu nasi pracownicy pilnują, aby kurczaki leżały w innej ladzie niż np. wędliny – mówi Maria Dengel z działu epidemiologicznego Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Raciborzu. Kurczaki to najczęstsze źródło zatruć salmonellą wśród mięs. – Pałeczki salmonelli stwierdzano podczas badań nawet w odcieku z kurczaków. Jeśli w sklepie włożymy takiego kurczaka pomiędzy warzywa czy pieczywo, to możemy skazić inne produkty z naszej siatki. Nic nam nie da mycie kurczaka przed przyrządzeniem, jeśli pałeczki salmonelli zostaną przeniesione na inne produkty – tłumaczy.
Tatar na bok
Jak się bronić przed zatruciami? – Mądrze pakować produkty i po zakupach jak najszybciej kierować się z nimi do domu. Niedopuszczalne jest długie chodzenie z łatwo psującymi się produktami podczas upału – tłumaczy Beata Kempa z WSSE w Katowicach. Najlepiej na czas upałów zmienić również przyzwyczajenia żywieniowe. – Gotujmy mało, a częściej, aby nic nie stało w cieple. Produkty szybko kisną podczas takich upałów. Lepiej nie spożywać potraw, które nie przeszły odpowiedniej obróbki termiczej. Na bok powinny pójść tatary, czy lekko ścięte jajecznice. Odradzam również popularne śląskiej „szpajzy” na surowych jajkach – przestrzega Maria Dengel.
Adrian Czarnota