Mieszkańcy Popielowa walczą o chodnik
Ulica Ludomira Różyckiego to kręta, wspinająca się na wzniesienie, dwukierunkowa droga. I choć stworzenie tam chodnika wydaje się logiczne, magistrat z decyzją zwleka, tłumacząc się finansami czy problemami z wykupem gruntów.
– Ta ulica jest naprawdę niebezpieczna – mówi jeden z mieszkańców ulicy Różyckiego. – Nie wierzę, że nie da rady stworzyć tutaj chodnika. Pobocze jest dość szerokie, a tłumaczenia urzędu miasta, że chodnik musi mieć jakieś dokładne wymiary są po prostu śmieszne. Miejscami na pobliskiej ulicy Konarskiego ma trochę ponad pół metra – dodaje.
Urząd znudzony wnioskami
Sprawa stanęła także przed radą miasta, gdy przedstawicielka Platformy Obywatelskiej, Krystyna Stokłosa, wystąpiła z apelem do władz miasta, w szczególności pełnomocnika prezydenta – Janusza Kopera. – Wydawało mi się, że urząd powinien działać dla dobra wszystkich mieszkańców, niezależnie od upodobań politycznych – mówiła radna.
Stokłosa zauważyła, że od pewnego czasu pełnomocnik Koper nie wysila się nawet w odpisywaniu na listy i wnioski mieszkańców. – Mam wrażenie, że pan pełnomocnik jest już znudzony korespondencją, gdyż na kolejny wniosek dostaliśmy odpowiedź, iż pan Koper „podtrzymuje wcześniejsze ustalenia”. Skoro pisze pan, że ewentualna budowa chodnika może być uwzględniona „w przyszłych budżetach” to skomentuję to tak: dostaniemy ten chodnika na dzień świętej Nigdy – skomentowała Stokłosa.
Ilu mieszkańców potrzeba?
Biorąc pod uwagę całą sytuację i fakt, że sprawa toczy się już od dłuższego czasu, opór władz miasta dziwi. Ulica Różyckiego do najbezpieczniejszych nie należy, a biorąc pod uwagę jej geometrię nie wiele trzeba, by stało się coś złego. Jezdnia jest dość szeroka, a zjeżdżając w dół „zaprasza” wręcz do wciśnięcia gazu. Nie jest także opuszczona – nasza wizyta trwała 10 minut, a zaobserwowaliśmy około tuzina samochodów nią przejeżdżających. Żaden nie przestrzegał limitu prędkości. – Mam wrażenie, że gdyby to radny koalicji zgłosił się z tym problemem, ta sprawa byłaby już dawno załatwiona – żali się Krystyna Stokłosa. – Ludzie z Popielowa nie są idiotami. Pełnomocnik pisze, że chodnik musi mieć przynajmniej półtorej metra, to jest to śmieszne. Na nowo wyremontowanej Wodzisławskiej ma miejscami metr a może i mniej. Fragment chodnika, który znajduje się na skrzyżowaniu Konarskiego z ulicą Różyckiego ma ponad 80 centymetrów. Wiem, byłam, mierzyłam – dodaje radna.
Epitety pod adresem pełnomocnika
Inną kwestią jest argument, iż Miasto będzie musiało wydać grube tysiące na przejęcie gruntów pod chodnik. Według radnej i mieszkańca, z którym rozmawialiśmy, o odszkodowaniach nie ma mowy. – Mieszkańcy mieli świadomość, że kiedyś powstanie chodnik i już z wyprzedzeniem cofali swoje płoty – wspomina radna Stokłosa. Wtóruje jej zresztą jeden z mieszkańców Popielowa. – Ja nie chcę żadnego odszkodowania, niech to po prostu wybudują, bo kiedyś coś się tutaj stanie. To nie tak, że mieszka 10 osób na tej ulicy!
Wymogi przedstawione przez Janusza Kopera radna Platformy kwituje jednym zdaniem: – Mam nadzieję, że pan pełnomocnik wzniesie się ponad podziały polityczne i w przyszłoroczny budżet wpisane będzie zadanie wybudowania chodnika na ulicy Różyckiego.
Sam Koper zastrzega, że jest kompletnie apolityczny i nie ma żadnego interesu w budowie albo braku działań na ulicy Różyckiego. – Myślę, że moja odpowiedź była adekwatna do sytuacji. Odpowiadam po raz piąty, na co po raz szósty dostaję odpowiedź, że ktoś się ze mną nie zgadza, a do tego sypią się epitety – mówi Koper. – To nie jest moja zła wola. Budując nowy chodnik mamy obowiązek dostosować się do obowiązujących przepisów – kwituje pełnomocnik. Sprawa stanęła w martwym punkcie, jednak z pewnością do niej wrócimy.
(mark)