W Ślązakach budzi się tożsamość
Ostatnie wyniki GUS dotyczące deklaracji narodowości śląskiej wyniosły pod tym względem powiat rybnicki na pierwsze miejsce w województwie. O opinię w tej kwestii zapytaliśmy wieloletniego działacza RAŚ Krzysztofa Klucznioka.
Czy wynik statystyczny GUS na temat deklaracji narodowości śląskiej w Rybniku i powiecie jest dla pana satysfakcjonujący?
W powiecie zdecydowanie tak, natomiast w samym Rybniku nie bardzo. Wynik w powiecie to chyba, nie ma jeszcze wyników w poszczególnych gminach, pochodna deklaracji w największej gminie – Czerwionce-Leszczynach oraz w Lyskach. Zawsze dobre wyniki w probierzach śląskości mieliśmy też w Jejkowicach i Świerklanach. To, po części też Czerwionka-Leszczyny, miejscowości zamieszkane przez autochtonów. Rybnik to obecnie konglomerat dzielnic – byłych wsi oraz wielkich osiedli z dużą liczbą ludności napływowej. To wpłynęło na średni wynik w Rybniku. Nie odnoszę się tutaj do „powszechności” NSP chociaż wielu zadeklarowanych Ślązaków nie miało szczęścia być spisanym.
Czym jest spowodowany fakt, że coraz więcej osób czuje się Ślązakami?
To problem złożony. Dużą rolę w odbudowywaniu tożsamości Ślązaków, a właściwie Górnoślązaków, mają organizacje regionalistyczne takie jak Ruch Autonomii Śląska czy Związek Górnośląski, które działają już ponad 20 lat. Także w mediach coraz szerzej mówi się o pewnej odmienności Górnoślązaków pod względem historii, tradycji i kultury. Wprowadzana z różnym skutkiem edukacja regionalna w szkołach, także przedszkolach, uczy nasze dzieci przywiązania do miejsca urodzenia i poznawania jego specyfiki. Dzisiaj śląskość jest modna i wielu Górnoślązaków już się jej nie wstydzi!
Dlaczego, skoro tak wiele osób deklaruje bycie Ślązakiem, kandydaci RAŚ w wyborach parlamentarnych (np. Paweł Polok) otrzymują niskie wyniki?
Odpowiedź na to pytanie także nie jest prosta. Deklaracja śląskości nie jest jednoznaczna z akceptowaniem naszych, Ruchu Autonomii Śląska, dążeń do autonomii regionalnej w Polsce. Ślązacy są ostrożni i boją się angażować w coś, co jest przedstawiane przez zwolenników centralizmu i sprzyjające im media jako zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. Tam porównuje się przyszłą Autonomię Górnośląską do tego co się dzieje w Palestynie, Irlandii Północnej czy akcji ETA. Rozumowanie mieszkańców Górnego Śląska się jednak zmienia w miarę dopływu informacji o korzyściach wynikających z autonomii. Poparcie kandydatów RAŚ w wyborach parlamentarnych się nie zmienia, jest za niskie jak na tak wysoki stopień deklaracji narodowościowej. Kandydaci RAŚ mają szanse tylko w wyborach do Senatu, w których nie ma progów wyborczych. Nie wszyscy o tym wiedzą i obawiają się, że ich głos pójdzie na marne. Wybory uzupełniające mają z kolei swoją specyfikę i zawsze niską frekwencję. Idą tylko głosować zdecydowani w wyborze kandydata i tu bardziej decyduje jego osobowość niż poglądy i przynależność polityczna. Być może nasz ostatni kandydat w tych wyborach tych atutów nie miał? Jest czas na analizę wyników wyborów i wystawienie w następnych wyborach idealnego kandydata.
Czy wasze założenie, czyli autonomia w 2020 roku jest możliwe do zrealizowania?
Autonomia 2020 to nie założenie lecz hasło, które rzuciliśmy kilka lat temu. Nie jest to więc jakiś graniczny punkt, w którym autonomia regionów stanie się w Polsce faktem. Naszym celem jest doprowadzenie do autonomii Górnego Śląska, która sprawdziła się w międzywojniu. Dotyczy to także autonomii innych regionów Polski. Będziemy robić wszystko, by ten cel osiągnąć możliwie szybko. Nie wszystko jednak w tej kwestii od nas zależy. Trzeba włożyć dużo pracy, by ten cel osiągnąć.
Wyniki GUS przedstawiają obszary Śląska, w których mało kto czuje się Ślązakiem. Czy RAŚ będzie w tych rejonach organizować jakieś akcje, zakładać swoje koła?
Musimy prowadzić możliwie najszerszą akcję uświadamiającą wśród mieszkańców Górnego Śląska. Budzenie się świadomości i tożsamości śląskiej porównałbym do tego, co się działo tutaj przed laty wskutek działań Józefa Lompy, Karola Miarki czy Pawła Stalmacha. Pytanie dotyczy „obszarów Śląska”, czyli obecnych granic tzw. województwa śląskiego. Jego znaczna część to tereny nie związane historią czy tradycją z Górnym Śląskiem. Tam nie można liczyć na szerokie poparcie naszych idei. Oczywiście akcje uświadamiające, głównie wskazujące korzyści płynące z autonomii regionalnej, prowadzić będziemy także w tych rejonach. Główny nacisk kładziemy jednak na tereny historycznego Górnego Śląska, czyli także na obecne województwo opolskie. Koła będziemy zakładać tam, gdzie znajdą się chętni do wstępowania do ruchu i działania, nic na siłę. Lepiej wzmacniać już istniejące struktury, których teren działania będzie rosnąć
Jak ocenia pan pracę istniejących w powiecie rybnickim kół RAŚ?
Nie jestem upoważniony do oceny kół terenowych RAŚ w powiecie rybnickim. Są to na dzisiaj koła Rybnik, Leszczyny, Lyski, Czerwionka-Leszczyny i Świerklany. Wymieniłem je w kolejności ich powstawania. Na pewno na wynik w Narodowym Spisie Powszechnym wpływ miały prowadzone od ponad dwudziestu lat działania koła rybnickiego i leszczyńskiego –19 lat oraz od kilkunastu lat lyseckiego. Aktualnie największą aktywność wykazuje Koło Świerklany. Suma działania tych pięciu kół zaowocował tak dobrym wynikiem. Chcąc przełożyć deklaracje śląskości na wynik wyborczy musimy zwiększyć efektywność naszych działań.
Dlaczego według pana Śląsk jest taki piękny?
Dla każdego dziecka matka jest najpiękniejsza i to bezkrytycznie. Tak samo dla mnie Górnoślązaka, którego przodkowie byli tu od zawsze, ta ziemia zawsze będzie piękna. Nie chodzi tu tylko o sprawy krajobrazu, który w niektórych miejscach trudno nazwać pięknym. To kraina różnorodna także pod względem narodowościowym, religijnym i obyczajowym. W tej różnorodności widzę piękno Górnego Śląska z którym jestem nierozerwalnie związany.
Rozmawiał Szymon Kamczyk