Praca na kopalni – przyjęcie graniczy z cudem
Kompania Węglowa zamierza pogłębić szyb 8 do poziomu 1103,7 metrów. To pozwoli na znaczne wydłużenie żywotności kopalni i utrzymanie stałego poziomu zatrudnienia. Nowych przyjęć jednak nie będzie.
– Całość będzie strategiczną inwestycją kopalni „Jankowice”, która pozwoli na utrzymanie planowanego poziomu wydobycia kopalni wynoszącego 12 tys. ton na dobę przez 63 lata oraz utrzymanie obecnego stanu załogi, której znaczną część stanowią pracownicy przyjęci w ostatnich pięciu latach – czytamy w oświadczeniu Kompanii Węglowej. Jeśli w przyszłych górnikach, bądź tych, którzy czekają na przyjęcie na jednej z śląskich kopalń obudziła się nadzieja na szybsze zatrudnienie, mogą o tym zapomnieć. „Jankowice” nie zamierzają zwiększać liczebności załogi.
Plan pozostaje taki sam
Jerzy Janczewski, dyrektor ds. pracy KWK „Jankowice” nie ma wątpliwości, że pogłębienie szybu wpłynie na zatrudnienie, jednak nie w sposób wymierny czy dynamiczny. – Jeśli chce pan usłyszeć, że zatrudnimy dodatkowo 1500 osób, to tak się nie stanie. Plan zatrudnienia pozostaje niezmieniony. Został zaktualizowany kilka lat temu i tego się trzymamy. Pogłębienie szybu będzie miało wymierny efekt – utrzymamy zatrudnienie o wiele dłużej, jednak nie mogę powiedzieć, że będzie się ono zwiększało – komentuje dyrektor.
Kto na dzisiaj ma szanse dostać się na kopalnię „Jankowice”? Tak naprawdę tylko uczniowie szkół średnich, którzy pracę mają zagwarantowaną. – To m.in. absolwenci Zespołu Szkół Technicznych z Rybnika, z Wodzisławia, Radlina czy Żor – mówi Janczewski. Cała reszta musi cierpliwie czekać, choć pytanie brzmi, czy jest na co.
Przyjęć nie będzie. Już ich nie ma
KWK „Jankowice” nie jest jedyną kopalnią w regionie, która przeżywa od jakiegoś czasu nawał zgłoszeń do pracy. Kolejka do przyjęcia jest ogromna i stale rośnie, a samych przyjęć... nie ma. – Od początku roku zamknęliśmy rekrutację i nikogo nie przyjęliśmy. Mamy pełną załogę, a redukcja polega jedynie na naturalnym trybie odchodzenia na emerytury i renty – mówi Janczewski.
Kopalnie na Śląsku, po lekkim załamaniu sprzed kilku lat, znów przeżywają boom na nowych pracowników. – Pracuję w oświacie, w jednej z gmin obok Rybnika. Członkowie mojej rodziny pracują na kopalni i kilka lat temu namawiali mnie na przejście, musiałbym zacząć na dole, ale z moimi kwalifikacjami pewnie nie byłoby problemu z awansem. Wtedy się wahałem, dzisiaj rozesłałem już kilka CV – od „Szczygłowic”, przez „Jankowice”, a nawet do Karbonii na „Dębieńsko”. Wtedy praca stała otworem i dostałbym się bez problemu. Dzisiaj, nawet z pomocą moich bliskich nie ma na to szans – mówi Mariusz, mieszkaniec jednej z gmin powiatu rybnickiego. – Dzisiaj żałuję, że kilka lat temu wzorem znajomych nie poszedłem na kopalnię. Teraz wysyłanie listów motywacyjnych i CV nic nie daje, nawet wizyty w biurach nie działają. Tych zgłoszeń wala się tam w kadrach tysiące, a przyjęć już nie ma – dodaje.
Janczewski potwierdza, że zgłoszeń jest bardzo dużo. – Zawieszenie rekrutacji spowodowane było także m.in. tym, że otrzymywaliśmy naprawdę dużo zgłoszeń do pracy. Niemniej jednak biorąc pod uwagę nasze potrzeby i plan zatrudnienia, nie jestem w stanie powiedzieć, kiedy rekrutację otworzymy – mówi. Ten trend utrzymuje się na niemal wszystkich kopalniach w okolicy.
(mark)