Pacjenci czas przelewają na papier
Już od 12 lat co poniedziałek zbierają się na spotkaniach redakcyjnych, by planować wygląd i artykuły do następnego wydania gazety. Można by pomyśleć, że chodzi o redakcję naszego tygodnika, ale mowa tu o pacjentach Państwowego Szpitala dla Psychicznie i Nerwowo Chorych w Rybniku.
Redakcję gazetki tworzą głównie pacjenci oddziału IX, przebywający w placówce przez długi czas, czyli osoby skierowane na leczenie psychiatryczne decyzją sądu, w ramach tzw. detencji sądowej. Dołączają do nich co jakiś czas pacjenci z innych oddziałów szpitalnych. Najdłużej w redakcji „Naszego Biuletynu”, bo tak nazywa się czasopismo, pracuje pan Józef, łączący szpital w Rybniku z placówką w Lublińcu. Do tej pory wydanych zostało już blisko 130 numerów biuletynu. Kiedyś nakład wynosił 250 egzemplarzy, a dziś spadł do 100 sztuk, m.in. ze względu na wymagane oszczędności i fakt, że każdy numer jest teraz dostępny w internecie (www.psychiatria.com). Co numer pacjenci szpitala przygotowują 12 stron, kiedyś było 16. – Psycholog Janusz Kuraś, ja i parę innych osób wpadło wspólnie na pomysł, aby zagospodarować pracę intelektualną pacjentów, m.in. w formie wierszy, opowiadań. To zawsze było, pacjenci zawsze pisali, a najczęściej później te treści umykały czy ginęły. Zawsze były też prace plastyczne. Taki był początek, zagospodarowaliśmy te dzieła pacjentów i powstał biuletyn – wspomina Krzysztof Kutryb, redaktor naczelny i pedagog resocjalizacji w rybnickim szpitalu. – Należy jednak wyraźnie podkreślić, iż głównym zadaniem pisma jest rehabilitacja i resocjalizacja pacjentów, którzy uczestniczą w jego tworzeniu, oraz szeroko rozumiana edukacja. Mamy także nadzieje, że „Nasz Biuletyn” pozwala lepiej zrozumieć świat osób z zaburzeniami psychicznymi, otworzyć się na nich, dać im szansę na życie w społeczności i przeciwdziała wykluczeniu społecznemu. Oczywiście spotkania redakcyjne to element większej całości tworzącej ofertę rehabilitacyjną naszego oddziału – tłumaczy Kutryb.
Do tańca i różańca
– Treści mamy przeróżne, w zależności od doświadczeń i wiedzy pacjentów, a także ich zainteresowań i pasji, czy też choroby i jej remisji. To wszystko przekuwa się w teksty i prace plastyczne. Publikują nie tylko pacjenci, ale też personel. Swój wkład ma m.in. Danuta Musioł, która prowadzi pracownię arteterapii, kiedyś zaangażowany w biuletyn był też Andrzej Obuchowicz, który prezentował prace plastyczne pacjentów wraz ze stosownymi opisami. Mamy w biuletynie stałe rubryki, np. pani Izabela z biblioteki szpitalnej prezentuje recenzje książek, od samego początku teksty przedstawia ksiądz Zygmunt pełniący posługę kapelana. Są też osoby, które są poza szpitalem, ale przesyłają swoje teksty, jak np. And Jan, który przygotowuje opowiadania w odcinkach. Autorzy piszą pod swoim imieniem i nazwiskiem, akronimem czy pseudonimem. Stałą rubryką jest też historia szpitala, w której przedstawiamy stare zdjęcia obrazujące pracę i wydarzenia z naszej 127-letniej historii. Są też redaktorzy zagraniczni, prezentujący wojaże biuletynu po Europie. Należy wspomnieć także o panu Macieju i panu Łukaszu, pracownikach naszego szpitala, bez zaangażowania których nie byłoby kolejnego wydania. Na przedostatniej stronie reklamujemy miejsca, w których osoby wymagające pomocy psychiatrycznej i psychologicznej mogą znaleźć wsparcie – informuje Krzysztof Kutryb.
Kolportaż po Rybniku
Biuletyn można znaleźć w wielu miejscach w Rybniku, np. w samym szpitalu, w urzędzie miasta, ośrodku pomocy społecznej czy miejskiej bibliotece. Gazeta jest oczywiście bezpłatna. Jak informują redaktorzy, powstało już nawet parę prac magisterskich w oparciu o gazetę, a co miesiąc egzemplarz trafia też do Biblioteki Śląskiej, która o to zabiegała. – W internecie można znaleźć wszystkie numery naszego pisma w kolorze. Wydanie papierowe jest czarno-białe. Wiele egzemplarzy trafia też do rodzin pacjentów. Przed biblioteką szpitalna usytuowana jest ogólnodostępna gablota, gdzie można najszybciej zapoznać się z kolorowym wydaniem pisma. Dawniej inaczej toczyło się życie w szpitalu. Chodziliśmy na kąpielisko, na lodowisko, na żużel, do kina czy do teatru. Jeździliśmy na wycieczki, także rowerowe. Było więc o wiele więcej okazji do opisywania wydarzeń „z życia szpitala” – mówi pan Józef, nawiązując do wprowadzenia nowych przepisów, które zamknęły bramy szpitala dla pacjentów z oddziałów detencyjnych.
Piszą to, co lubią
Obecnie gazetę tworzą panowie; Sebastian – pisze artykuły o istotnych sprawach przyziemnych, np. kablówce czy rzuceniu papierosów, Janusz – tworzy krzyżówki, Paweł – pisze regularnie „Cykl herbaciany” o ciekawostkach, a także zamieszcza przepisy na włoskie dania, bo mieszkał kiedyś we Włoszech, Leszek – pisał o schorzeniach psychicznych i schizofrenii, a także w tematyce informatycznej np. o formach płatności w internecie, Marian – tworzy artykuły popularnonaukowe i edytuje teksty na komputerze, a w razie konieczności korzysta z pomocy terapeuty pana Wojtka, który zachęca pozostałych redaktorów do pracy na komputerze, Józef – emerytowany górnik, poeta, którego marzeniem jest wydanie tomiku wierszy, Darek – pisze o sporcie, Michał – przygotowuje rubrykę „Nie michałki” z własnymi sentencjami, Piotr – jego artykuły oscylują wokół najnowszych wydarzeń z osobistym komentarzem, kolejny Michał przygotowuje kawały do rubryki „Uśmiechnij się”, Daniel – pisze o motoryzacji i ciekawostkach. Każdy z redaktorów pisał również o miejscowości, z której pochodzi, o ludziach, miejscach i emocjach. – To jest duża satysfakcja, kiedy widzimy nasz tekst, nasze dzieło opublikowane, tym bardziej jeśli wiemy, że artykuł jest ze smaczkiem i czytelnik z zainteresowaniem po niego sięgnie – mówi zadowolony pan Józef. – Ja nigdy bym nie podejrzewał, że będąc w zakładzie zamkniętym, można zostać dziennikarzem – stwierdza pan Piotr. Praca w biuletynie jest pewną formą terapii i jednocześnie jedną z możliwości spędzenia wolnego czasu podczas leczenia. Praktycznie co roku biuletyn tworzy nowe pokolenie, w ciągu pracy pana Józefa trochę tych pokoleń się przewinęło. Zawsze podziwiam redaktorów, widzę jak się zmieniają, jak praca nad tekstem jest pracą nad sobą – wyjaśnia Janusz Kuraś, który współtworzył gazetę i obecnie również pracuje z redaktorami-pacjentami.
Szymon Kamczyk