Ogródki znikają z Rynku – koniec lata?
Jeden z najbardziej charakterystycznych symptomów wakacji – ogródki letnie – powoli znikają z rybnickiego Rynku. Coraz chłodniejsze wieczory skutecznie ograniczają klientelę na głównym placu miasta.
Umowy z restauratorami, związane z funkcjonowaniem ogródków letnich na rybnickim rynku zawarte są najdalej do 30 września. Wtedy też zniknąć musi z płyty Rynku ostatni z nich. Później – już tylko jesień. Część mieszkańców z pewnością przyjmie tę wiadomość z entuzjazmem. – Prawdę powiedziawszy, ja się już cieszę, że w końcu będzie trochę ciszej. A to mecz ktoś puszcza, a to muzyka leci, a to gwar taki, że spać się nie da – mówi jedna z mieszkanek kamienicy przy rybnickim Rynku. – Ja tym ludziom życzę, jest ciepło, niech się wysiedzą, ale moim zdaniem tam też powinna obowiązywać cisza nocna, a nawet większy rygor powinien być, bo jeszcze sierpniu to całą noc siedzieli i gadali, śmiali się i krzyczeli – dodaje.
Zupełnie inną opinię usłyszymy, przysiadając się do korzystających z ostatnich ciepłych, letnich wieczorów rybniczan. – Te ogródki to taki rybnicki symbol trochę. Widać, że miasto żyje, że są tu młodzi ludzie. Można pogadać, poznać nowe twarze. Tak powinno wyglądać każde miasto – mówi Dominik, 24-latek z Paruszowca.
Swego czasu pojawiły się głosy, by ilość ogródków na Rynku drastycznie ograniczyć lub przenieść je poza obręb placu, na uliczki starówki. Tutaj jednak życzenia mieszkańców rozmijają się z koncepcją magistratu. – Zasadą jest, że ogródki zlokalizowane są możliwie najbliżej lokalu, do którego należą. Trudno bowiem wyobrazić sobie sytuację, w której lokal znajduje się na rynku, a ogródek na ulicy przyległej do rynku – stwarzałoby to trudności, choćby ze względu na możliwość złożenia zamówienia bezpośrednio w lokalu, czy możliwość skorzystania z toalety – mówi Lucyna Tyl, rybnicka rzecznik. Dobre czy złe, ogródki wpisały się w letni krajobraz Rybnika, a fakt, że znikają nawet dla ich przeciwników będzie trudnym do przełknięcia znakiem zbliżającej się nieuchronnie jesieni.
(mark)