Do zwycięstwa zabrakło trzech minut
PIŁKA NOŻNA – I liga.
Rybniczanie po porażce w derbach z GKS Katowice pojechali na kolejny mecz do Legnicy. Tam zmierzyli się z Miedzą, która przed sezonem należała do faworytów całych rozgrywek. Osiem kolejek zweryfikowały jednak te opinie. Miedź przegrywała mecz za meczem, posadę stracił trener Ulatowski. Dlatego też rybniczanie przed tym pojedynkiem nie stali na straconej pozycji.
Mecz lepiej rozpoczął ROW. W 18. minucie prowadzenie drużynie Wieczorka dał, precyzyjnym strzałem z 20 metrów, Mariusz Muszalik. W I połowie okazje do podwyższenia rezultatu mieli m.in. Kostecki, Cisse i Kurzawa. Swoje sytuacje mieli również gospodarze. Najbliżej strzelenia wyrównującej bramki był Grzegorzewski. Po zmianie stron na boisku dominowała już Miedź, która dążyła do wyrównania. Udało im się to dopiero w 87. minucie, za sprawą Łobodzińskiego. Były reprezentant Polski strzałem z narożnika „szesnastki” pokonał Kazjera. Rybnicki bramkarz przez całe spotkanie bronił dobrze i szczęśliwie, mając duży udział w wywalczeniu przez ROW jednego punktu. W niedzielę, 29 września ROW zagra u siebie z Górnikiem Łęczna. Początek spotkania o godz. 12.30.
(pm)
Miedź Legnica - Energetyk ROW Rybnik 1:1
Bramki: Wojciech Łobodziński (87.) - Mariusz Muszalik (17.)
ROW: Kajzer, Krotofil, Grolik, Szary, Kutraba, Jary, Muszalik, Kurzawa (87. Staniczek), Kostecki, Feruga (79. Buchała), Cisse (89. Szatkowski).
Miedź: Ptak, Wołczek, Woźniczka, Tanżyna, Zasada (71. Zakrzewski), Madejski (53. Garuch), Łobodziński, Bartoszewicz, Cierpka (64. Fedyna), Szczepaniak, Grzegorzewski.
PO MECZU POWIEDZIAŁ:
Ryszard Wieczorek, trener Energetyka ROW Rybnik: Pewnie przed spotkaniem, biorąc pod uwagę potencjał drużyny z Legnicy, remis wzięlibyśmy w ciemno. Po meczu z kilku powodów odczuwamy jednak niedosyt. Po pierwsze rozegraliśmy najlepszą pierwsza połowę w tej rundzie. Graliśmy tak jak sobie założyliśmy i tak jak potrafimy. Niestety, prowadziliśmy tylko 1:0. Sytuacje jakie mieli Cisse, Feruga, Kurzawa, czy Kostecki powinniśmy wykorzystać. Myślę że druga bramka przesądziłaby o losach spotkania. To, że drugą część spotkania graliśmy w taki sposób, jest logiczne. Prowadząc nie mogliśmy się otworzyć. Boli mnie minuta, w której straciliśmy bramkę. Kajzer, dwa razy wcześniej, bardzo dobrze wybronił groźne strzały. Wydawało się, że dowiedziemy zwycięstwo do końca. Stało się inaczej. Myślę, że to tylko kwestia czasu jak wydostaniemy się ze tej strefy spadkowej, bo na to zasługujemy.