Powiat jest jak firma z kagańcem
Ze starostą Damianem Mrowcem rozmawiamy o powiecie, jego zadaniach i bieżących sprawach, jakimi nasz powiat żyje.
Szymon Kamczyk: – Jakie są różnice w kompetencjach powiatu i miasta, biorąc pod uwagę nasz powiat i Rybnik?
Damian Mrowiec: – Różnice są. Prezydent Rybnika jest jednocześnie starostą grodzkim. Prezydent miasta załatwia wszystko to, co załatwia się w gminie. Różnica w funkcjonowaniu jest przede wszystkim taka, że prezydent podejmuje decyzje indywidualne, a u nas decyzje podejmowane są gremialnie przez zarząd powiatu. Być może demokracja w naszym kraju istnieje za krótko i czasem widzę, że w niektórych gminach i miastach ważne decyzje podejmowane są indywidualne. Widzimy w mediach, że nie wszyscy samorządowcy dorośli do tego, aby indywidualnie podejmować decyzje. Być może jakiś rodzaj kontroli, choćby przez zarząd, jest niezbędny. To jedno. Prezydent ma też w swojej gestii przedszkola, szkoły podstawowe i gimnazja, a w gestii starosty są jedynie szkoły ponadgimnazjalne. Niektóre powiaty mają w swoim zakresie również opiekę zdrowotną. My akurat nie mamy naszych szpitali czy przychodni. Cały cykl opieki jest inaczej ułożony w mieście i u nas. W mieście działają Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Rybniku, u nas działa Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie. Miasto ma również inaczej rozłożone kwestie utrzymania dróg i chodników. Są miasta, które przejęły od województwa drogi, są też miasta, które się na to nie zgodziły. My mamy drogi powiatowe i administrujemy wojewódzkimi. Zarówno prezydent i starosta wydają pozwolenia rejestracji pojazdów. Geodezja i ochrona środowiska wygląda podobnie.
Z czego bierze się budżet powiatu?
Generalnie budżety przestały być związane z dotacjami i subwencjami. Subwencje dotyczą tylko oświaty i wszystkie samorządy narzekają, bo są za niskie w stosunku do realnych potrzeb. Jest kilka zadań zleconych z zakresu administracji państwowej, jak prowadzenie geodezji, dysponowanie nieruchomościami skarbu państwa. Budżety jednak biorą się głównie z różnego rodzaju opłat i podatków. Mieszkańcy sami utrzymują swoje miasta i powiaty. Nie jest tak jak kiedyś, że to państwo przez subwencje utrzymywało samorządy. Dziś samorząd w dużym uproszczeniu można by określić firmą. Minister finansów założył na nas pewien rodzaj kagańca, bo nie możemy zaciągać żadnych kredytów na utrzymanie bieżące, czyli np. na wypłaty. W związku z tym, musimy bazować na tym, co sami zarobimy. Nie możemy prowadzić stricte działalności gospodarczej, inaczej wygląda to w mieście, które przez swoje instytucje może mieć jakiś rodzaj działalności gospodarczej. My musimy sami wypracowywać środki. Nie jest źle, bo w ostatnich latach wpływy poprzez urząd skarbowy z podatków i mniejszych opłat były na tyle dobrze egzekwowane, że nasz budżet nie był w żaden sposób zagrożony. Jesteśmy też w dobrym położeniu, bo nasz powiat ani nie korzysta z „janosikowego”, ani też nie musi go płacić. Wprawdzie w niektórych ujęciach medialnych nasz powiat jest ukazywany jako jeden z biedniejszych, ale faktycznie jak wygląda powiat i czemu uważam, że jest dostatni, może ukazać nasze ostatnie wydawnictwo. W publikacji z lotu ptaka możemy zobaczyć funkcjonowanie mieszkańców, ilość zagospodarowanych terenów, drogi lokalne, infrastrukturę. Bogactwo powiatu to wszystko to, co wypracowali mieszkańcy, a oni potrafią dobrze gospodarować. Statystyki i życie to dwie różne sprawy.
Z jakimi problemami powiat się boryka?
Problemy są, choć nie zawsze wynikają ze względów finansowych, a czasem z nadmiernie restrykcyjnego prawa. W wielu samorządach strach przed różnymi kontrolami i biurokracją powoduje brak ochoty na śmiałe decyzje. Te obawy właśnie biorą się stąd, że mamy niedoskonałe prawo. Doskwiera nam ustawa o zamówieniach publicznych, cała sytuacja związana z oświatą, bo rząd lekką ręką rozdaje nauczycielom, nie mówię, że niezasłużone, ale pieniądze samorządu. Ustawa o pieczy zastępczej to też wydawanie środków samorządowych przez państwo. Nie ma dobrej relacji prawnej między tym, co przyjmuje rząd, a tym, co muszą realizować samorządy. Musimy przełamywać wiele oporów i pokazywać ludziom, że czasem stać nas na odważny krok.
Spotykamy się z głosami, że powiaty jako jednostki w ogóle nie są potrzebne, bo ich zadania spokojnie mogłyby realizować gminy czy urzędy wojewódzkie. Co pan o tym sądzi?
Moja opinia, w związku z tym, gdzie siedzę, nie może być inna niż taka, że powiat jest potrzebny. Mówię tak, choćby ze względu na mieszkańców, pracowników starostwa i jednostek podległych. Taka dyskusja przetoczyła się przez nasz kraj już wiele razy i wiemy, że decyzje o powstaniu poszczególnych stopni samorządu, to decyzje polityczne. Bywało w naszym kraju również tak, że niektóre zadania przerastały możliwości gmin, a niektóre państwo celowo zabrało gminom, bo było zbyt „łatwo” osiągać różne decyzje. Tutaj powiat był rozumiany jako taki czynnik kontrolny. Decyzje, które małe gminy wydawały dla mieszkańców, a dotyczyły np. nieruchomości, komunikacji czy rejestracji pojazdów, zdarzało się wiele patologii. Uważam, że zbyt wiele środków w tym kraju jest wydatkowanych na o wiele mniej potrzebne agendy i agencje, niż na jednostki samorządowe. 20 lat istnienia powiatu w naszych realiach pokazało, że warto było go utworzyć. Przestrzeń między Warszawą a małą gminą powinna być zagospodarowana szczeblem powiatowym.
Jaka jest pana opinia na temat ostatnich rewelacji z Czerwionki-Leszczyn, odnośnie podziału gminy?
Uważam, że ja ani prywatnie, ani służbowo nie komentuję tego w jednoznaczny sposób. Z jednej strony doczekaliśmy się, że wymiar demokracji jest taki, że społeczności mogą dzielić się na mniejsze-większe według uznania. Mamy tego przykłady. Z drugiej strony jednak życie w Europie udowodniło, że w większości jest siła i małe państwa pragną przyłączać się do rodziny państw europejskich, np. Chorwacja. Mamy jedne i drugie przykłady, i dobre i złe, w związku z czym uważam, że należy pozostawić to tym, których rzecz dotyczy. Ze strony powiatu możemy jedynie się przyglądać i zastanawiać się nad funkcjonowaniem demokracji.
Wróćmy do wspomnianej już nowej publikacji starostwa. Gdzie mieszkańcy będą mogli zaznajomić się z albumem?
Nie jest to publikacja komercyjna, ale już widzimy, że wydane 1000 sztuk będzie niewystarczające. Planujemy przekazać albumy do wszystkich gmin, aby egzemplarze znalazły się w szkołach, bibliotekach, stowarzyszeniach i innych instytucjach. Prawdopodobnie będziemy musieli zrobić drugie wydanie. To wydawnictwo niekonwencjonalnie pokazuje nasz powiat, z dystansu. Takie spojrzenie może napawać dumą z miejsca, gdzie się mieszka i żyje. Z lotu ptaka widać wszystkie uroki naszej przyrody, architektury. Można powiedzieć, że mamy pół na pół. Pół powiatu to zieleń, a druga połowa to obszar zurbanizowany. To są dobre proporcje. Być może spojrzenie z lotu ptaka na powiat spowoduje, że na te „wielkie” problemy, związane z życiem normalnego człowieka, również spojrzymy z dystansem. Być może w przyszłości postaramy się zainteresować albumem nasze księgarnie. Kiedy już przygotujemy dodruk publikacji, będzie ona także przekazywana na różnych imprezach w formie nagród.
Rozmawiał: (ska)