Sprostowanie
Sprostowanie do artykułu „Lekarka wezwała policję zamiast zbadać pacjentów” oraz komentarza „Naszym zdaniem” pana Szymona Kamczyka.
1. Tytuł artykułu „Lekarka wezwała policję zamiast zbadać pacjentów” oraz jego treść podaje nieprawdę sugerując, że lekarka nie przeprowadziła badania lekarskiego.
Informuję, że ze z posiadanej przez nas dokumentacji medycznej oraz zapisu monitoringu audiowizualnego wynika, że badanie lekarskie było przeprowadzone i to w stosunku do dziecka dwukrotnie. Zakres badania i ordynacji leków jest kompetencją lekarza, ponieważ w przypadku szkody ponosi on odpowiedzialność „za błąd w sztuce lekarskiej”. W tym przypadku diagnoza po powtórnym badaniu nie zmieniła się, a leczenie zostało zaordynowane zgodnie z postawionym rozpoznaniem.
2. Kwestionowanie prawa obywatela do wezwania Policji.
Lekarz pełniący dyżur w ramach nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej jest funkcjonariuszem publicznym, któremu należy się szczególna ochrona (art.44 Ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty). Niezależnie od tego każdy obywatel w sytuacji, gdy czuje się zagrożony ma prawo wezwać Policję. Jest to prawo niezależne od pełnionych funkcji, miejsca zdarzenia i dodatkowych okoliczności. Kwestionowanie tego prawa jest kwestionowaniem podstawowych praw obywatelskich.
3. Podanie nieprawdziwych informacji w komentarzu „Naszym zdaniem” o próbie kontaktu z przychodnią i lekarką.
Posiadamy zapis rozmowy telefonicznej, na którą redaktor Kamczyk się powołuje z inną lekarką, która odbyła się 20.09.2013 r. o godz. 18.59, trwała 2 minuty 39 sekund. W trakcie tej rozmowy redaktor dowiedział się, że o ile chce uzyskać żądane przez siebie informacje powinien skontaktować się w najbliższy dzień roboczy tj. poniedziałek 23.09.2013 r. z dyrekcją.
Oświadczam, że lekarz dyżurny nie jest osobą upoważnioną do kontaktów z prasą, nie ma obowiązku przedstawić się przez telefon dziennikarzowi (zwłaszcza, że nie ma możliwości obiektywnej weryfikacji personaliów osoby dzwoniącej) i informować o pracy innego lekarza. Lekarka poinformowała dziennikarza, że o ile chce uzyskać jej dane powinien zgłosić się osobiście do poradni i wylegitymować się, co nie miało miejsca.
Zgodnie z prawem osobami uprawionymi do reprezentowania spółki jest Zarząd. Oświadczam, że nikt z redakcji „Tygodnika Rybnickiego” nie próbował się nawet kontaktować z Zarządem (mimo telefonicznej informacji o takiej możliwości). Trudno oczekiwać, że Zarząd pracuje w weekendy lub w godzinach wieczornych i nocnych. Natomiast od dnia zdarzenia, do dnia dzisiejszego w godzinach pracy administracji, nie było ze strony „Tygodnika Rybnickiego” telefonu, ani próby kontaktu osobistego (w przypadku wystąpienia na drogę sądową z art. 212 Kodeksu karnego o pomówienie, wniosę o dowód w postaci bilingu telefonicznego). Z informacji uzyskanej od samej zainteresowanej lekarki, z nią również nie było próby kontaktu.
4. Kwestionuję również inne fakty podane w artykule, m.in. długi czas oczekiwania na poradę (od momentu rejestracji do przyjęcia w gabinecie lekarskim upłynęło 5 min), stan emocjonalny lekarki (cyt. „lekarka wpadła w furię”), stan zdrowia pacjentów (niemożność „ustania” na nogach) oraz zasadność zgłaszania się pacjentów na dyżur, a nie do poradni Podstawowej Opieki Zdrowotnej. Wszystkie kwestionowane fakty, są przez nas dobrze udokumentowane.
Lek. med. Grażyna Potera
Prezes „Centrum Medycznego” Sp. z o. o.
Ul. Byłych Więźniów Politycznych 3, 44-200 Rybnik
Emocje wzięły górę
Muszę przyznać, że tekst „Lekarka wezwała policję, zamiast zbadać pacjentów” faktycznie został przygotowany mało rzetelnie. Wydaje mi się, że trochę zbyt mocno zaangażowałem się emocjonalnie w sprawę, co w połączeniu z brakiem czasu i goniącymi terminami doprowadziło w końcu do niestarannego zebrania materiałów i publikacji bez wyjaśnień „drugiej strony”. Serdecznie przepraszam wszystkich, których mój tekst mógł urazić lub oczernić.
Szymon Kamczyk