Tu nie ma znieczulicy!
Rodzice z przedszkola Bim-Bom o placówce:
Miesiąc temu w „Tygodniku Rybnickim” ukazał się tekst „Książki kupować w księgarni czy u wydawcy? Wolna amerykanka na rynku podręczników”. Rodzice z wymienionego w tekście przedszkola nie zgadzają się z postawionymi przez jednego z rodziców, Bartosza Sujkowskiego, zarzutami.
– Problemów z podręcznikami w naszym przedszkolu nie ma – mówi Justyna Kucz, mama Agaty. – Podręczniki od zawsze były kupowane w ten sposób, że to przedszkole zamawia je u wydawcy, bo tak jest taniej. To nie tylko dbałość o wygodę i czas rodziców, ale także kwestia zaufania do nauczyciela, który najlepiej wie, jakie podręczniki są dla dziecka odpowiednie – dodaje.
Pierwotna cena podręczników z serii „Tropiciele” wynosić miała w przedszkolu Bim-Bom 115 złotych za zestaw, okazało się jednak, że ze względu na spore zamówienie kwota ta spadła do 108 złotych, a dzieci otrzymały jeszcze dodatkowy podręcznik. – Najbardziej poruszyła mnie wypowiedź jednego z rodziców na temat panującej tutaj znieczulicy. Gdyby tak było, to byśmy nie rozmawiali – mówi Ewelina Krynicka, matka Marty. – Wcześniej chodził tutaj mój syn Tymek. Mamy świetny kontakt z nauczycielami, z dyrekcją, między rodzicami. Często rozmawiamy o pracy przedszkola, o problemach i sprawach do załatwienia. Problem podręczników wcześniej nigdy nie wypłynął. Może, dlatego, że takowego nie było – dodaje. Podobnie o przedszkolu Bim-Bom wypowiadają się także inni rodzice. – Ja mam już tutaj „zarezerwowane” miejsce dla mojej drugiej pociechy – mówi z uśmiechem Marzena Kieras, mama Zuzi. – Moja Agata chodzi tutaj czwarty rok. Wcześniej moje dzieci były w przedszkola na rok, a tutaj Agata została na dłużej, bo jest idealna atmosfera, dobra współpraca i podejście – tak do dziecka, jak i do rodzica – dodaje Justyna Kucz.
Dyrektor placówki, Mirosława Mańka-Lemberska, również nie widzi problemu. – Gdyby było tak, jak twierdzi jeden z rodziców naszych dzieci w artykule z tamtego wydania, to rodzice nie przysyłaliby tutaj kolejnych swoich pociech. Mamy bardzo wiele rodzeństw, rodzice są aktywni, pomagają w naszej działalności, cały czas mamy z nimi kontakt – mówi. – Ten problem się wcześniej nigdy nie pojawił i przyznam szczerze, sama byłam tym zdziwiona. Wystarczy tutaj przyjść, zapytać jedną z mam albo jednego z ojców, jak sprawy się mają. A mają się jak widać bardzo dobrze. Szkoda, że padają takie oskarżenia pod adresem rodziców o znieczulicę, o niechęć do działania. Ależ oni działają, cały czas. Gdyby tak nie było, pewnie nie zareagowaliby na tamte wypowiedzi – dodaje Pani Dyrektor Mańka-Lemberska. Jak dodaje dyrektor placówki, zaskakujący jest dla niej fakt, że niezadowolony rodzic nadal zabiega o pozostawienie dziecka w przedszkolu.
(mark)