Dlaczego wywóz wielkich gabarytów wygląda tak, a nie inaczej?
W poniedziałek, 14 października, w dzielnicy Maroko-Nowiny wywożono odpady wielkogabarytowe. Nie wszystko poszło płynnie i nie obyło się bez ostrych komentarzy.
– Jak to jest, że każą wystawić te wielkie gabaryty w okolicach 6.00 rano, a wóz przyjeżdża o 15.00 – to jest śmiechu warte. Cały plac przed domem miałem zawalony, autem się wjechać nie dało i cały dzień tak to musiało stać. Dobrze, że nie padało, bo chyba bym to sam musiał wszystko wywozić – mówi jeden z mieszkańców dzielnicy.
Przykładów takich jak ten było więcej. Marokanie solidarnie wystawili swoje sporych rozmiarów niepotrzebne lub zniszczone meble, sprzęty i tym podobne graty – problemem jednak okazał się przewoźnik, który albo nie przyjechał na czas, albo nie dojechał. – Do nas niestety nie dojechali, fotel musiałem wtaszczyć z powrotem, przecież nie będzie mi na trawniku stał do następnej wywózki – przyznaje jeden z mieszkańców domów na parcelach niedaleko marketu Real.
O komentarz poprosiliśmy u źródła – w firmie Eko, która wraz z Trans-górem stworzyła konsorcjum i obsługuje Rybnik. – Niestety, wywóz wielkich gabarytów trwa. U jednego klienta jesteśmy o szóstej, a u innego o piętnastej. Wpływ ma na to wiele czynników – ilość wozów, którymi danego dnia dysponujemy, ilość odpadów i ich rozmiar – mówi nam jeden z kierowników w centrali firmy Eko. – Załadunek takich odpadów trwa, trzeba je wywieźć, opróżnić wóz i wrócić na trasę. Niestety – dodaje. Ile wozów jeździło tego dnia po Maroku-Nowinach? Tego się nie dowiedzieliśmy.
(mark)