Lisy i wydry mordują zwierzęta gospodarskie
JEJKOWICE. Na wzmożoną aktywność dzikich drapieżników skarżą się rolnicy z terenu gminy. Chodzi o zagryzanie kur i gęsi, a także przetrzebienie populacji ryb w zbiornikach hodowlanych.
Sprawę na posiedzeniu komisji zgłosił radny Henryk Chowaniec, a przyjrzał jej się przewodniczący rady gminy Mieczysław Wojaczek, który jest członkiem Koła Łowieckiego „Jaźwiec” w Jejkowicach. Straty w zwierzynie spowodowane są aktywnością lisów, które swoje nory mają na okolicznych nieużytkach, a z kolei stawy hodowlane pustoszone są przez wydry. Te zadomowiły się w Jejkowicach wraz z oczyszczeniem lokalnych wód. Sytuacja trwa już kilka lat, jednak nasiliła się w tym roku. – Straciłem już w tym roku sześć kur, koguta i 60 sztuk ryb w stawie.W ubiegłym roku lis zagryzł pięć kur, a z 48 ryb zostały dwie. Gęsi się nie poddały i kiedy lis zaczął robić podkop, zaczęły wrzeszczeć. Dzięki temu udało się go spłoszyć. Innym razem widziałem, kiedy lis z kurą w pysku przechodził przez ogrodzenie. Na łąkach znajdowaliśmy również inne zagryzione zwierzęta, nawet sarny. Wielu rolników z naszej miejscowości boryka się z tym problemem, także w samym centrum – informuje Henryk Chowaniec. Zdaniem rolników sprawą powinni się zająć łowczy, choć już samo przeprowadzenie odstrzału lisów nie jest takie proste. Dla myśliwych odstrzał tego drapieżnika i jednocześnie szkodnika jest istotny, bo przez działalność lisów ginie coraz więcej bażantów, zajęcy, a kuropatw już można szukać ze świecą. Świetna kondycja lisów spowodowana jest szczepieniami przeciw wściekliźnie. – Kiedyś wścieklizna naturalnie selekcjonowała populację, a dzisiaj wścieklizna praktycznie została wyeliminowała, dlatego lisy są w tak dobrej kondycji. Nie ma jednak wątpliwości, że ważniejszy jest brak zagrożenia chorobowego – mówi Paweł Hajduk, zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Rybnik.
Dura lex, sed lex
– Na naszym terenie gospodaruje Koło Łowieckie „Jaźwiec”. Odstrzał lisów realizowany jest na podstawie przepisów Prawa Łowieckiego, regulaminu polowań oraz Rocznego Planu Łowieckiego. Stosując przepisy myśliwi nie mogą dokonywać odstrzałów lisów w pobliżu budynków mieszkalnych, bo dozwolone jest strzelanie w odległości nie mniejszej niż 100 m od zabudowań. W myśl przepisów Prawa Łowieckiego nie wolno także rozkopywać i niszczyć lisich nor. Lisy objęte są ochroną w okresie rozrodu od 1 kwietnia do 30 czerwca – informuje Mieczysław Wojaczek, przewodniczący rady gminy i łowczy w jednej osobie. W interesie każdego koła łowieckiego jest maksymalny odstrzał tego drapieżnika , bezpośrednio wpływający na liczebność bażantów, zajęcy oraz innej drobnej zwierzyny. – W bieżącym sezonie w Rocznym Planie Łowieckim zaplanowano odstrzał 140 sztuk lisa na terenie całego obwodu łowieckiego. Do połowy października odstrzelono 40 sztuk, a w ubiegłym sezonie odstrzelono 102 lisy. Zmiany, które następują w środowisku, czyli powstawanie wielu ugorów, pozostawianie stogów słomy oraz pryzm ziemi i zalesianie terenów przydomowych powoduje migrację tego drapieżnika coraz bliżej siedlisk ludzkich. W mediach słyszymy o takich anomaliach coraz częściej, np. o dzikach w dużych miastach. Przyczyna jest taka sama w obu przypadkach. Koło nasze czyni wszelkie możliwe starania, aby problem rozwiązać i pomóc naszym mieszkańcom zgodnie z literą prawa – wyjaśnia Mieczysław Wojaczek.
Jedna rada, ogrodzenia
Trudniej jest w przypadku wydry, bo jest ona gatunkiem prawnie chronionym. Na skutek wzrostu czystości wód oraz środowiska, jej populacja stale rośnie, a nie posiada ona naturalnych wrogów. Zasiedlając małe stawy hodowlane czyni duże straty wśród ryb. W tym wypadku trudno znaleźć sposób. – Jedyną radą dla rolników z naszej strony jest budowa i uszczelnianie istniejących ogrodzeń. Wspomniane gatunki drapieżników wykorzystują wszystkie szczeliny, aby dostać się do pożywienia. Warto zainwestować w ogrodzenia kurników, także zadaszonych, bo lis potrafi przechodzić po siatce. Dla wydry małe zbiorniki wodne, czy przydomowe stawy, są idealnym źródłem pożywienia, a jako gatunek chroniony, nie może zostać upolowana przez myśliwych. Niestety, działalność drapieżników w gospodarstwach jest spowodowana działalnością człowieka. Zabudowa miast i wiosek wchodzi coraz głębiej w tereny zalesione, a tym samym niejako wkraczamy na teren dzikich zwierząt – podpowiada nadleśniczy Paweł Hajduk, który również jest myśliwym.
Szymon Kamczyk