Sześciolatki pójdą do szkół. To dobrze dla samorządów
Kilka tygodni temu Sejm odrzucił obywatelski wniosek o referendum w sprawie posyłania dzieci sześcioletnich do szkół. Choć inicjatorzy zapowiadają, że to nie koniec batalii, samorządy odetchnęły z ulgą.
Gminy naszego regionu, podobnie jak cała Polska, do wielkiej reformy edukacyjnej gotowe są od kilku dobrych lat. Oddziały specjalnie dla sześciolatków przygotowane czekają, a szkoły i przedszkola mają już odpowiednio przeszkoloną kadrę. Infrastruktura i personel więc są – brakowało tylko dzieci.
Sejm, odrzucając wniosek o referendum, dał jasny sygnał, że zamierza w końcu spełnić to, co zapowiadał i czego od samorządów wymagał od dłuższego już czasu. – Jesteśmy i byliśmy gotowi na sześciolatki w szkołach, na przygotowanie oddziałów wydaliśmy spore pieniądze, problem jednak w tym, że i tym razem ktoś w parlamencie był niezdecydowany – mówił jeszcze w zeszłym roku Adam Fudali, prezydent Rybnika. W podobnym zresztą tonie wypowiadało się wielu samorządowców z naszego powiatu, m.in. burmistrz Czerwionki-Leszczyn, Wiesław Janiszewski, a także wójtowie. Przygotowanie infrastruktury dla sześciolatków rzeczywiście było wyzwaniem dla gmin, a biorąc pod uwagę także kwestie kadrowe w szkołach, gdzie oddziały miały i nie były otwierane, co roku samorządy czekały na tę decyzję.
Wydaje się więc, że decyzja Sejmu to zielone światło dla maluchów w szkołach podstawowych. I choć część rodziców dzieci sześcioletnich wciąż nie może się pogodzić z tą decyzją, władze gminne widzą sprawę inaczej. – To był przez kilka lat poważny problem. Brak decyzji z jednej strony, a wymagania resortów względem samorządów z drugiej. Wydaje mi się jednak, że świat poszedł w przeciągu paru lat bardzo do przodu i to co kiedyś wydawało się niemożliwe do zrobienia dla sześciolatka, dzisiaj nie stanowi dla niego problemu – tłumaczy Adam Fudali. – Nie mówiąc już oczywiście o tym, że ta decyzja ma wpływ na nasze wydatki, na użytkowanie tych przygotowanych już od jakiegoś czasu specjalnych oddziałów oraz na rynek pracy nauczycieli – dodaje.
Wygląda więc na to, że samorządy nie staną po stronie zatroskanych rodziców w batalii o zablokowanie zmian w ustawie. Być może dlatego, że jako jedyne – nie rząd i rodzice, a samorządy właśnie – faktycznie się na tę zmianę przygotowały.
(mark)