Walka o śmieci, czyli gminne przeciąganie liny
Kontynuujemy temat rybnickich odpadów, które miały, a nie trafiały do Knurowa.
Kurowska regionalna instalacja do przetwarzania odpadów komunalnych firmy Komart przez prawie trzy miesiąca nie otrzymała od Rybnika ani grama śmieci. A powinna – tak wynika z zapisów ustawy oraz umowy, którą Miasto podpisało z konsorcjum firm przewozowych.
Nad tym tematem na trzech już posiedzeniach pochylają się radni komisji rewizyjnej. Powód? Do urzędu wpłynęła skarga firmy Komart, której adresatem jest prezydent Adam Fudali. Zarzuca mu się brak nadzoru nad gospodarką komunalną Rybnika. Okazuje się jednak, że sprawa ma w rzeczywistości drugie dno, a sam magistrat nie jest odosobniony w swoich działaniach.
Rybnik nie jest sam
– Rybnik nie jest jedyną gminą, która wysyła swoje odpady do instalacji zastępczej – informuje Grzegorz Nowak, naczelnik wydziału gospodarki komunalnej w rybnickim urzędzie miasta. – 26 gmin również nie ma podpisanych umów z Komartem. Sytuacja jest niekorzystna dla wszystkich i mamy nadzieję, że szybko zostanie zażegnana, jednak należy przede wszystkim skupić się na jej powodach – dodaje.
Naczelnik stanął 14 listopada przed komisją rewizyjną, podczas posiedzeń której odpowiadał na pytania radnych koalicji i opozycji. Choć nie mógł odpowiedzieć na pytania związane z nadzorowaniem wydziału, gdyż bezpośrednim jego przełożonym jest Janusz Koper, opowiedział o kulisach decyzji o nieprzekazywaniu Komartowi rybnickich odpadów, a także rozwiał wątpliwości związane z przeróbką i składowaniem śmieci. – Mogę zapewnić, że w instalacji zastępczej w Rybniku odpady podlegają przeróbce zgodnie z literą prawa. Nie są wyrzucane w lesie, są przerabiane taką samą technologią, jak w RIPOK-u Komartu, nasza instalacja niczym się nie różni – mówi Nowak. – Są przewożone do rybnickiej instalacji zgodnie z zasadą bliskości, którą zakłada ustawa – dodał.
Komart skarży i grozi
Knurowska firma nie spoczywa jednak na laurach, a skarga na prezydenta to tylko jedna z konsekwencji. Od pewnego czasu krążą plotki, jakoby Komart całą sprawę chciał skierować na drogę sądową. W spółce nie udało nam się potwierdzić tej informacji, usłyszeliśmy tylko, że wciąż prowadzone są rozmowy w tej sprawie, a sytuacja jest napięta. Ewentualnym pozwem nie przejmuje się prezydent Adam Fudali, wciąż wierząc, że w tej kwestii firmy są w stanie się dogadać. – Nie wydaje mi się, by to wszystko zaszło tak daleko. Oczywiście kwestie związane z nowelizacją tej ustawy są trudne i budzą emocje, trzeba jednak wziąć pod uwagę, że obie strony mają tutaj swoje racje – mówi.
W podobnym tonie wypowiada się naczelnik Nowak, twierdząc, że niedawne analizy Wojewódzkiego Instytutu Ochrony Środowiska wskazują, że wydajność instalacji w Knurowie może faktycznie nie wystarczyć na wszystkich gminy. – Niedawno marszałek zmniejszył przewidywaną roczną wydolność mechanicznej przeróbki RIPOK-u z 95 na 52 megagramów (ton – dop.red). Wydolność części biologicznej to 26 megagramów na rok. Z moich informacji, nieoficjalnych oczywiście, wynika, że z tych umów już podpisanych przez Komart, otrzymują oni w okolicach 53 tysięcy ton. Więc w świetle tych danych knurowska instalacja jest zaspokojona. Pozostałe ilości, o które Komart się upomina, to wymuszanie, gdyż w obliczu takiej masę ta instalacja działałaby na zasadzie instalacji zastępczej, bez gwarancji prawidłowego przerobu wszystkich odpadów – konkluduje Nowak. Magistrat zapewnia, że jest na dobrej drodze do dogadania się z Komartem, czego znakiem powinno być m.in. to, że w październiku do Knurowa pojechały 133 tony rybnickich śmieci.
(mark)