Boże Narodzenie to nie tylko lampki, choinka i śnieg
WIARA – Jak powinniśmy przeżywać święta.
Część z naszych Czytelników zada sobie zapewne pytanie: „Tekst o świętach? Jeszcze miesiąc do Wigilii, a już piszą o Bożym Narodzeniu”?. Że za wcześnie? Polecam więc wejść choć na chwilę do pierwszej-lepszej galerii handlowej. Tam już choinki, bombki i światełka, a w telewizji zaraz po 1 listopada pojawiły się bożonarodzeniowe reklamy.
Proszę księdza, czy sądzi ksiądz, że święta są dzisiaj skomercjalizowane?
Może powiem coś niepopularnego, ale tak wygląda dzisiaj cały nasz świat. Technologia i media, a także rytm naszego życia są w ciągłym biegu, a czasem nawet nas samych prześcigają. W tym wszystkim niestety zatraca się prawdziwy sens świąt Bożego Narodzenia, bo przecież jest w nich czas na oczekiwanie, a nazywa się Adwentem, nie powinien on być jednak kojarzony z tym, co podają nam media, reklamy i sklepy.
Zatraca się prawdziwy sens – to znaczy, że w tym „świętowaniu”, które już odbywa się w sklepach i mediach, nie ma Boga?
Odpowiem pytaniem na pytanie. W którym markecie kiedykolwiek znalazł pan na przykład wieniec adwentowy, albo lampion roratni? Ja nie widziałem. Nie możemy zapominać o jednym. Bez narodzin Jezusa nie ma świąt Bożego Narodzenia. Symbolem świąt nie jest choinka, prezenty, bombki i śnieg. W całym Adwencie i świętach chodzi właśnie o Jezusa. Tutaj pojawia się to skrzywienie. Widać niestety, że łatwiej nam jest, kiedy święta kojarzone są z rzeczami mniej religijnymi, a bardziej komercjalnymi.
Chyba najlepszym wzorem jest w tej sytuacji Kościół. Przeżywa czas oczekiwania, którego centralnym punktem jest wypatrywanie Jezusa, a same święta – choć obchodzone są z niemałą wzniosłością i pięknem – faktycznie odbywają się w dni świąteczne. Na krótko przed pasterką strojone są kościoły, powstają stajenki...
Dokładnie! Przecież to nie jest tak, że w Kościele święta odbywają się bez tej pięknej otoczki. Bo to jest piękne – nastrojone choinki, lampki, wieńce i stajenka. Jednak najważniejszy jest sens tych symboli, a nie symbol sam w sobie. Nie możemy o tym zapominać. Kościół jest tutaj wyznacznikiem tego, jak powinniśmy podchodzić do oczekiwania na narodzenie Jezusa. To jest radosne oczekiwanie, ale także czas poświęcony modlitwie i zadumie.
Jak w takim razie ten czas oczekiwania będzie wyglądał w księdza parafii. Co z roratami?
Roraty postanowiliśmy zorganizować popołudniami. Każdego dnia mamy msze popołudniową, więc to nie będzie problem, a dzięki takim a nie innym godzinom odpowiadamy też na wezwanie tych, którzy często z rana nie mają czasu – bo praca, szkoła i inne obowiązki. Do tego – mogę zdradzić, choć bez szczegółów – czwartki będę bardzo ciekawe, bo prócz karteczek, które dzieci dostaną na każdych roratach, pojawią się także ciekawe i często niekonwencjonalne niespodzianki dla uczestników rorat. Weekendy to zaś nasze zaproszenie do rorat w domu. Do modlitwy – chociaż raz w tygodniu.
Domyślam się, że plan kolędowy już jest?
Tak, odwiedziny kolędowe w tym roku już zaplanowane. Do odwiedzenia mamy ponad 1200 rodzin, zaplanowaliśmy kilkadziesiąt tras. Zaczynamy 30 listopada, w sobotę poprzedzającą pierwszą niedzielę Adwentu. Tegoroczne kolęda będzie się skupiała na rodzinnej modlitwie, dlatego prosimy parafian, by przygotowali na kartce, lub w kopercie swoją intencję i położy na stole przy świecach i wodzie święconej. Ksiądz odczyta intencję i poprowadzi modlitwę. Zależy nam właśnie na tym, by były to spotkania z całymi rodzinami, byśmy wszyscy się w modlitwie złączyli, bo dzisiaj w domach niestety tej wspólnej chwili na jej odmówienie brakuje.
Rozmawiał: Marek Grecicha