Szczęśliwe przedszkole, a rodzice się boją
W 15 przedszkolach Rybnika wprowadzono „genderowy” program edukacyjny.
Pojęcie „gender” budzi strach w umysłach wielu Polaków. Równość płci, często kojarzona także z jej skrajną odmianą, czyli brakiem płci jest w naszym kraju tematem bardzo gorącym. Trudno więc dziwić się zamieszaniu, które wywołał program wprowadzony w niektórych rybnickich przedszkolach. Interweniują księża, urząd miasta, a placówki muszą się tłumaczyć.
Zaczęło się od projektu „Szczęśliwa 15” – głównym założeniem tego projektu jest zwiększenie dostępu do edukacji przedszkolnej w Rybniku dzieciom 3-5-letnim oraz podniesienie atrakcyjności oferty edukacyjnej, poprzez wyposażenie nowo powstałych oddziałów w sprzęt multimedialny, pomoce i materiały dydaktyczne, zabawki edukacyjne oraz meble niezbędne do prawidłowego funkcjonowania grupy przedszkolaków. Rybnik dostał na ten projekt ponad 4 miliony złotych, a powstało dzięki niemu 15 nowych oddziałów w piętnastu przedszkolach. Problem w tym, że jednym z elementów projektu jest edukacja dzieci w kierunku „gender”, a dokładnie mowa tam o wycieczkach edukacyjnych uwzględniających zasadę gender. Nurt ten, promowany silnie przez grupy feministyczne, mówi o względności płci, o braku pewnych podziałów na męską i żeńską aktywność w społeczeństwie. Sprawą zainteresowali się niektórzy rodzice, podnosząc alarm, że w przedszkolach chłopcy nosili będą sukienki. Interweniowali księża.
„Gość Niedzielny” atakuje
W czwartek, 22 listopada, temat rybnickich przedszkoli stał się czołowym materiałem portalu tygodnika „Gość Niedzielny”. Autor artykułu, Przemysław Kucharczak, przywołuje przykład rodziców, których dzieci zaczynają zadawać dziwne pytania - „Tato, czy mój brat ma sukienki w szafie, czy on też może je nosić?” – pyta jedno z dzieci.
Adam Fudali, prezydent Rybnika, nie piętnuje rodziców za nadmierną wrażliwość, wręcz przeciwnie. – Trudno się dziwić rodzicom, którzy się przestraszyli. Jednak chciałbym tutaj rozwiać wszelkie wątpliwości, co do programu „Szczęśliwej piętnastki” – mówi włodarz Rybnika. – Program opierać się ma na zasadzie równości do pracy i edukacji ludzi obojga płci, mówić ma o poszanowaniu drugiego człowieka. Rodzice nie mają się czego bać, ponieważ sam dopilnuję, by żaden z tych elementów nie został przekroczony – dodaje Fudali.
W podobnym tonie wypowiada się zresztą Katarzyna Fojcik, szefowa wydziału edukacji w urzędzie miasta. – Pojęcie „gender” stosowane w dokumentacji projektu obejmuje obszar dotyczący stosowania zasad równości w dostępie kobiet i mężczyzn do edukacji, zatrudnienia w oparciu o ich predyspozycje i zainteresowania. Projekt nie dotyczy obszaru tożsamości płciowej czy wychowania seksualnego – apeluje naczelnik Katarzyna Fojcik. – To wszystko można ładnie napisać i nazwać, ale chodzi o zachowania, które takie małe dzieci przyswajają – komentuje stanowisko urzędu ks. Franciszek Musioł, proboszcz rybnickiej bazyliki. Parafia zareagowała błyskawicznie na sygnały mieszkańców, organizując już 1 grudnia prelekcję na temat nurtu gender, który ma swoje przełożenie na edukację w szkołach i przedszkolach.
Złe siły za tym stoją
– Trudno to inaczej nazwać, jak chorym pomysłem, po prostu – mówi ks. Musioł. – Zrozumiałbym, gdyby tego rodzaju akcje czy zajęcia prowadzone były dla młodzieży, bo oni mogą zdecydować, czy wiedzę na temat płci i ról przyjąć, lub nie. Ale tu chodzi o dzieci! O małe, kilkuletnie dzieci! – dodaje proboszcz bazyliki. Nie ma też wątpliwości, że tego typu działania i projekty to dopiero wstęp do ofensywy środowisk genderowych. – To są małe ziarenka, które się sadzi w tych dzieciach. By może wątpiły w swoją płeć, w jej istnienie. Kiedyś, jak jeszcze ja byłem mały, w szkole organizowane były przedstawienia, czy teatrzyki i żaden chłopiec się za dziewczynkę nie chciał przebrać. Dziewczynki – to co innego, one były zawsze bardziej sumienne, więc nie miały problemu z przebraniem się do roli, ale chłopcy?! Nie było o tym mowy. A teraz słyszę, że w jakichś przedszkolach chłopcy się w sukienki przebierają na zajęciach – komentuje ks. Musioł. Dość sceptycznie do pomysłu podchodzą również rodzicie dzieci. – Reaguję alergicznie na te wszystkie „postępowe” wynalazki, dlatego zaniepokoiłem się bardzo, kiedy usłyszałem na mszy, że wprowadziło je 15 przedszkoli w Rybniku, w tym to, do którego chodzi moja córka. Zdenerwowałem się tym bardziej, że dowiedziałem się tego na mszy, a nie w przedszkolu. Pytaliśmy potem wychowawczynię i na szczęście okazało się, że ona tego całego gender nie uczy. Rodzina to mama, tata, dzieci. Dziewczynka to dziewczynka, chłopiec to chłopiec. Jak moja córka stoi w sklepie przed zabawkami to sama z siebie ciągnie do lalek. Mam jej tego zabronić, żeby jej się stereotyp nie skrzywił? Bzdura. Facet się różni od kobiety, tak jest i koniec. Każda płeć ma swoje plusy i minusy. Poznajemy to z wiekiem. Gadanie o tym dzieciom w przedszkolu to tylko mącenie im w głowach – mówi ojciec dwóch dziewczynek z Rybnika.
Krzywdzące opinie czy słuszna sprawa?
Dyrektor jednego z przedszkoli poczuła się dotknięta komentarzami i opinią społeczeństwa na temat programu. Joanna Cichecka z Przedszkola nr 13 w Rybniku przyznaje, że nie spodziewała się takich reakcji. – To są opinie bardzo krzywdzące, szczególnie że nasza placówka przedstawiana jest w mediach w negatywnym świetle. Na zajęciach dzieci uczą się, że chłopcy i dziewczynki są zawsze równi i powinni być równi traktowani. Że mają takie samo prawo do nauki i pracy, że zwalczać trzeba dyskryminację. Mówimy im, że nie ma w tym nic złego, gdy dziewczynka chce się pobawić w kąciku konstruktorskim, dla chłopców, a chłopak na przykład tam, gdzie są lalki – tłumaczy dyrektor Cichecka. Dalej sprawy komentować nie chce, a uwagę kieruje na materiał „Gościa Niedzielnego”, gdzie w takim, a nie innym świetle przedstawiono jej placówkę.
Przedszkole nr 13 zamówiło wprawdzie książeczki edukacyjne „Gdybym była chłopcem” oraz „Gdybym był dziewczynką” jednak, jak twierdzi urząd miasta, nie trafiły one nawet w ręce dzieci, gdyż rodzice ich nie zaakceptowali.
To właśnie rodzice kilkorga dzieci z „trzynastki” pisemnie zrezygnowali z uczestnictwa w programie „Szczęśliwa 15”, co od razu wywołało reakcję urzędu. Wykreślono z regulaminu uczestnictwa w projekcie kontrowersyjne słowo „gender”, zrezygnowano także z stosowania literatury mówiącej o obalaniu stereotypów na temat płci. Z jednej więc strony, konflikt wydaje się zażegnany, z drugiej – niesmak pozostał.
Bardziej postępowi uznają zapewne, że Polska jest jeszcze krajem zbyt „średniowiecznym”, by poważnie dyskutować o płciowości. Ci bardziej konserwatywni wskazują jednak na trudny do obalenia argument – skoro dorosłemu mężczyźnie nie przystoi dzisiaj stroić się w sukienki, a przez ogół społeczeństwa traktowane jest to jako perwersja, dlaczego kilkuletnie dzieci uczyć mają się tego na zajęciach. Co innego równouprawnienie w pracy i edukacji, co innego... w garderobie.
(mark)
Przedszkola biorące udział w „Szczęśliwej 15”
- Przedszkole nr 3, ul. Za Torem 3b
- Przedszkole nr 9, ul. Henryka Wieniawskiego 9
- Przedszkole nr 12, ul. Buhla 3
- Przedszkole nr 13, ul. 1 Maja 29
- Przedszkole nr 17, ul. Krzyżowa 12
- Przedszkole nr 18, ul. Stanisława Małachowskiego 44
- Przedszkole nr 19, ul. Józefa Lompy 6
- Przedszkole nr 22, ul. Gotartowicka 24
- Przedszkole nr 25, ul. Obrońców Pokoju 10b
- Przedszkole nr 32, ul. Gminna 8
- Przedszkole nr 35, ul. Borki 37d
- Przedszkole nr 37, ul. Św. Maksymiliana 26
- Przedszkole nr 39, ul. Osiedle Południe 20
- Przedszkole nr 43, ul. Władysława Broniewskiego 26
- Przedszkole nr 47, ul. Bernarda Kuglera 8a