Pożegnali bohatera
PSTRĄŻNA. W kościele p.w. Św. Mikołaja odbył się pogrzeb zmarłego 19 listopada majora Antoniego Tomiczka. Byłego pilota przybyli pożegnać wojskowi z całego kraju oraz Wielkiej Brytanii.
13 listopada major Tomiczek obchodził swoje 98 urodziny. Z tej okazji odwiedziły go liczne delegacje, rodzina i znajomi. – Byliśmy na jego ostatnich urodzinach i mieliśmy okazję porozmawiać z solenizantem, nie przypuszczając, że w ciągu kilku dni od nas odejdzie – informuje Damian Mrowiec, starosta powiatu rybnickiego. Antoni Tomiczek urodził się w 1915 roku w Pstrążnej. Po szkole podstawowej wstąpił do Szkoły Podoficerów Piechoty dla Małoletnich w Koninie, gdzie w 1933 roku otrzymał przydział do 37. Pułku Piechoty w Kutnie. Przełomowy był tok 1936, kiedy zgłosił się do służby w lotnictwie. Po licznych kursach i szkoleniach otrzymał przydział do 122. Eskadry Myśliwskiej w Krakowie. W 1939 roku po otrzymaniu informacji, że polskie samoloty wyleciały do Rumunii, sam starał się tam dotrzeć, jednak plany pokrzyżowała awaria silnika. Po kilkukrotnych wzlotach i lądowaniach, 20 września 1939 roku został wzięty do niewoli przez czerwonoarmistów i przewieziony do Monasterzyska. W specjalnym pociągu był wożony po Związku Radzieckim z innymi jeńcami i pokazywany jako dowód zwycięstwa sowietów. Po wielu zmianach miejsca pobytu, został w końcu ułaskawiony na mocy porozumienia Stalina i rządu polskiego w Londynie. Wstąpił do formacji Wojska Polskiego tworzących się na terenie Związku Radzieckiego.
Od Syberii po Afrykę
– Dwa i pół roku byłem w niewoli w Rosji, ale dzięki rozmowom Anglii i Rosji, Stalin zgodził się wypuścić 200 pilotów, marynarzy i mechaników. W ten sposób w 1941 roku wyjechaliśmy z obozu i trafiliśmy do Archangielska, bo tam przypływały okręty. Kiedy jednak przypłynęły, była straszna zima. Lodołamacze ruskie nie mogły połamać lodu, a nawet jeśli połamały, to do godziny znowu można było chodzić po tafli. W ten sposób święta Bożego Narodzenia spędziliśmy w Archangielsku, ale w pierwszych dniach stycznia 1942 wyjechaliśmy pociągiem do Murmańska, bo tam woda nie zamarza ze względu na Golfsztrom. 24 stycznia załadowaliśmy się na angielski krążownik wojenny „Trynidad”. Wyjechaliśmy w konwoju, a kiedy wychodziliśmy z kanału, już czekały na nas niemieckie U-Booty. Akurat stałem na rufie, kiedy zobaczyłem jak wyłaniają się z wody ze 150 metrów przed nami. Udało im się zatopić dwa nasze kontorpedowce. Naszego statku nie trafili, a kapitan zdecydował, że nie opłaca się nawet strzelać ze względu na zbyt małą odległość, a tylko kazał iść całą naprzód. W ten sposób staranowaliśmy wynurzony okręt podwodny. Potem bez większych problemów dotarliśmy do Szkocji – wspominał w wywiadzie dla Tygodnika Antoni Tomiczek w 2012 roku. Po ukończeniu brytyjskich kursów pilotażu, Tomiczek latał ze zrzutami nad Europą i Afryką. Kilka razy pomagał także okupowanej Warszawie i powstańcom. W końcu w 1946 dostał wybór – powrót do Polski, lub nowe życie w Afryce. Wybrał Polskę, gdzie czekała na niego ukochana.
Loty w cywilu
Po powrocie musiał całkowicie zerwać z przeszłością, aby uniknąć więzienia. – Po wojnie, kiedy wróciłem z Anglii, już nie zgłosiłem się do wojska, a nawet nie przyznawałem się, że miałem z wojskiem coś wspólnego. Z moich znajomych każdy siedział w kryminale nawet po kilka lat. Całkowicie pozmieniałem swój życiorys. Dzięki temu udało mi się dostać państwową pracę w raciborskim, a potem rybnickim ZUS – wspominał. Związał się także z gliwickim aeroklubem, gdzie latał na samolotach sportowych. Za swoje zasługi został dwukrotnie uhonorowany Krzyżem Walecznych, Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, Odznaką Zasłużonych dla Województwa Katowickiego, honorowym wyróżnieniem – Błekitne Skrzydła oraz jugosłowiańskim medalem Medalia „Smrt fasizmu – Sloboda Narodu”. Gimnazjum w Lyskach kilka lat temu przyjęło jego imię, choć ze skromności nie chciał się na to zgodzić.
Pogrzeb i pamięć
Na pogrzeb bohatera wojennego zjechali wojskowi z całego kraju, a także delegacja Ambasady Wielkiej Brytanii. Przez starostę Damiana Mrowca wieniec żałobny złożył prezydent Polski Bronisław Komorowski, w swoim liście dziękując po raz ostatni Antoniemu Tomiczkowi za pomoc powstańcom w Warszawie. Pogrzeb odbył się w wojskowym ceremoniale z wartą, orkiestrą wojskową i salwą honorową. Antoni Tomiczek spoczął w mogile tuż przez wejściem do pstrąskiego kościoła. Warto dodać, że śmierć majora pokrzyżowała plany, bowiem miał on uczestniczyć w wystawie fotografii i dokumentów ze swojego archiwum. Wystawa jednak odbędzie się, będąc jednocześnie uhonorowaniem dorobku bohatera z Pstrążnej. Jej wernisaż odbędzie się w rodzinnej miejscowości, po czym będzie wędrować od Gimnazjum w Lyskach, przez bibliotekę, Gimnazjum w Kornowacu i w końcu Szkołę Podstawową w Pstrążnej. W przygotowaniu jest także książka o długiej historii majora.
Szymon Kamczyk