Nowi zawodnicy w ŻKS ROW Rybnik
Po awansie do I ligi, działacze ŻKS nie próżnują. Z klubem kontrakty podpisali m.in. Chris Harris, który ma być liderem zespołu, Lewis Bridger, Dakota North, Vaclav Milik, Roman Chromik oraz Kacper Woryna. Nowymi zawodnikami zostali również Michał Szczepaniak i Dawid Stachyra. I to z tą dwójką zawodników rozmawiamy o planach na przyszły sezon. Pytamy ich również, czy żużel to nadal sport drużynowy.
Michał Szczepaniak: Żużel nauczył mnie pokory
Marek Pietras: Szybko doszedł pan do porozumienia z ŻKS ROW?
Michał Szczepaniak: Było konkretnie i na temat. Rozmawiałem z prezesem dwa razy przez telefon, potem przyjechałem do Rybnika, odbyło się krótkie spotkanie i dogadaliśmy się bardzo szybko. To dobrze. Każdy zawodnik, chce mieć sprawy kontraktowe jak najszybciej załatwione, żeby spokojnie przygotowywać się do sezonu.
Jeżeli chodzi o sprzęt, to rozumiem, że sam pan dba, aby wszystko działało tak jak należy?
Tak. Najwięcej w tym temacie zawdzięczam ojcu. Z nim przygotowuję motocykle. W minionym sezonie było pod tym względem dobrze. Nie zanotowałem większych wpadek. Zebraliśmy nowe doświadczenia. Myślę więc, że w nadchodzącym sezonie powinno być równie dobrze, a może nawet i lepiej.
Będzie pan przyjeżdżał na treningi do Rybnika?
Oczywiście. Geometria toru jest zmieniona. Sam jeszcze na nim nie jeździłem, ale słyszałem, że jazda po nim nie jest łatwa. Dlatego muszę trochę kółek przejechać, aby poczuć ten tor i dopasować się do niego jak najlepiej. Pamiętajmy, że w nadchodzącym sezonie mecze u siebie będą bardzo ważne. Liga jest wyrównana i na wyjazdach będzie bardzo trudno o punkty.
Jak pan ocenia potencjał ŻKS ROW? Drużyna wydaje się być ciekawa, ale żużel jest mocno nieobliczalny.
Dokładnie tak. Żużel, to trochę loteria. Czasem wydaje się, że mamy wszystko przygotowane na 120 proc., a dobrego wyniku nie ma. Zawodnik musi też mieć trochę szczęścia. Najważniejsze to przygotować się optymalnie do sezonu, tak aby nie mieć sobie nic do zarzucenia. Jeżeli tak będzie, i jak wspomniałem dopisze nam też szczęście, to wynik całej drużyny powinien być dobry.
Czy żużel jest jeszcze sportem drużynowym?
Dla mnie wynik całej drużyny jest ważny. A wiadomo, że samemu meczu się nie wygra. Dodatkowo, jak drużyna nie wygrywa, nie ma awansu do play off, wtedy jest mniej jeżdżenia i to się odbiją na poszczególnych zawodnikach i ich wynikach indywidualnych. Gdy drużyna wygrywa, każdy stara się do tego dołożyć i dociągnąć do odpowiedniego poziomu. Uważam, że gdy zawodnicy pomagają sobie nawzajem, to tworzy się fajna atmosfera, a wtedy łatwiej się staruje i zdobywa punkty. A każdy jeden, będzie ważny w kontekście walki o awans do play off.
Jak Rybnik jest postrzegany w środowisku żużlowców? Nie miał pan obaw przed podpisaniem kontraktu?
Prawda jest taka, że przez ostatnie lata nie było najlepiej z tą opinią. Teraz to się zmienia. Wychodzi to chyba wszystko na prostą, zawodnicy znowu mają zaufanie do tego klubu, działaczy. Wiadomo, że trzeba trochę czasu, aby odbudować markę Rybnika w 100 proc. Ja na razie nie mogę się wypowiadać w tym temacie, ponieważ jestem tutaj zbyt krótko. Natomiast zawodnicy, którzy jeździli tutaj w zeszłym sezonie wypowiadają się o wszystkim pozytywnie.
Uważa pan, że trener jest potrzebny w zespole żużlowym? Panują w tym temacie różne opnie.
Trener jest odpowiedzialny za ustalanie składu, dobór par, czuwa nad przebiegiem całych zawodów. Dokonuje zmian. Często nadzoruje przygotowanie toru. Uważam więc, że jest potrzebny. Bardzo ważną rzeczą jest również budowanie przez trenera atmosfery w drużynie. W dużej mierze od niego zależy, jak wygląda współpraca pomiędzy zawodnikami. I podczas meczów, jak również podczas treningów. Moim zdaniem jest to jedna z ważniejszych osób w klubie.
Będzie pan startował w innych ligach?
W Anglii zmieniono regulamin, więc o starty tam będzie trudno. Jeżeli się nie uda, będę szukał gdzie indziej. Być może obiorę kierunek na Danię, Szwecję lub Czechy. Wiadomo, że każde zawody są lepsze od nawet najlepszego treningu. Dlatego pewnie większość zawodników będzie szukała możliwości startu w różnych ligach.
Pan zakłada sobie jakieś konkretne cele na przyszły sezon?
Każdy zawodnik chciałby wygrywać wszystkie biegi. Ale nie zawsze jest to możliwe. Ja mam już sporo doświadczenie. Żużel nauczył mnie pokory. Dlatego unikam przewidywania, co się wydarzy. Staram się przygotować do każdych zawodów jak najlepiej. Na końcowy efekt składa się jednak wiele czynników. Trzeba siąść na motocykl, walczyć, dać z siebie wszystko i mieć nadzieję, że to się przełoży na dobry wynik.
Dawid Stachyra: Praca popłaca
Marek Pietras: Jak wyglądały negocjacje z ŻKS ROW?
Dawid Stachyra : Rozmowy z prezesem były bardzo merytoryczne. Wszystko działo się dość szybko. Udało się dograć szczegóły i jestem w Rybniku. Ciężko było mi czekać na Gdańsk, gdzie pewnie byłoby mi trudno się załapać do składu. Były jeszcze dwie opcje z I ligi, ale nie brałem ich mocno pod uwagę. W Rybniku wszystko zostało dograne i na dziś bardzo się cieszę, że będę startował w ŻKS ROW.
Uważa pan, że Rybnik to dobre miejsce do kontynuacji kariery?
Każdy klub to wyzwanie dla zawodnika. Zbiera się doświadczenia, naukę. Na Śląsku nie miałem jeszcze okazji jeździć. A zawsze lubiłem tutaj startować. Mam fajne wspomnienia z Rybnika. Obecnie żużel to taki sport, że ciężko się przywiązać do jednego klubu. Spodobała mi się wizja i sposób myślenie prezesa, dlatego podpisałem kontrakt.
Jak ocenia pan nowy tor?
Tor jest trudny. W pierwszym swoim starcie na nim, nie mogłem znaleźć odpowiedniej ścieżki. Trudno było się połapać. Więc myślę, że jeżeli dobrze opanujemy jazdę na nim, to będzie to nasz atut. Goście będą musieli się przystosować na nowej geometrii.
Jak pan ocenia potencjał drużyny ŻKS ROW?
Myślę, że to mieszanka wybuchowa. Dosłownie. Potencjał jest spory. Harris ma duże doświadczenie, Szczepaniak to startowiec, dobrze mieć kogoś takiego w ekipie. Mam nadzieję, że ja również będę dokładał sporo do wyniku całej drużyny. Do tego dochodzą młodzi zawodnicy jak Bridger, North, czy Milik. Mam nadzieję, że przepracują dobrze zimę, będą mieli dobry sprzęt i ten przeskok z II do I ligi nie będzie dla nich problemem. Jest jeszcze Woryna, który cały czas się rozwija. Mam nadzieję, że ta mieszanka wypali i będziemy groźni dla wszystkich. Trudno jednak coś konkretnie przewidywać, bo w żużlu to bardzo trudne.
Jakie są pana cele na ten sezon?
Dla mnie celem podstawowym to udział we wszystkich finałach – jakich to możliwe. W każdych zawodach, meczach chciałbym zdobywać minimum 10 punktów. To zagwarantuje, że spełnię ten cel, o którym wspominałem.
Będzie pan startował w innych ligach?
Tak. Mam podpisany kontrakt z mistrzem Danii. Dobrze mi się tam jeździ, klub obdarzył mnie zaufaniem, mam więc nadzieję, na częste starty w tej lidze. Nie ukrywam, że chciałbym również wrócić do Anglii. Jeżeli nie od początku sezonu, to może w trakcie jego trwania będzie okazja tam się załapać.
Jak wygląda pana park maszyn?
Jeżeli chodzi o sprzęt, to uważam, że będę do sezonu przygotowany bardzo dobrze. Mam nadzieję, że najlepiej jak dotychczas. Mam do tego odpowiednie warunki. Od tego roku moimi motocyklami będzie się opiekował Waldemar Bednarski, mechanik z Rzeszowa. Współpracuję również z psychologiem sportowym, jednym z lepszych specjalistów w naszym kraju. Mam nadzieję, że to przyniesie spodziewany efekt. Rozpocząłem już również treningi. Nie czekam na styczeń. Mam już fajny cykl treningowy. Wszystko to musi przynieść efekt, bo jak to się mówi: praca popłaca.
Czy żużel jest jeszcze sportem drużynowym?
To fajne i ciekawe pytanie, ale nie da się na nie odpowiedzieć jednoznacznie. Jest to sport drużynowy, ale równocześnie indywidualny. My jesteśmy wynagradzani za punkty. Nie jesteśmy rozliczani tylko i wyłącznie z wyniku drużyn, tak jak np. w przypadku koszykarzy czy siatkarzy. U nas każdy jedzie swoje, żeby tych punktów zdobyć jak najwięcej. To wiąże się z wieloma rzeczami. Poprzez dobrą jazdę buduje się pewność siebie, ale i również podnosi swoją wartość. Gdzieś tam na końcu to wszystko przekłada się na pieniądze. Siedmiu tak samo myślących, pozytywnie nastawionych zawodników powoduje, że wynik całej drużyny będzie dobry. Tak jak mówiłem wcześniej, trudno na tak postawione pytanie odpowiedzieć jednym słowem. Jeżeli drużyna przegrała do 30, ale ja zrobiłem 13 pkt, to z jednej strony jestem zły, że drużyna przegrała, ale z drugiej cieszę się ze swojego indywidualnego wyniku.
Uważa pan, że trener jest potrzebny w zespole żużlowym?
Trener w klubie żużlowym powinien zajmować się głównie szkoleniem młodzieży. Powinien również czuwać nad przygotowaniem toru. Natomiast podczas samych zawodów jego rola jest już ograniczona. Oczywiście odpowiada za taktykę całej drużyny, ale już co do jazy poszczególnych zawodników, to ma na to niewielki wpływ. Szczególnie jeżeli chodzi o żużlowców doświadczonych. Trudno zmienić ich nawyki, nawet jeżeli czasem są one złe.