Rok 2014 – rokiem starych i nowych obietnic
Wyścig jeszcze się nie rozpoczął. Choć startujący już powoli się rozgrzewają, zawody rozpoczną się za kilka, może kilkanaście tygodni. Stawka jest wysoka – a przegrani odejdą w zapomnienie. Drodzy państwo, nadchodzi czas kampanii wyborczych!
Ten pompatyczny wstęp w pełni oddawać powinien ironię, z jaką polski wyborca podchodzi do kolejnego roku wyborów. Bo przecież już niedługo, na przydrożnych słupach zawisną plakaty przyszłych i niedoszłych europarlamentarzystów, później zaś – już po wakacjach – nastąpi samorządowa mobilizacja. Rok ten jeszcze szczególny – Polacy decydować będą po pierwsze o tym, kto będzie o unijne pieniądze dla nas walczył, a po drugie – kto je będzie potem wydawał.
Europejska szóstka
Pod koniec maja odbędą się w całej Unii Europejskiej wybory do parlamentu. Okręg numer 11 – czyli województwo śląskie – ma do rozdysponowana sześć miejsc dla przyszłych europarlamentarzystów. I choć nazwiska kandydatów są wciąż nieznane, na liście potencjalnych startujących jest kilku pewniaków. Jerzy Buzek, Bogdan Marcinkiewicz, Marek Migalski czy Jan Olbrycht – to nazwiska, które prawie na pewno pojawią się na listach wyborczych. Reszta spowita jest raczej mgłą tajemnicy, choć różne źródła zbliżone do środowisk największych partii wskazują też na innych kandydatów. Mówi się o potencjalnej kandydaturze posła Marka Krząkały, od pewnego czasu bardzo zaangażowanego w współprace z naszymi zachodnimi sąsiadami, a nawet o kolejnym powrocie do polityki Józefa Makosza, byłego prezydenta Rybnika, tym razem z zamiarem pójścia „w Europę”. Do pójścia do urn pozostało ponad pięć miesięcy, jest więc sporo czasu na przygotowanie listy kandydatów. Problemem sztabów wyborczych będzie zapewne frekwencja i ogólny brak zainteresowania Polaków eurowyborami. Z tym w naszym kraju nigdy nie było najlepiej, a obecna atmosfera wobec Brukseli skłania wielu ekspertów do wniosku, że w tym roku może być jeszcze gorzej. Cztery lata temu prawie co czwarty Polak poszedł wybrać przedstawiciela w Parlamencie Europejskim. Czy ten rok będzie gorszy? Wydaje się, że wiele właśnie od kandydatów będzie zależało.
Gra o tron
Na szczeblu samorządowym największe emocje czekają nas nieco później. W listopadzie odbędą się wybory do rad gminnych i powiatowych i wojewódzkich oraz wybory na stanowiska prezydentów, burmistrzów oraz wójtów. Jaki to będzie rok dla powiatu rybnickiego i samego Rybnika? Rok starych i nowych obietnic – to pewne.
W największej miejscowości naszego powiatu – Rybniku – wciąż pod znakiem zapytania stoi kandydatura Adama Fudalego, który mimo zeszłorocznych poważnych problemów zdrowotnych nieprzerwanie od kilkunastu lat piastuje urząd. Wiele mówi się, że być może mianuje on na swojego następcę jednego ze współpracowników. Kimkolwiek przyszły kandydaci koalicji BSR-PiS nie będą, trudno nie wróżyć ciężkiej bitwy o fotel prezydenta. Kilka najważniejszych obietnic wyborczych z 2010 roku zepchniętych zostało na rok 2014, największe inwestycje w mieście ostatnich kilku lat – m.in. remont Wodzisławskiej – nie obyły się bez kontrowersji, a ryzykowne wejście w ciemno w pomysł pod nazwą „Droga Pszczyna-Racibórz” wciąż może skończyć się fiaskiem, mimo zaplanowanych na ten rok sporych nakładów finansowych. Przed koalicją sporo pracy i sporo obietnic do złożenia, pocieszy ich zapewne fakt, że koledzy z drugiej strony barykady – czyli Platforma Obywatelska – także łatwo nie mają.
Marek Krząkała – przez niektórych przymierzany do europarlamentu – to na razie najsilniejszy kandydat właśnie do walki o fotel prezydenta Rybnika. Jedyny w historii samorządu rybnickiego, któremu udało się w starciu z Fudalim doprowadzić do drugiej tury. Ten rok może być jednak inny. Obok niego wymienia się także Franciszka Kurpanika czy Piotra Kuczerę. Mimo iż opozycja punktuje poczynania magistratu na każdym kroku, nawet przy tym zaliczyła kilka wpadek. Podczas gdy ruszał remont stadionu przy Gliwickiej, radni PO zwołali konferencję, na której inwestycję skrytykowali. Mimo iż wcześniej, uchwalając budżet – dali jej zielone światło. Podczas gdy nad parkiem przy byłym markecie Domus widniało widmo sprzedaży i stworzenia tam kolejnego marketu, to właśnie radni koalicji spotkali się z oburzonymi protestującymi, oferując pomoc i poradę – mimo iż wcześniej, podczas uchwalania tego projektu, zagłosowali za.
Jeśli mówimy o tegorocznych wyborach samorządowych, to jedyną pewną rzeczą jest na dzisiaj kandydatura Piotra Masłowskiego, szefa Centrum Rozwoju Inicjatyw Społecznych w Rybniku. Czy Masłowski wypłynie na nieustannych tarciach pomiędzy obecnymi radnymi i rządzącymi miastem? Okaże się w listopadzie. Na pewno nie będziemy się przez te jedenaście miesięcy nudzić.
(mark)