Zabił koleżankę od kieliszka
Ewę I. w Radlinie znał prawie każdy. Od kiedy 48-latka wyszła na wolność ludzie wytykali ją na ulicy palcami. Nie pomógł ślub i zmiana nazwiska. – Każdy tu pamiętał, że odebrano jej dziecko, bo je chciała sprzedać. Co to za matka? – pytali sąsiedzi z ulicy Sokolskiej.
Dramat w bloku
Z 2 na 3 stycznia około godziny 22.30 dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu Śląskim odebrał zgłoszenie w sprawie awantury w jednym z mieszkań przy ulicy Sokolskiej w Radlinie. Kiedy policjanci weszli do środka znaleźli zakrwawioną Ewę I. oraz jej przyjaciela Jana S. Mimo poważnych ran szyi kobieta jeszcze żyłą. 48-latka szybko została przewieziona do szpitala, jednak lekarzom nie udało się uratować jej życia. – Zatrzymany w mieszkaniu 46-latek był nietrzeźwy. Tragicznego wieczoru w mieszkaniu odbywała się mocno zakrapiana impreza. Kiedy policjanci poddali Jana S. badaniu na alkomacie, urządzenie wskazało 2,6 promila alkoholu w wydychanym powietrzu – mówi nam komisarz Magdalena Wija z Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu Śląskim.
Znani policji
Przez kolejną dobę mężczyzna trzeźwiał w policyjnym areszcie. W sobotę usłyszał zarzut zabójstwa, za który grozi nawet dożywotnia kara pozbawienia wolności. – Policjanci z Wydziału Kryminalnego Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu Śląskim pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śląskim szczegółowo wyjaśniają okoliczności zdarzenia – zapewnia policjantka. Zarówno Jan S. jak i Ewa P. byli znani miejscowej policji bo oboje popadli w przeszłości w konflikt z prawem. Medialna była zwłaszcza sprawa dotycząca 48-latki.
Dziecko za wódkę
Jak ustaliliśmy w grudniu 2004 roku Ewa I., wówczas nosząca jeszcze inne nazwisko, trafiła do aresztu. O sprawie było głośno z uwagi na powód aresztowania. Wówczas 38-letnia kobieta, próbowała sprzedać swoje dziecko za 50 złotych bo zabrakło jej pieniędzy na wódkę. Był piątek, kiedy Ewa P. wybrała się z wózkiem do miejscowego baru. Pięciomiesięczną córkę Paulinkę zostawiła po lokalem. Wróciła po czterech godzinach kompletnie pijana. – Powiedziała swojej znajomej, że nie chce dziecka i że może je odstąpić za 50 zł – relacjonował ówczesny rzecznik policji nadkom. Ernestyn Bazgier. Ewa P. obróciła się na pięcie i poszła chwiejnym krokiem w kierunku domu, zostawiając dziecko. Zszokowana znajoma Ewy P. zaniosła dziecko na komisariat w Radlinie, a stąd dziewczynka szybko została przewieziona do szpitala w Rydułtowach.
Odbierano jej dzieci
Policjanci nie mieli problemu z ustaleniem tożsamości kobiety. W wózku były dokumenty matki i dziecka, m.in. skrócony odpis aktu urodzenia i książeczka zdrowia. Ojciec Paulinki Tomasz R. został znaleziony kilka dni po aresztowaniu Ewy P. Powiesił się w tym samym bloku, w którym 2 stycznia życie straciła Ewa I.
Adrian Czarnota