Dokarmiać czy nie dokarmiać zwierząt?
Choć dopiero od niedawna do naszego regionu zawitała prawdziwa zima, mieszkańcy lasów potrzebowali pomocy już znacznie wcześniej. – Dokarmianie zaczynamy już we wrześniu – mówi Janina Kuczera, emerytowana nadleśnicza.
Jak twierdzi mieszkanka Jejkowic Janina Kuczera, najważniejszym warunkiem w dokarmianiu zwierząt jest konsekwencja. – Zwierzyna się nie pyta, czy jest plus dziesięć, czy minus trzydzieści. Trzeba iść i koniec, nawet jeśli nie trzeba będzie dosypać karmy, to po to, aby sprawdzić. Karma musi być świeża. Nie może to być mokry, spleśniały chleb, czy odpadki. Niezależnie, czy dokarmiamy ptaki, czy zwierzynę dziką, karmowiska powinny znajdować się w miejscach odległych od zabudowań i bezpiecznych dla człowieka. Chodzi o to, że kiedy zaczniesz wysypywać za płot psujące się jabłka, przyjdzie sarna. Przyjdzie też dzik i stanie się to co jest problemem dzisiejszych aglomeracji, czyli nastąpi oswojenie się zwierzyny z terytorium człowieka. U nas już obserwujemy ten problem w nadmorskich miejscowościach, a także w Katowicach, gdzie wszędzie możemy znaleźć ślady bytowania dzika. To konsekwencja tego, że ludzie dokarmiają tam, gdzie jest im wygodniej, bo przecież po co iść gdzieś tam w las, kiedy mogę wysypać pod blokiem i dzik też przyjdzie – wyjaśnia Janina Kuczera. Bezpieczne odległości – Trzeba się liczyć również z tym, że dzik przyjdzie potem również wtedy, kiedy może być dla człowieka niebezpieczny. Jeleń np. jest zwierzęciem mizantropijnym, czyli nie nawiązuje łatwo kontaktu z człowiekiem, w przeciwieństwie do sarny. Obserwowaliśmy nawet przypadki, że jeleń pojawiał się przy śmietnikach na osiedlu bloków mieszkalnych w Knurowie. To prosta konsekwencja, jeśli człowiek zajmuje terytorium zwierzyny, to ta zwierzyna siłą rzeczy musi znaleźć sobie tereny do bytowania. Do lasu człowiek przyjeżdża rowerem, przychodzi po grzyba. Tam zwierzyna jest u siebie, a my z buciorami wchodzimy jej w życie. W ten sposób zwierzyna wychodzi z lasu, ustępując swojego terytorium. Zwierzę tym samym z lasu wychodzi na pola uprawne, które w okresie komuny były porośnięte zbożem czy kukurydzą. Dzik czy sarna wtedy mogły w nich bytować do woli. Dzisiaj rzadko zdarzają się pola kukurydzy i w ogóle pola utrzymane w kulturze rolnej. Zwierzętom zaczyna brakować karmy treściwej. Mało tego, w kukurydzy było się gdzie schować, a dziś zwierzyna przebywa na otwartej powierzchni. To powoduje stres, bo z jednej strony jedzie autobus, z innej rower, a jeszcze indziej przechodzi człowiek. Stres to większy wydatek energetyczny, czyli większe zapotrzebowanie na karmę. Konsekwentnie do tego odnotowuje się zwiększoną ilość zgonów jeleniowatych z powodu zawału serca, bo nie ma się gdzie schować – informuje nadleśnicza. Myśliwi dokarmiają Kiedyś zwierzęta dokarmiano rarytasami, np. bananami czy cytrusami, zyskiwanymi z różnego rodzaju wycofywania towaru. Przez to jeleniowate znając smak banana, nie tykały się buraka czy zboża na polu, bo to już nie smakowało. – Dzisiaj zdarza się, że dzieci wychowywane w duchu „eko” czyli ekonomicznego myślenia, zbierają żołędzie pod dębami rosnącymi w lesie, co jest totalnym nonsensem, po czym przynoszą to do leśniczego, pytając ile za to dostaną! – oburza się Janina Kuczera. Myśliwi dokarmianie zwierzyny zaczynają już we wrześniu, aby zwierzyna mogła się przyzwyczaić do paśników i podsypów. – Gospodarka łowiecka jest absolutnie sensowna. Zwierzyna w lesie jest według prawa tylko lokatorem, bo las i zwierzyna są własnością skarbu państwa. Leśniczy do zwierzyny praktycznie nic nie ma, oprócz kontroli kół łowieckich. W tym momencie jeśli koło jest odpowiedzialne za dokarmianie, a nadleśnictwo spełnia nadzór, to oprócz tego, że myśliwi wiedzą co i w jakiej ilości wykładać do paśników, to jeszcze wszystko jest skrupulatnie kontrolowane. Do tego dochodzi obowiązek wypłaty odszkodowań dla rolników za uprawy zniszczone przez zwierzynę, co skutkuje tym, że myśliwi chcą, aby zwierzyna zaszkodziła jak najmniej. Podsumowując, dokarmianie jest niezwykle istotne, jednak nie zawsze kiedy ludzie wyrażają chęć dokarmiania, idzie to we właściwym kierunku. Jeśli chcemy dokarmiać, kierujmy się systematycznością już od września i zasięgnijmy wiedzy, co najlepiej wykładać – podsumowuje Janina Kuczera. Szymon Kamczyk