Ogólnopolski Festiwal Piosenki Artystycznej po nowemu
Stanisław Wójtowicz, prezes Fundacji Elektrowni Rybnik tłumaczy dlaczego tegoroczna OFPA jest inna, niż ta z poprzednich lat.
Marek Pietras: Kilka dni temu zakończyły się eliminacje do OFPY 2014, która jednak będzie trochę inna niż w latach ubiegłych. Trochę skromniejsza.
Stanisław Wójtowicz: To prawda, że OFPA będzie inna. Wynika to z kilku powodów. Przez wiele lat, odkąd organizujemy ten festiwal, chlubiliśmy się tym, że jest on oparty na nominacjach. Członkowie rady artystycznej jeździli po Polsce, po różnych festiwalach i zapraszali laureatów, wyróżniających się artystów. To powodowało, że z jednej strony mieliśmy gwarancję bardzo wysokiego poziomu wykonawców, ale z drugiej były głosy, głównie młodych ludzie, że większość miejsc jest zajęta przez nominowanych i to jest jakiś problem. Prawdą jest, ze rada artystyczna nie wszędzie się pojawiała i nie była w stanie zobaczyć wszystkich chętnych do występu na naszym festiwalu. Dodatkowo nominacje były ściśle związane z pewnymi preferencjami członków rady. Dlatego pojawiały się głosy, że nie jest to sprawiedliwie.
Postanowiliście więc to zmienić?
Tak. Po tym jak eliminacje do konkursu głównego bardzo się rozrosły i co ważne – festiwali zaczęli wygrywać artyści, którzy dostawali się na niego właśnie przez eliminacje, doszliśmy do wniosku, że nominacje nie są potrzebne. Dlatego chcemy zmieć zasady funkcjonowania OFPy, a w przyszłości, również obsady jurorskiej. Świat się zmienia, więc i nasz festiwal również.
Jak będzie wyglądał więc festiwal w tym roku?
Postawiliśmy na otwarte eliminacje dla wszystkich. Odzew na to jest bardzo pozytywny. Ostatecznie w eliminacjach wzięło udział 80 wokalistów z całej Polski. Ważne jest, że wśród nich są również laureaci innych, podobnych do naszego festiwali. To gwarantuje, że poziom OFPy na pewno będzie wysoki. Wybierzemy 10 finalistów, którzy zaprezentują się pierwszego dnie festiwalu w konkursie głównym. Przypomnijmy, że będzie to w sobotę 22 lutego w Fundacji Elektrowni Rybnik. Dzień później odbędzie się finał w Rybnickim Centrum Kultury.
W tym roku jury oceniające wokalistów będzie to samo, co w latach ubiegłych?
W większości tak. Będą w nim zasiadać Jan Poprawa, Jerzy Satanowski, Bogusław Sobczuk.
OFPA oprócz konkursu, to również były bardzo ciekawe imprezy towarzyszące. Głównie występy gwiazd piosenki artystycznej czy z jej pogranicza.
I tą konwencję, w ramach możliwości, staramy się zachować. Nasz festiwal ma już 18 lat i w Rybniku byli praktycznie wszyscy, bądź większość tych, którzy mają znaczenie dla piosenki artystycznej. Jak już wspominałem, świat się zmienia. Wiem, że nie jest to odkrywcze, ale jednak prawdziwe. Dziś trudno funkcjonować w kulturze, bez pokazywania się w telewizji. Artysta, którego w niej nie ma, mówiąc brutalnie – nie istnieje. Szczególnie widać to w piosence. Kiedyś wokalistów ze statusem gwiazdy było kilka. Dziś jest ich mnóstwo. Oczywiście nie są to już postacie typu Demarczyk, Gepert czy Umer. Taka jest rzeczywistość i musimy się z tym pogodzić.
Jest jakieś wyjście z tej sytuacji?
My nie wyciągniemy z kapelusza żadnego, nowego wykonawcy na miarę tamtych, wielkich gwiazd. Bo w moim odczuciu ich nie ma. Ale możemy pokazać tych nowych, popularnych wokalistów jako artystów. Oni w telewizji są marginalizowani, ważniejsze jest wszystko dookoła. Ważniejsze od tego jak śpiewają, są historie z ich życia. Najlepiej jeszcze jeżeli ocierają się o jakiś skandal. Liczy się show – uczucia, przeżycia, najlepiej żeby wszyscy płakali. I takich przykładów jest wiele. My chcemy zapraszać te osoby i pokazać je z punktu widzenia piosenki artystycznej. Czyli ci, którzy przyjdą do nas na festiwal, zobaczą tych samych artystów, ale w innym kontekście. Najważniejsze będzie piosenka i związane z nią przeżycia. To gwarantujemy wszystkim, którzy kupią bilety na OFPA.
W pierwszy dzień wystąpi Natalia Sikora, która idealnie wpisuje się w to, o czym pan mówi.
Tak, to laureatka jednego z show telewizyjnych. Ma nawet opinię buntowniczki. Dla nas najważniejsze jest jednak to, jak śpiewa. To znakomita wokalistka. Podczas drugiego koncertu, który odbędzie się w RCK, też nie wystąpią gwiazdy w tym tradycyjnym znaczeniu. Koncert „Europejczycy”, którego reżyserem jest Bogusław Sobczuk, był zagrany do tej pory tylko raz w Krakowie. Więc jest to zupełnie nowa rzecz. Ideą tego koncertu jest pokazanie krótkiej historii piosenki artystycznej w Europie. Wystąpią m.in. Beata Banasik, Jakub Blokesz, Mariusz Kiljan, Maja Kleszcz, Paweł Królikowski, Natalia Przybysz, Michał Staszczak, Monika Wegiel, którzy zaśpiewają piosenki Kurta Weilla, Josepha Kosmy, Georgesa Moustaki , Charlesa Aznavour, Jacquesa Brela czy Jaromira Nohavicy.
Pomysł na nową OFPę brzmi przekonującą. Nie obawia się pan jednak, że ludzie tego nie kupią? Uznają, iż zabrano im dwa dni ciekawych przeżyć?
Ja rozumiem, że tak może być. Moglibyśmy eliminacje zrobić w czwartek i piątek przed głównym konkursem i otworzyć je dla publiczności. Nie wiem tylko, czy to miałby sens. Musimy zdać sobie sprawę, że coraz trudniej sprzedać kulturę. Reklamodawcy, sponsorzy nie pchają się z każdej strony. Do tego wsparcie z Ministerstwa Kultury jest praktycznie żadne. Festiwal istnieje dzięki EDF i pomocy z Miasta. Staramy się, aby OFPA była ciekawa i stała na wysokim poziomie. Natomiast musimy również dostosować się do rzeczywistości, która jest trudna.
Czy inne imprezy organizowane przez Fundację Elektrowni Rybnik również czekają zmiany?
Na dziś mogę powiedzieć, że nie. Głęboko w to wierzę, że nie będziemy musieli szukać oszczędności, kosztem jakości festiwali, które organizujemy.