Bilet zrównoważony ZTZ nie dla wszystkich. Magistrat eksperymentuje
Głośno zapowiadany w ostatnich miesiącach bilet zrównoważony, czyli alternatywa dla rybnickich kierowców, został zatwierdzony przez radę miasta. W założeniu ma sprawić, że aut będzie na ulicach mniej, a autobusy bardziej obłożono. Problem w tym, że na tym etapie skorzysta z niego garstka osób.
„Bilet zrównoważony jest przeznaczony dla tych, którzy zrezygnują w pierwszej kolejności z przejazdu własnym samochodem na rzecz transportu zbiorowego” – czytamy w notatce prasowej. W teorii, a przynajmniej tak do tej pory ten projekt był przedstawiany, rybniccy kierowcy posiadający imienną eKartę mieli otrzymać możliwość zakupu biletu, który kosztować ma 184 złote. W cenie tej wliczono 220 przejazdów w ciągu pięciu miesięcy. Plan wydawał się dobry – codzienne dojazdy do pracy autobusem to nie tylko oszczędność pieniędzy, ale także – gdyby większa ilość kierowców przerzuciła się na transport zbiorowy – oszczędność czasu, gdyż korki stałyby się mniej dotkliwe. Problem jednak w tym, że w całym planie jest pewien haczyk.
Bilet za podatki
Haczykiem nazwać trzeba zapis, który stanowi, że prawo do zakupu biletu zrównoważonego będą mieli ci rybniczanie, którzy prócz potwierdzenia dowodem rejestracyjnym posiadania samochodu przedstawią także dokument świadczący o tym, że w tym roku rozpoczęli rozliczanie się z podatków w rybnickim urzędzie skarbowym. Chodzi o druk ZAP-3. Co zatem z tymi mieszkańcami, którzy od wielu lat rozliczają się w Rybniku i także chcieliby swoje samochody zostawić pod domem w dni pracy? Ci rybniczanie mogą o tańszym bilecie zapomnieć.
Pomysł na tę formę biletu zrównoważonego jest próbą zasilenia budżetu większymi wpływami z PIT-ów i CIT-ów. Póki co, wiemy tylko, że to początek prac nad tym rozwiązaniem. – Na razie chcemy sprawdzić, jak w ogóle przyjmie się ten pomysł. Można powiedzieć, że to eksperyment – mówi Adam Fudali, prezydent Rybnika.
Pewny niewypał? Niekoniecznie
Logicznym byłoby raczej rozwiązanie, w którym każdy rozliczający się w mieście ma prawo do biletu zrównoważonego. Temat ten podnosili także radni miasta. – Chciałem zwrócić uwagę, że jest to bardzo niesprawiedliwe dzielenie mieszkańców na lepszych i gorszych – mówił Henryk Cebula, radny PiS. Magistrat argumentuje, że każdy bilet ulgowy można nazwać „niesprawiedliwym”, a tego typu rozwiązanie ma skłonić większą ilość mieszkańców do rozliczania się ze swych podatków w Rybniku. Pytanie tylko, czy ten eksperyment faktycznie się powiedzie?
Radni opozycji, jak i niektórzy koalicjanci wskazują, że pomysł biletu zrównoważonego to świetne rozwiązanie, do którego jedno podchodzi się ze złej strony. Zapowiadany, jako jedno z istotniejszych rozwiązań w walce z zakorkowanym centrum miasta i ciągłym zanieczyszczeniem powietrza, dzięki zachęcającej cenie dla kierowców miał dać nam płynniejszy ruch w mieście. Tak bardzo ograniczając jednak dostępność do nowego rozwiązania, nie można liczyć na obiektywne i jednoznaczne wyniki. Przyszłość pokaże, czy i kiedy bilet miesięczny zostanie „uwolniony” dla innych zmotoryzowanych rybniczan. A powinien, i to jak najszybciej.
(mark)