Świętej pamięci Kajtek
„Odeszłaś cichutko. Zostawiłaś łzy, ból i pustkę. Odpoczywaj w spokoju”. Taki tekst znajdujący się na nagrobku nikogo nie dziwi. W tym wypadku jest to jednak tren skierowany do Stefci, która odeszła mając zaledwie 3 lata i 10 miesięcy. Nie za dużo, nawet jak na królika... Stefcia miejsce swojego wiecznego spoczynku znalazła w Rybniku, w sąsiedztwie psów, kotów i świnek morskich.
Potrzeba chwili
Na pierwszy rzut oka ulica Majątkowa w Wielopolu niczym nie różni się od innych. Jednak na jej końcu, w pewnej odległości od ostatnich domów, mieści się Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna. Mijamy kilka budynków, które łagodnie rzecz ujmując, lata świetności mają już dawno za sobą. Kilkadziesiąt metrów dalej słychać szczekanie psów. Tutaj znajduje się bowiem schronisko dla zwierząt. W jego sąsiedztwie można dostrzec coś na kształt cmentarza. Przy bramie wejściowej uświadamia nas duży napis na niebieskiej tablicy: „grzebowisko dla zwierząt”. – Pomysł narodził się zaraz po powstaniu schroniska. Była to bardziej potrzeba chwili niż stworzenie miejsca pochówku, gdzie właściciele mogliby grzebać ciała swoich pupili. Piętnaście lat temu, kiedy powstało schronisko, mieliśmy problemy z utylizacją padłych zwierząt. Dlatego też powstało grzebowisko. Z biegiem czasu ludzie zaczęli dopytywać, czy mogliby też chować tutaj swoje zwierzęta. W związku z tym wystąpiliśmy o stosowne zezwolenia i stało się to możliwe – wyjaśnia Przemysław Plucik, kierownik schroniska dla zwierząt w Rybniku.
Psy, koty i...
Grzebanie zwierzęcia odbywa się zgodnie z procedurami. Dziura, do której składane są zwłoki musi mieć co najmniej półtora metra głębokości. Ciało, jak nakazują przepisy, przysypywane jest wapnem. Każde zwierzę ma swoją kwaterę oraz numer ewidencyjny. Koszt pochówku to 300 złotych. Cena zawiera rezerwację kwatery na dwa lata. Każdy następny rok to kolejne 100 złotych. Aby pogrzebać zwłoki swojego pupila, należy skontaktować się z rybnickim schroniskiem i umówić termin pogrzebu. – Dziewięćdziesiąt pięć procent pochowanych u nas zwierząt to psy. Jest też parę kotów. Są świnki morskie, króliki oraz inne małe zwierzęta futerkowe, które były przyjacielem w domu i teraz ludzie chcą mieć takie miejsce, gdzie mogą od czasu do czasu je odwiedzać – tłumaczy Przemysław Plucik.
Z uśmiechem na pyszczku
Mogiły większości zwierząt są bardzo zadbane. Nie brakuje kwiatów i palących się zniczy. Są piłki i maskotki, prawdopodobnie ulubione zabawki pupila podczas jego ziemskiego życia. Napisy na nagrobkach świadczą o wielkim żalu właścicieli. „Kochamy Cię. Na zawsze pozostaniesz w naszych sercach”, „Odeszłaś cichutko z uśmiechem na pyszczku zostawiając po sobie smutek, ból, rozpacz”. – To wszystko jest potrzebne. Ktoś, kto miał psa, kota czy innego zwierzaka, którego traktował jak członka rodziny przez kilka czy kilkanaście lat może nie potrafić pogodzić się ze stratą. A to jest miejsce, gdzie można odwiedzać swojego nieżyjącego pupila – przekonuje kierownik rybnickiego schroniska i potwierdza, że podobnie jak na tradycyjnych cmentarzach, również tutaj największy ruch panuje w okolicach Wszystkich Świętych.
Zabić pustkę
Na rybnickim grzebowisku dla zwierząt odbywa się rocznie około dwudziestu pochówków. W tym roku było już pięć pogrzebów. W sumie, przez czternaście lat pochowano ponad trzysta trzydzieści zwierząt. Szacuje się, że miejsca wystarczy jeszcze co najmniej na pięć lat. – Ludzie bardzo mocno przeżywają takie pochówki, szczególnie dotyczy to osób starszych. Zdarzały się takie sytuacje, że w dniu pogrzebu komuś na tyle brakowało zwierzaka, że adoptował psa z naszego schroniska, aby zabić tą pustkę – dodaje na zakończenie Przemysław Plucik.
Kuba Pochwyt