Gieksa z Katowic pogrążyła Rybnik
PIŁKA NOŻNA – I liga.
Mecz w Wielki Czwartek pomiędzy Energetykiem ROW Rybnika a GKS Katowice zapowiadał się jako sportowe święto. Biorąc pod uwagę tylko aspekt kibicowski, można powiedzieć, że tak właśnie było. Szkoda tylko, że piłkarze, szczególnie miejscowi, nie dopasowali się poziomem do swoich fanów.
W poprzedniej kolejce rybniccy piłkarze pokonali 3:0 Okocimski Brzesko a GKS przegrał, w takim samym stosunku, w Gdyni z tamtejszą Arką. Dodatkowo katowiczanie nie wygrali na boiskach I ligi od listopada 2013 r. Wydawało się więc, że nadzieje kibiców ekipy z ul. Gliwickiej na pokonanie w derbach Gieksy, były jak najbardziej zasadne.
Początek spotkania był dość wyrównany i spokojny. Dużo było gry w środku pola, a mało okazji strzeleckich. Częściej przy piłce znajdowali się piłkarze z Katowic, którzy kontrolowali przebieg wydarzeń na murawie, nie przekładało to się jednak na groźne sytuacje. Dużo ciekawiej było na trybunach, gdzie głośny doping prowadziły trzy zaprzyjaźnione z sobą grypy kibicowskie. Fani ROW, GKS i Górnika Zabrze nie szczędzili gardeł, wspierając piłkarzy. Ci przez pierwsze 45 minut nie byli w stanie trafić do bramki, dlatego obie ekipy schodziły na przerwę przy bezbramkowym remisie. Drugą połowę dużo lepiej rozpoczęli przyjezdni. W 50. minucie w pole karne wpadł Grzegorz Fonfara, opanował trudną piłkę po dośrodkowaniu Janusza Gancarczyka i sprytnym strzałem pokonał bramkarza ROW. Od tego momentu rybniczanie zaczęli grać bardziej odważnie. To przełożyło się na dobre okazje Mariusza Muszalika, po strzale którego piłka trafiła w poprzeczkę czy Kamila Kosteckiego. Kapitan rybniczan uderzył piłkę głową, a ta minimalnie przeleciała obok słupka. Swoją okazję miał również Idrissa Cisse, który zmienił na boisku Jarosława Wieczorka. Goście skupiali się na obronie korzystnego wyniku i szukaniu swoich szans w kontratakach. Jeden z nich zakończył się sukcesem. W 86. minucie drugą bramkę do GKS zdobył Michał Zieliński. Minutę później czerwoną kartkę zobaczył Maxim Potirniche, który brutalnie sfaulował swojego rywala. To całkowicie podcięło skrzydła miejscowym. Bezlitośnie wykorzystali to piłkarze z Katowic. W doliczonym czasie gry dwukrotnie czeskiego bramkarza ROW pokonał Tomasz Wróbel. Ostatecznie katowiczanie zasłużenie ograli słaby Energetyk ROW 4:0. Podopieczni Jana Furlepy stoją przed bardzo trudnym zadaniem utrzymania I ligi dla Rybnika. Co prawda do zakończenia sezonu pozostało jeszcze 9 kolejek, czyli potencjalnie jest 27 pkt do zdobycia, ale z taką grą jaką zaprezentowali rybniczanie w starciu z GKS o zwycięstwa będzie bardzo trudno.
Marek Pietras
Energetyk ROW Rybnik - GKS Katowice 0:4
Bramki: Grzegorz Fonfara (50.), Michał Zieliński (86.), Tomasz Wróbel (91., 93.)
ROW: Bucek, Krotofil, Grolik (37. Potirniche), Jary, Szary, Sobczak, Muszalik, Staniczek, Kostecki, Wieczorek (54. Cisse), Feruga (67. Płonka).
GKS: Budziłek, Sadzawicki, Jurkowski, Kamiński, Pietrzak, Gancarczyk (65. Wróbel), Duda, Fonfara (77. Sylwestrzak), Pitry, Chwalibogowski, Goncerz (83. Zieliński).
PO MECZU POWIEDZIAŁ:
Jan Furlepa, trener Energetyka ROW: Popsuliśmy święto kibicom. Oni zaprezentowali dziś wysoki poziom. My nie. Błąd w ustawieniu środkowych obrońców spowodował, że straciliśmy bramkę. W tym momencie zaryzykowałem z ustawieniem, ponieważ nasza sytuacja w tabeli tego wymagała. Niestety, nie przyniosło to efektu. Zespół stracił pewność siebie i dostaliśmy następne bramki. Uważam, że na dziś zespół z Katowic piłkarsko jest lepszy. W grze mojego zespołu zabrakło, w pewnych momentach, determinacji. To zaważyło na wyniku. Można powiedzieć, że wróciliśmy do punktu wyjścia. Musimy szybko się ogarnąć. Myślę, że fakt iż kolejny mecz gramy już w środę to dobrze dla piłkarzy.
Szymon Sobczak, zawodnik Energetyka ROW: Wiedzieliśmy, że czeka nas bardzo trudne spotkanie. Staraliśmy się grać tak jak ustawił nas trener. Czekaliśmy na zawodników GKS, aby zobaczyć co będą dziś grać. My nie prezentowaliśmy się tak, jakbyśmy chcieli. Po stracie bramki musieliśmy się odsłonić i skończyło się wysoką porażką. Kibice wspierali nas bardzo mocno. Dlatego nikt nie będzie składał broni. Damy z siebie wszystko, aby w kolejnych meczach powalczyć o punkty i pokazać charakter.
Mariusz Muszalik, zawodnik Energetyka ROW: Graliśmy dzisiaj bardzo źle. Katowiczanie obnażyli wszystkie nasze słabości. Przegraliśmy 4:0 ale na pewno nie składamy broni. Zostało jeszcze sporo spotkań. Dostaliśmy dziś sporego kopa, musimy się szybko po tym podnieść. To co pokazali dziś kibice było fantastyczne, my za nasz wystąp możemy się tylko wstydzić. Nie chcę na gorąco używać możnych słów, nie chodzi o to, żeby prać publicznie brudy, musimy sobie wszystko wyjaśnić w szatni.
Sławomir Szary, zawodnik Energetyka ROW: Dzisiaj mieliśmy spokojnie grać piłką ale kompletnie nam to nie wychodziło. Nie ma już co tego rozpamiętywać. Dziewięć meczów przed nami. Często powtarzamy sobie w szatni, że dopóki walczysz jesteś zwycięzcą. Dlatego będziemy cały czas walczyć. Dzisiaj przegraliśmy, ponieważ zabrakło piłkarskiej jakości. Nad tym musimy pracować. W kolejnym meczu nie będzie łatwo chociażby z tego powodu, że wypadło nam dziś trzech środkowych obrońców. Co prawda w kadrze jest bardzo wielu zawodników, ale…No właśnie, zostawię to bez komentarza.