Jestem w dobrym miejscu
ŚWIERKLANY. Z kierownikiem Ośrodka Pomocy Społecznej w Świerklanach Jarosławem Tarnowskim po sześciu miesiącach pracy w gminie rozmawiamy o problemach mieszkańców, sukcesach i działalności na rzecz osób niepełnosprawnych.
Szymon Kamczyk. Z jakimi problemami najczęściej borykają się mieszkańcy Świerklan, szukając pomocy w OPS?
Jarosław Tarnowski. Z pomocy społecznej korzysta około 4 proc. mieszkańców gminy. To w porównaniu z danymi ogólnopolskimi, które mówią o 6,38 proc. wynik zadowalający. Osoby zgłaszają się po pomoc najczęściej ze względu na złą sytuację materialną. To zresztą jest jednym z warunków uzyskania zasiłku. Wśród powodów przyznania pomocy w 2013 r. często pojawiało się bezrobocie, niepełnosprawność czy wielodzietność. Niezależnie od posiadanego dochodu osoby uzyskać mogą pomoc w formie pracy socjalnej, a od miesiąca skorzystać w ośrodku z konsultacji psychologicznych.
Jakie ma pan wrażenia po pół roku pracy w gminie?
Przychodząc miałem wiele myśli, wyobrażeń. Zastałem ładny, niewielki ośrodek, sympatyczny i profesjonalny zespół. Krok po kroku wdrażałem się w to, co robię, integrując obowiązki z pomysłami i swoją wizją ośrodka. Czuję, że jestem w dobrym miejscu i że to, co robię ma sens.
Ostatnio głośnym echem odbiła się w mediach sprawa interwencji na posesji przy ul. Plebiscytowej, gdzie w skandalicznych warunkach trzymane były psy, tzw. owczarki świerklańskie. W jaki sposób udało się zlikwidować nielegalną hodowlę i wyciągnąć zwierzęta ze strasznych warunków? Kto może sobie w tej sytuacji przypisać sukces?
Trudno mówić o sukcesie w sytuacji, kiedy przez pogubienie się człowieka narażone na cierpienie są zwierzęta. Perfekcyjna była interdyscyplinarność tej akcji i zadbanie przez uczestniczące służby zarówno o dobro osoby jak i zwierząt. Znając okoliczności sprawy i bywając na miejscu wcześniej, poczyniłem starania, aby w akcji uczestniczył psychiatra.
Tak się składa, ze zawodowo pomagam ludziom, a prywatnie zwierzętom. Chciałbym zaznaczyć, że zdarza mi się widywać zwierzęta, które mają o wiele gorsze warunki od „owczarków świerklańskich”, jednak ze względu na fakt, że nie są w tak dużej liczbie, nie spotykają się z zainteresowaniem organizacji prozwierzęcych. Spektakularność akcji miała związek z liczebnością hodowli. Dobrze, że przerwano proces ich namnażania się i dąży się do zapewnienia im lepszego bytu. Jednak zupełnie niezrozumiałe dla mnie było przywożenie po tygodniu kilku psów z powrotem na posesję i próba pośredniego szantażowania władz gminy. To świadome narażanie zwierząt na niepotrzebny stres i zaprzeczenie stwierdzeniu, że tamtejsze warunki są dla nich nieodpowiednie.
Czy sprawa z Plebiscytowej zakończyła się definitywnie, czy dalej się toczy?
Posłużę się metaforą, że został ugaszony pożar, a teraz jest czas, aby uprzątnąć pogorzelisko i zabezpieczyć byt poszkodowanym. Tutejszy ośrodek pomocy dalej zajmuje się tą sprawą.
W Rybniku znany jest pan z działalności w Stowarzyszeniu Razem. Czy dalej działa pan na rzecz osób niepełnosprawnych i czy doświadczenie w tej materii udało się przenieść na świerklański grunt?
Byłem jednym z założycieli stowarzyszenia „Razem” i cały czas z żoną w nim działamy. Pomagając osobom z niepełnosprawnością i ich bliskim, realizuję się jako terapeuta i trener. Tak się składa, że ze wsparcia stowarzyszenia „Razem” korzystają także mieszkańcy gminy Świerklany. Biorą udział w projektach, spotkaniach „Klubu Rodzica”, warsztatach, korzystają z możliwości pozyskiwania 1%. Warto wspomnieć, że ośrodek pomocy społecznej w Świerklanach realizuje aktualnie projekt „Wsparcie środowiska osób niepełnosprawnych z terenów wiejskich i małomiasteczkowych”. Jego celem jest aktywizacja społeczna i zawodowa osób z niepełnosprawnością.