Blaszok na fligry, czyli zabawa z gwarą śląską
Na rynku wydawniczym ukazał się słowniczek śląskich słówek.
Nie wiesz co to „afa”, „blumkol”, „gipsdeka”, czy „szusblech”? Odpowiedź znajdziesz w „Ilustrowanym słowniku śląsko-polskim i polsko-śląskim”, który ukazał się właśnie na rynku wydawniczym.
Opracowaniem publikacji zajęła się Ewelina Sokół-Galwas z Wodzisławia Śląskiego, Ślązaczka Roku 2013, zwyciężczyni konkursu „Po naszymu, czyli po śląsku”, organizowanego przez Radio Katowice. Słowniczek zawiera ponad tysiąc najczęściej używanych słów, ilustrowanych bogato kolorowymi obrazkami. – Znajdziecie tu śląskie nazwy rzeczy, z którymi stykamy się na co dzień – mówi Ewelina Sokół-Galwas, dodając, że książka nie jest publikacją naukową, ale próbą przypomnienia i przywrócenia do użytku starych, dawniej często używanych na Śląsku słów i zwrotów.
Słownik podzielono na bloki tematyczne poświęcone m.in. sprzętom domowym, komunikacji, częściom ciała, zajęciom sportowym, hobby. Najwięcej kłopotów sprawiły autorce opracowania słów dotyczących np. nowoczesnych sprzętów, bo jak tłumaczyć na śląski słowo komputer, czy komórka. – Nie ma tu gwarowych odpowiedników, można to jedynie powiedzieć ze śląskim akcentem – mówi.
Publikacja zrobiona jest na wesoło, z dużą dawką humoru. Przykładowo, lotniczy hangar określono tu jako „blaszok na fligry”, fotelik samochodowy to „ziclik do auta”, a konfetti to „papiórki z dziurkacza”. – W trakcie opracowywania słownika było dużo śmiechu, bo jak na przykład nazwać po śląsku wytatuowanego gościa z kolczykiem w uchu? To nie jest śląska postać, ale i z takimi wyzwaniami próbowałam się zmierzyć – mówi Ewelina Sokół-Galwas. - Niektóre słowa konsultowałam z rodziną i znajomymi. I tak np. dla jednych letnie buty to były „zandale”, dla innych „klaperlacze, skarpetki: „zoki”, albo „fusekle”.
Wydawcą książki jest „Albatros Media” z czeskiej Pragi, zaś dystrybucją na Polskę zajmuje się firma „Level Trading” z Czernicy. – Pomysł na książkę, jej zawartość, szatę graficzną to dzieło czeskiego wydawcy – mówi Piotr Mordeja, przedstawiciel firmy „Level Trading”. – Czeski rynek wydawniczy jest mniejszy, dlatego wydawca szukał odbiorcy poza granicami i stąd pomysł książki dla polskiego czytelnika. To już 20 słownikowa pozycja czeskiego wydawnictwa, która ukazała się na naszym rynku. W ofercie są już m.in. słowniki polsko-chińskie, polsko-ukraińskie, czy polsko-norweskie.
(abs)