Ludzie listy piszą... o spółdzielni
Ludzie listy piszą... o spółdzielni
Po przeczytaniu kolejnego już wywiadu, którego udzielił pan prezes Stanisław Jaszczuk, my członkowie Rybnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej nie możemy tego zostawić bez komentarza. Jesteśmy oburzeni jego butą i arogancją. Mamy wrażenie, że ten pan ma patent na wiedzę i władzę. Szczytem bezczelności jest wypowiedź, że jest „skazany” na współpracę z nową Radą Nadzorczą, którą wybrało tylko 6 proc. członków uprawnionych do głosowania. Jeżeli pan prezes Stanisław Jaszczuk pracuje „za karę” w tej spółdzielni i pobiera kilkanaście tys. zł wynagrodzenia, może być tego pewny, że na następnym Walnym Zgromadzeniu, już za niecały rok, zrobimy wszystko, żeby nie dostał absolutorium. Tak jak w tym roku nie otrzymała go pani prezes Wiesława Frysztacka oraz cała „stara” Rada Nadzorcza na czele z panem Kukuczką. Nie możemy pozwolić, żeby w wolnym kraju, ktoś był karany wynagrodzeniem ok. 18 tys. zł miesięcznie i jeszcze nas członków, pracodawców i właścicieli tej spółdzielni obrażał. Panu prezesowi Stanisławowi Jaszczukowi pomyliły się czasy. My, członkowie płacący uczciwie czynsz i utrzymujący z nich Zarząd i całą administrację, mamy prawo i obowiązek domagać się szacunku i poszanowania naszych pieniędzy. Pan prezes Stanisław Jaszczuk na Walnym Zgromadzeniu poinformował nas, członków, że jest mile zaskoczony „dobrą kondycją” finansową spółdzielni, jaką zastał po poprzednim zarządzie. Dlatego też uważamy, że wszystkie modernizacje, budowy parkingów, wymiany wind, poprawę estetyki naszych zasobów, możemy i powinniśmy wykonywać sukcesywnie w miarę możliwości finansowych spółdzielni, bez narażania jej członków na zaciąganie i spłatę wielomilionowych kredytów. W zasobach Rybnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej nie mieszkają krezusi finansowi, lecz ludzie ciężko pracujący za 1,5 tys. zł miesięcznie, emeryci, renciści i niejednokrotnie bezrobotni, borykający się z problemami finansowymi. Sądzimy, że pan prezes Stanisław Jaszczuk zapomniał, że już za pasem wybory samorządowe i z pewnością w skutek swojego zachowania i wypowiedzi stracił sporą część swoich wyborców.
Rzetelne dziennikarstwo łączy się ze starannością zawodową dziennikarza. Media stały się kolejną władzą cywilizowanego świata. Media mogą zrobić wszystko – wykreować miernotę i zniszczyć kogoś wartościowego. Media starają się wpływać na naszą opinię, a nawet kształtować ją. Z tego też względu ważne jest to, jacy ludzie przygotowują dla nas codzienną porcję informacji i czym się kierują w doborze tych informacji.
Wiesława Merlińska i Sąsiedzi
Od ponad roku Tygodnik Rybnicki poświęca sporo miejsca naszej Spółdzielni Mieszkaniowej. Głownie z inicjatywy zarządów, które objęły władzę w RSM w 2013 r. Szczególnie dużo mówi o spółdzielni pan Stanisław Jaszczuk, Prezes Zarządu, traktując nas, jej członków, jako ludzi zacofanych, niezdolnych do zrozumienia zamierzeń zarządu do unowocześnienia wszystkiego, co w tej spółdzielni zastał. Pomysły zarządu, pod kierunkiem prezesa, polegają głównie na zaciąganiu wielomilionowych kredytów i pożyczek, na co my członkowie nie zgadzamy się. Chcemy modernizować nasze zasoby bez drastycznych wzrostów opłat. Zarząd w sposób zagmatwany przedstawił sprawę kredytów (ponad 25 milionów złotych), które miały być zaciągnięte tylko w tym roku, a ich spłata wymagałby doliczenia do miesięcznych opłat dodatkowych obciążeń. Sam Stanisław Jaszczuk obejmując funkcję prezesa stwierdził publicznie, że jest zaskoczony dobrą sytuacją finansową spółdzielni (16 czerwca 2013 r.). Modernizacje, wymiany wind, budowa parkingów, upiększenie naszego otoczenia będziemy przeprowadzać, dostosowując do własnych możliwości finansowych. Jesteśmy oburzeni sposobem w jaki Stanisław Jaszczuk traktuje nas członków spółdzielni i jego pracodawców. Wypowiadając się w waszym Tygodniku, obraża nas, sugerując że jesteśmy ludźmi, którzy z powodu swojej „mentalności, przyzwyczajeń i obawy przed nowym” zablokowali światłe pomysły zadłużania spółdzielni. Mamy prawo mieć własne zdanie, dotyczące naszych spraw i naszych pieniędzy. Pan prezes Jaszczuk zapomina najwyraźniej, że jego pomysły nie sprawdziły się w dużo mniejszej spółdzielni, której członkowie w czerwcu 2013 r. uchwałami Walnego Zgromadzenia nie udzielili mu absolutorium i odwołali ze stanowiska wiceprezesa zarządu tejże spółdzielni. On jednak zdążył już wcześniej (od 21 maja 2013 r.) dostać posadę w Rybnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Oburza nas, że według jego słów (Tygodnik Rybnicki z dnia 10 czerwca 2014 r.) jest „skazany” na współpracę z nowo wybraną, w demokratycznych wyborach, Radą Nadzorczą. Możliwe, że cierpienie, których z tego powodu doznaje, a na które skarży się prasie, łagodzi mu kilkunastotysięczne wynagrodzenie, płacone co miesiąc z naszych kieszeni. Oburza nas także, że obawy wyrażone w związku z zamierzeniami zarządu w kwestii zadłużania spółdzielni, pan Stanisław Jaszczuk, nazywa głupotą, posługując się cytatem zaczerpniętym z Goebbelsa, hitlerowskiego zbrodniarza (Domownik, nr 4 marzec-kwiecień 2014 r., str. 34). Walne zgromadzenie odrzuciło wszystkie sztandarowe pomysły zarządu, nie udzieliło absolutorium pani wiceprezes Wiesławie Frysztackiej, panu prezesowi Jaszczukowi tylko przewagą ok. 50 głosów. Jeżeli pan Stanisław Jaszczuk uważa te decyzje za szkodzące spółdzielni, to ma powód by zachować się z honorem i zrezygnować ze stanowiska.
W imieniu mieszkańców Jacek Kowalski
Chyba przyszedł już czas, aby podzielić tego molocha jakim jest Rybnicka Spółdzielnia Mieszkaniowa. Po ostatnich Wlanych Zgromadzeniach mam wrażenie, że mieszkańcy np. z Chwałowic nie dogadają się z mieszkańcami Nowin. Bo w Chwałowicach nie ma wind, a tam są. Bo na Dąbrówki jest azbest, a na innych ulicach nie. Każdy dba o swój interes. To nie dziwi, ale ma niewiele wspólnego ze spółdzielnią. Mam żal do władz spółdzielni, że tak lakonicznie przedstawiała swoje pomysły. Dlaczego nie było spotkań przed walnymi, na których wytłumaczono by, z czego mają być spłacane kredyty? Co to za kredyty – jakie banki, jakie oprocentowanie? Trochę chyba zlekceważono opinię ludzi i stało się to, co się stało. Zanosi się, że grozi nam mieszkanie w slamsach. Ciekawi mnie też, jaki jest pomysł, na usunięcie azbestu z budynków, które RSM musi wykonać? Jak to zrobić bez kredytów i pieniędzy pomocowych? Podnieść o 100 proc. czynsz? Czy członkowie RSM zdają sobie sprawę, co ich czeka? Że rezygnacja lekką ręką z pieniędzy z UE, przełoży się na to, że sami będą musieli sfinansować wiele rzeczy? Łatwo krzyczeć i zarzucać, że wszystkie pomysły są złe. Tylko czy są lepsze? Wielu narzeka, że przez 30 lat nic się nie robiło, drogi są fatalne, bloki brudne. Skoro więc, nie chcemy zmian, to zgadzamy się na to, żeby nadal tak było. Mam nadzieję, że zarząd i rada nadzorcza szybko wymyślą coś WSPÓLNIE i będą działać na rzecz wszystkich członków. Bo nie sztuką jest widzieć tylko swój interes. To uwaga do wszystkich członków RSM.
Beata z Nowin
Od redakcji: Marek Pietras Redaktor naczelny Tygodnika Rybnickiego
Już dawno żaden temat nie wywołał tak burzliwej dyskusji, jak sytuacja w Rybnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Od kilku tygodni dostajemy mejle, listy oraz odbieramy telefonu od członków spółdzielni, którzy są mocno zaniepokojeni sytuacją w RSM. Większość narzeka na zarząd, twierdząc, że spółdzielcy są niedoinformowani, stawia się ich przed faktem dokonanym. Przeraża ich również wizja zaciągania kredytów. Są jednak i takie głosy, że bez pieniędzy pomocowych, zasoby spółdzielni popadną w ruinę. Osobiście mam nadzieję, że zarząd i rada nadzorcza znajdą wspólny język i będą rozwijać spółdzielnie. Zależy mi na tym, bo sam jestem jej członkiem.
Nie będę również ukrywał, że jestem zbudowany postawą spółdzielców, ich aktywnością i troską o losy RSM. Chociaż nie ze wszystkimi głosami się zgadzam, uważam, że tylko rozmawiając, przedstawiając swoje argumenty, można zbudować coś mądrego i trwałego.
Jeszcze jedno zdanie do pani Wiesławy, której list publikujemy obok. Po walnym uznałem, że prezes spółdzielni ma prawo do przedstawienia swojej opinii. Tydzień później, praktycznie te same pytania zadałem nowemu przewodniczącemu Rady Nadzorczej. Mam nadzieję, że o taką rzetelność pani chodziło.