Jesteśmy zieloną oazą w trójkącie trzech dużych miast
Z Grzegorzem Grytem, wójtem gminy Lyski, rozmawia Kuba Pochwyt
Kuba Pochwyt: Jest pan wójtem gminy już od 19 lat. Co zrobić, żeby nie popaść w rutynę?
Grzegorz Gryt: Przede wszystkim nie wolno zapomnieć o tym, by być człowiekiem. Ktoś, kto jest włodarzem gminy, powinien o tym pamiętać każdego dnia w kontaktach z mieszkańcami. Trzeba też nieustannie pamiętać o tym, że jest się po to, aby służyć mieszkańcom i tą służebną rolę w pracy wykonywać.
Jak bardzo zmienił się wójt Grzegorz Gryt przez te wszystkie lata urzędowania?
Grzegorz Gryt jest teraz bardziej doświadczony niż 19 lat wstecz. Na wiele kwestii patrzę inaczej. Mimo to uważam, że byłem dobrze przygotowany, kiedy obejmowałem urząd wójta. Od pierwszego dnia realizowałem to, co uważałem, że jest gminie potrzebne. Miałem już wtedy dziewięcioletnie doświadczenie jako pracownik administracji. Zajmowałem się wtedy takimi sprawami, które w obecnej chwili ułatwiają mi podejmowanie decyzji. Byłem jedną z osób, które zakładały, a później budowały największy wodociąg dla Lysek, Suminy, Bogunic i częściowo Gaszowic. Te cele, które sobie założyłem, czyli zbudowanie oczyszczalni ścieków i skanalizowanie całej gminy, realizowałem od pierwszego dnia urzędowania na stanowisku wójta. Gdyby dziś ktoś zadał mi pytanie, czy inaczej poprowadziłbym inwestycje w gminie, to odpowiedziałbym, że nie. Bo zawsze uważałem, że najpierw należy zainwestować w to, co znajduje się pod ziemią, a cała reszta, czyli chodniki, drogi i place to ostatni etap inwestycji.
Co daje panu to dziewiętnastoletnie doświadczenie na stanowisku włodarza gminy?
Na pewno na wiele kwestii patrzę zupełnie inaczej. Kiedyś wydawało mi się, że ustanowienie dobrego prawa, powinno wystarczyć na wiele lat. Dziś wiem, że życie idzie tak szybko do przodu, tyle jest różnych przemian, że musiałem zmienić poglądy w tej kwestii. Prawo trzeba dopasowywać do rzeczywistości. My, jako włodarze gmin, również musimy dopasowywać swoje działania do tych dynamicznych przemian. Dziś wiem, że to są sprawy, których nie byłem do końca świadomy, gdy zaczynałem pracę na stanowisku wójta.
Powiedzmy coś na temat samej gminy, którą pan zarządza. Można by stwierdzić, że jest to raj na ziemi. Z jednej strony piękne tereny, cisza i spokój, z drugiej niewielka odległość do dużych miast, jak Racibórz Rybnik, czy Rydułtowy.
Całkowicie się z tym zgadzam. Lyski, w trójkącie tych trzech miast, są taką zieloną oazą. Nie będę ukrywał, że razem z radą gminy świadomie prowadzimy taką politykę, że nie staramy się zabudować całej gminy. Chcemy raczej, by te obszary, które są przeznaczone na zabudowę, maksymalnie koncentrować. Wszystko po to, aby tej przestrzeni życiowej w postaci różnego rodzaju terenów rekreacyjnych, zielonych było jak najwięcej. Chcemy, by zarówno nasi mieszkańcy, jak i goście, mogli przemierzać naszą dość rozległą terytorialnie gminę i cieszyć się przyrodą. Warto tutaj podkreślić, że aż 40 procent powierzchni naszej gminy stanowią lasy. Jest też sporo pól. Na terenie naszej gminy można sobie spokojnie, pomiędzy łanami zbóż przejeżdżać rowerem, nie słysząc nic innego jak tylko szum zboża, którym porusza wiatr. Nasza gmina jest zatem idealnym miejscem do tego, by tutaj osiąść i zamieszkać.
Jakie jeszcze są atuty gminy Lyski?
Rozpocznę od tego, że staramy się, aby dzieci naszych mieszkańców mogły rozpocząć swoją edukację w jak najmłodszym wieku. Dlatego w dziesięciu sołectwach mamy dziewięć przedszkoli. W sumie jest to czternaście oddziałów, co oznacza, że w tak niewielkiej gminie w minionym roku szkolnym do przedszkoli mogło uczęszczać ponad 300 dzieci. Trzeba też dodać, że mamy dobrą sieć komunikacyjną łączącą szkoły, ponieważ my jako gmina organizujemy kompleksowy dowóz dzieci z tych sołectw, gdzie nie ma szkół. Popołudniowe zajęcia zapewnia naszym młodym mieszkańcom świetlica środowiskowa, której działanie jest ukierunkowane na dzieci z rodzin mniej zasobnych w finanse. Świetlica ma swoją filię w każdym sołectwie, a oferta zajęć jest bardzo bogata. Mamy w gminie osiem klubów sportowych. Dużo większe miasta nie posiadają takiej bazy. Staramy się, by wszystkie te kluby funkcjonowały. To jest zapewnienie, że dorastająca młodzież ma możliwość czynnego uprawiania sportu w dobrych warunkach. Chcielibyśmy wykreować się również na taką miejską stolicę kultury. W tym roku zorganizujemy już dwunastą edycję Magii Rocka. To impreza, na którą zjeżdżają goście z całej Polski. Za nami drugi konkurs pieśni chóralnej imieniem Czesława Prudla. Chcielibyśmy, aby to wydarzenie było cykliczne i aby gościły u nas najlepsze chóry nie tylko z naszego regionu, ale i z poza Śląska. Organizujemy również wiele innych imprez kulturalnych.
Idźmy w drugą stronę. Jakie są największe problemy i wyzwania gminy?
Nie będę ukrywał, że patrząc przez pryzmat ostatnich 19 lat, maleje nam realna siła budżetu. Samorządowi przybywa zadań, na realizację których trzeba mieć pieniądze. To dobrze, że scedowano na nas wiele obowiązków, z którymi władza centralna nie potrafiła sobie dać rady. Problem jest jednak taki, że pozostaje nam co raz mniej środków na podstawowe funkcje. Od wielu lat kanalizujemy gminę. Mamy taką ambicję, by skanalizować ponad 90 procent jej obszaru. W najbliższym czasie planujemy rozpocząć prace w Raszczycach, Adamowicach i Żytnej. Jesteśmy na ukończeniu negocjacji z miastem Racibórz, jeśli chodzi o zrzut ścieków w tym kierunku. Wiadomo, że budowa kanalizacji wiąże się z gruntowną przebudową dróg, gdyż większość kanałów budowana jest właśnie w drogach. I to są problemy, z którymi trudno jest sobie poradzić. Bo o ile na budowę kanalizacji można otrzymać jakieś środki pomocowe, to na odbudowę dróg tych środków nie ma. Problemem naszej gminy jest również komunikacja, która jednak ostatnio jest zorganizowana trochę lepiej. Ale my mamy ambicje, by była ona jeszcze lepsza. Chcemy, by dojazd młodych ludzi do szkół, do miast ościennych, był bezproblemowy. Bolączką jest też brak kompatybilnego biletu, z którego można by korzystać zarówno w środkach komunikacji miejskiej z Raciborza jak i z Rybnika. Chcemy też mocno poprawić infrastrukturę oświatową. Nie udało się nam jeszcze doprowadzić wszystkich szkół do takiego poziomu, który by nas zadowalał. Mamy przygotowane projekty dla placówek w Raszczycach i Pstrążnej jeśli chodzi o termomodernizację. Brakuje nam też hali sportowej z prawdziwego zdarzenia, którą chcielibyśmy w końcu na terenie gminy wybudować. Przydałby się także dom kultury. Pilnym wyzwaniem jest również dostosowanie do obecnych standardów samego urzędu gminy, bo na przykład brak windy w dwupiętrowym budynku jest poważnym problemem.
Wójt też człowiek. Proszę powiedzieć, co Grzegorz Gryt robi w wolnym czasie?
Dużo wolnego czasu spędzam na moim gospodarstwie rolnym, które hobbystycznie prowadzę. Mam tam stado 90 sztuk owiec. Przebywanie z nimi wyjątkowo mnie uspokaja po trudnym dniu w pracy oraz pozytywnie nastraja, bo jest to bezpośredni kontakt z przyrodą. To jest mój największy, codzienny relaks. Oprócz tego wiele czasu poświęcam rodzinie. Mam trójkę dzieci, które oczekują aby ojciec brał udział w ich życiu. I mniej więcej tak wygląda mój czas, w którym się regeneruję.
Planuje pan jakiś rodzinny, wakacyjny wyjazd?
Powiem szczerze, że w tym roku mam zamiar wyjechać tylko na tydzień. Pod koniec sezonu urlopowego wybieram się nad jezioro Garda. Na więcej nie można sobie pozwolić, gdyż jest to trudny rok. Dodatkowo, wielu pracowników przebywa na długotrwałych L-4, więc wiele kwestii muszę dopilnować sam, aby zaplanowane zadania były dobrze wykonane.
A czy ma pan siły i motywację do tego, by zarządzać gminą kolejne 19 lat?
Myślę, że utopią byłoby mówienie o 19 latach. Ale wierzę, że na cztery kolejne lata wystarczy mi energii i sił, aby poprowadzić gminę w tych kierunkach, o których wspomniałem wcześniej. Oczywiście o ile tak zadecydują wyborcy.