Gmina potrzebuje strategii, a nie kaprysów rządzących
Świerklany. Z przewodniczącym rady gminy Włodzimierzem Barwinkiem rozmawiamy o ciągle żywych antagonizmach Świerklan i Jankowic, problemach gminy i o tym w jaki sposób pogodzić mieszkańców trzech sołectw.
Szymon Kamczyk. Czy pamięta pan czas, kiedy nie było konfliktu Jankowice-Świerklany?
Włodzimierz Barwinek. Moim zdaniem najlepszym okresem dla naszej specyficznej gminy był czas, kiedy decydujący głos należał do Zarządu Gminy. Mówię specyficznej, bo składa się z trzech sołectw, ale dwa z nich to jedna miejscowość i mają one 2/3 głosów w radzie gminy. Konflikt między Świerklanami i Jankowicami ma podłoże finansowe. Pomimo różnic poglądowych, w okresie istnienia Zarządu Gminy w latach 2000-2002 potrafiliśmy się dogadać i porozumieć w sprawach ważnych, pomimo tego, że Świerklany miały 5, a Jankowice 2 członków zarządu. Podejmowaliśmy wtedy ważne decyzje w oparciu o wyznaczone priorytety, jak kanalizacja, drogi i chodniki, rozbudowa placówek oświatowych. Te priorytety obowiązywały i każda kolejna rada gminy je akceptowała. Dzisiaj jest jeszcze kilku radnych, którzy zasiadali w radzie również w tamtym okresie, jak ja. Niestety, od pewnego czasu te priorytety są tylko na papierze, lub realizuje się je na określonym obszarze.
W ostatnim czasie na sesjach walczy pan o chodniki w Jankowicach. Czy udało się coś osiągnąć w tej materii?
Nie było przeszkód natury prawnej ani finansowej, aby z budżetu gminy zrealizować takie inwestycje jak chodniki przy ul. Plebiscytowej, Boryńskiej czy Wodzisławskiej, czyli przy drogach powiatowych i wojewódzkich, na łączną kwotę 500 tysięcy złotych. Niestety, są jakieś przeszkody, aby to samo zrobić w Jankowicach. Brak chodnika przy ul. Świerklańskiej od ul. Wolności do Kościelnej. Na remont chodnika przy ul. Nowej przeznacza się z budżetu ok. 15 tys. zł raz na kilka lat, a w obecnej kadencji chyba ani złotówki. Fatalny jest stan chodnika przy ul. Kościelnej i Rybnickiej i nie jest dla mnie żadnym argumentem to, że stan taki powstał w wyniku szkód górniczych i kopalnie powinny to naprawić.
Zgadzam się, że powinny to naprawić, ale naprawa w takich przypadkach polega na przywróceniu do stanu pierwotnego. Oprócz tego kopalnie wpłacają do budżetu gminy opłatę eksploatacyjną z tytułu wydobycia węgla na tych terenach, która to w znacznej mierze powinna być przeznaczona na rewitalizację terenów dotkniętych skutkami szkód górniczych. Jest jeszcze opłata od budowli, czyli inaczej od wyrobisk górniczych, która łącznie z opłatą eksploatacyjną i podatkiem od nieruchomości przynosi gminie dziesiątki milionów złotych, głównie z kopalń KWK „Jankowice” i KWK „Chwałowice”.
Przy starych priorytetach gminy wspomniał pan o kanalizacji. Chyba w tym zakresie inwestycje są realizowane?
Jeśli chodzi o kanalizację, to jest podobnie jak z chodnikami. Dopiero w tym roku gmina stara się o środki zewnętrzne na realizację kanalizacji w rejonie ul. Boguszowickiej i Górniczej oraz ulic przyległych. Wiadomo, że są obszary skazane na przysłowiowe szamba lub ewentualnie przydomowe oczyszczalnie ścieków. To tereny szkód górniczych i miejsca, gdzie nie kalkuluje się wykonanie kanalizacji sanitarnej. Istnieje możliwość pozyskania dofinansowania do przydomowych oczyszczalni i ponadto do instalacji kolektorów słonecznych i pieców ekologicznych centralnego ogrzewania, ale są to śmieszne kwoty, rzędu 1,5 do 3 tys. zł. Przy takich inwestycjach jak budowa przydomowej oczyszczalni czy instalacja pieca jest kroplą w wydatku, który trzeba ponieść.
Kiedyś proponowałem, aby ci mieszkańcy, którzy nie ze swojej winy nie mogą korzystać z kanalizacji, mogli na zasadzie dobrowolności płacić za pobór wody i opłacać jednocześnie ścieki bytowe do Gminnego Zakładu Wodociągów. GZW natomiast wskutek tego byłby zobligowany do odbioru ścieków swoim taborem sanitarnym w każdym czasie, ustalonym przez użytkownika sieci. Niestety, pomysł ten nie spotkał się z pełnym zrozumieniem i akceptacją, ponieważ dla niektórych mieszkańców byłoby to rozwiązanie narzucone obligatoryjnie.
Jak ocenia pan nowy system komunikacyjny gminy?
Problem z komunikacją wymaga podjęcia zdecydowanych działań i uporządkowania, bez względu na koszty finansowe, aby mieszkańcy całej gminy byli zadowoleni. Organizacja komunikacji jest przecież zadaniem własnym gminy. Musi być stworzony czytelny rozkład jazdy z aktualnymi danymi, strona internetowa ze schematami komunikacji gminnej i połączeniami w przypadku, gdy pasażer musi wykonać przesiadkę z jednej linii do innej. To wymaga stworzenia stanowiska koordynacyjnego ds. komunikacji i nie chodzi mi o stworzenie nowego płatnego stanowiska pracy, ale przypisanie tego zadania pracownikowi gminy. Za przysłowiową miedzą w Rybniku istnieją elektroniczne tablice z rozkładami jazdy, o dziwo cały czas czynne i nie są zdewastowane. U nas zwykłe metalowe słupki z rozkładami są poniszczone i mają albo nieaktualne rozkłady jazdy, albo wcale ich nie mają. Pomijam już stan wiat przystankowych, które pamiętają późnego Gomułkę.
Niejako przy okazji muszę poruszyć jeszcze jeden problem. Chodzi o samodzielność pracowników gminy. Uważam, że takie pojęcie w naszej gminie nie istnieje. Pracownicy mają tylko zakres czynności, ale choć są nawet kierownikami, nie mogą podjąć decyzji bez uzgodnienia z wójtem. Tak nie powinno być.
Jak podchodzi pan do tegorocznej kampanii wyborczej?
Zbliża się koniec kadencji zarówno rady gminy, jak i wójta i na jesień czekają nas wybory. Uważam, że w naszej gminie niezbędne jest „przewietrzenie”. Myślę tu o władzach wszystkich szczebli, także w niektórych jednostkach pomocniczych. Nie możemy być skostniali, w dobie informatyki i wszechobecnego internetu. Dlatego uważam, że wraz z doświadczeniem w naszej radzie potrzebna jest nowa krew, ludzie młodzi, rzutcy, którzy będą w większej mierze pozyskiwać fundusze unijne i nie zamkną się w takim myśleniu, że najlepsze dla gminy są inwestycje w bryły architektoniczne niekoniecznie służące mieszkańcowi.
Co w takim razie jeśli samorządowcy z doświadczeniem chcą nadal działać?
Dla nich powinno być miejsce w tzw. radzie seniorów, która miałaby za zadanie doradzać wójtowi i radzie gminy, pomagać rozstrzygać spory, wsłuchiwać się w głosy mieszkańców i wychodzić naprzeciw ich oczekiwaniom. Oczywiście taka rada działałaby społecznie i tylko z głosem doradczym. Jej członków można by wybierać podczas zebrań sołeckich z byłych działaczy samorządowych, przedsiębiorców itp.
Czy planuje pan start w wyborach na wójta?
Obecnie ze względu na sytuację rodzinną raczej nie, choć po rozmowie z bliskimi ta decyzja może się zmienić. Na pewno chcę startować w wyborach do rady gminy. Co do wyborów na wójta, jeszcze zobaczymy. Dla naszej gminy ważne jest, aby miała swoją strategię rozwoju na następne lata. Do tej pory nie wypracowaliśmy takiej strategii i wszelkie działania inwestycyjne odbywają się na zasadzie widzimisię, czy kaprysów osób sprawujących władzę w danej kadencji.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję. Muszę podkreślić, że wszystko co powiedziałem to wynik moich obserwacji i spostrzeżeń oraz mój osobisty punkt widzenia. Można się z nim zgadzać lub nie.