Zapadł wyrok w sprawie śmierci 17- letniej Angeliki
– Jedynej córki mi już nikt nie zwróci, ale dałabym mu jej zdjęcie, żeby już zawsze ją miał przed oczyma - mówi Gabriela Grygierek, matka zmarłej nastolatki.
Zapadł wyrok w sprawie dramatycznego wypadku drogowego, do którego doszło jesienią ubiegłego roku na ulicy Libowiec w Jastrzębiu-Zdroju. Rybniczanin Aleksander M. rozwoził tego dnia przesyłki kurierskie. Po potrąceniu zostawił w rowie konającą nastolatkę i dalej rozwoził paczki. 5 sierpnia Sąd Rejonowy w Jastrzębiu-Zdroju uznał oskarżonego za winnego skazując go na pięć i pół roku więzienia.
Zatrzymanie na Chabrowej
Tragedia rozegrała się wieczorem 27 listopada ubiegłego roku na ulicy Libowiec w Jastrzębiu-Zdroju. Nastolatka wracała nieoświetlonym odcinkiem drogi ze szkoły. Do domu jednak nie dotarła. Zaniepokojona rodzina ruszyła na poszukiwania. Ciało nastolatki znaleziono w rowie. Dziewczyna nie żyła. Obrażenia wskazywały, że została potrącona przez samochód. Obok ciała znaleziono również lusterko ze stosunkowo rzadkiego modelu samochodu – forda windstara. W regionie jest zaledwie kilkadziesiąt takich samochodów. Dwa dni po tragicznym wypadku, na ulicy Chabrowej w Rybniku, policja zatrzymała 34-letniego Aleksandra M., a w jego garażu odnaleziono uszkodzonego forda windstara. Rybniczanin został oskarżony o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczkę z miejsca zdarzenia, nieudzielenie pomocy potrąconej nastolatce oraz posiadanie narkotyków.
Sarny tak się nie ratuje
Prokurator Beata Urbańczyk z Prokuratury Rejonowej w Jastrzębiu-Zdroju domagała się dla 35-latka ośmiu lat pozbawienia wolności, 3000zł grzywny oraz dożywotniego zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów. – Oskarżony mając świadomość tego, że potrącił człowieka, choć obecnie twierdzi, że to była sarna, nie zatrzymał się i nie udzielił pomocy. Zdaniem biegłego, nie zachował należytej ostrożności i uderzył w prawidłowo idącą pieszą. Oskarżony ukrył uszkodzony pojazd i wypożyczył inny pojazd aby dalej rozwozić paczki. Osoby, które od niego odbierały przesyłki mówiły, że był zdenerwowany i rozkojarzony. Rozwożąc kolejne przesyłki przejeżdżał przez miejsce wypadku. Widział tam służby ratunkowe. Trudno przyjąć, że powodem takiego zamieszania mogłoby być tylko potrącenie sarny – wyliczała prokurator.
Nie wiedział, że to człowiek
Obrońca oskarżonego adwokat Janusz Miszkurka podkreślał, że jego klient nie miał świadomości, tego że potrącił człowieka, był roztrzęsiony jak każdy, po uszkodzeniu samochodu. – Aby odpowiadać za ucieczkę i pozostawienie człowieka bez pomocy, trzeba mieć świadomość, że się kogoś potrąciło. To kluczowe dla tej sprawy. Mój klient dowiedział się o zdarzeniu dopiero od swojego brata, który przeczytał o nim w internecie. Bardzo to przeżył, płakał, zgłosił się również na komendę w Rybniku, ale go odesłano do Jastrzębia – wyliczał. W mowie końcowej odwołał się do protokołu z sekcji zwłok, który wykazał, iż oprócz licznych obrażeń głowy, krwotoku oraz pękniętych żeber, ofiara doznała pęknięcia ściany prawego przedsionka serca, co oznacza, że śmierć nastąpiła natychmiast po potrąceniu. Nie było więc możliwości pomocy nastolatce.
Zagapił się pan
Sędzia Krzysztof Kasica nie miał wątpliwości co do winy Aleksandra M. skazując go na karę łączną 5 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności. Dodatkowo sąd obciążył sprawcę kosztami procesu, grzywną w wysokości 2000zł oraz wydał dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów samochodowych. – Tłumaczenia, że oskarżony widział sarnę a nie widział człowieka są niewiarygodne. Najbardziej prawdopodobna wersja jest taka, że pan najprawdopodobniej się zagapił, nie zauważył pan człowieka idącego poboczem. Wypadek może się zdarzyć każdemu, ale należy zawsze pomóc poszkodowanemu. Mógł pan się zatrzymać, pomóc tej osobie, zgłosić, że doszło do nieszczęśliwego wypadku nic nie stało na przeszkodzie. Na wymiar kary miała wpływ również pana postawa podczas procesu, podczas którego nie wyraził pan skruchy – uzasadniał sędzia.
Przynajmniej nikogo nie zabije
Matka zmarłej, Gabriela Grygierek po ogłoszeniu wyroku mówiła, że jest on zdecydowanie za łagodny i się z nim nie zgadza. - Jak on mógł nie wiedzieć czy potrącił zwierzę, czy człowieka. Angelika miała 1,80 cm, rude włosy i żółty płaszcz. Sarna jest mniejsza. Jej nie zauważył, a zwierzę tak? Jedyna pociecha jest taka, że już nigdy nie wsiądzie za kółko i nikogo nie zabije – mówiła przez łzy. Wyrok jest nieprawomocny. Obrona zapowiada apelację.
Marlena Staniek,Adrian Czarnota