Wszystko zależy od woli prezydenta
Z walki o park przy „Domusie” nie rezygnują m.in. mieszkańcy pobliskich bloków. W tym celu zorganizowali kolejne spotkanie, na które zaprosili prezydenta Adama Fudalego.
Ten pojawić się nie mógł, bo w tym samym czasie miał już, dużo wcześniej zaplanowane, spotkanie z rybnickimi przedsiębiorcami. Do protestujących mieszkańców pofatygowali się Jerzy Granek, naczelnik wydziału mienia i Janusz Orzeł, naczelnik wydziału architektury. Zadania nie mieli prostego, ponieważ większość mieszkańców czuła się urażona. – Przecież prezydent ma trzech zastępców. Mógł wysłać jednego z nich – mówili uczestnicy spotkania.
Służy czy nadzoruje?
Przedstawiciele Miasta bronili decyzji o sprzedaży terenu przy ul. Zebrzydowickiej. Twierdzili, że jest on przeznaczony pod usługi. Miasto potrzebuje pieniędzy, a wszystko odbywa się zgodnie z prawem. Ich argumenty obalał m.in. Franciszek Kurpanik, radny PO, który od dłuższego czasu wspiera mieszkańców w walce o park. – Plan zagospodarowania przestrzennego można bez problemu zmienić, a jeżeli chodzi o finanse Miasta, to przecież sam prezydent mówi, że kwitną. Więc nie ma chyba konieczności sprzedaży tego terenu – mówił Kurpanik. Stwierdził również, że prezydent ma prawo nie wybrać żadnej oferty i odstąpić od sprzedaży, chodzi tylko i wyłącznie o jego wolę. – Wielokrotnie składaliśmy protesty i żądaliśmy odstąpienia od planów sprzedaży tego terenu. Zostaliśmy jednak zignorowani – stwierdził Adam Piekoszowski, przewodniczący rady dzielnicy Smolna. Jeden z mieszkańców zapytał urzędników, o role jaką pełni prezydent. – Ciekawe czy prezydentowi bliższa jest rola usługowa czy nadzorcza. Czy uważa, że Rybnik jest własnością urzędników czy mieszkańców. 500 podpisów pod protestem to jest nic? To ile ma być, żeby było coś?
Słyszałem, że wszystko jest zgodne z prawem, tylko jest pytanie: kto to prawo ustanawiał i dla czyjego dobra? – pytał jeden z protestujących.
Nowoczesne myślenie o mieście
Na spotkaniu pojawiła się również Ewa Podolska z Kamienia, która od lat walczy, aby dzielnica, w której mieszka nie została „przecięta” asfaltową drogą. – Władze naszego miasta mają taką taktykę, że jak w sporze występują dwie grupy mieszkańców, to obierają stronę jednej grupy i powołują się na obowiązek służenia ludziom, swoim wyborcom. Kiedy jednak za jakąś sprawą opowiadają się wszyscy mieszkańcy, argument o tym, że trzeba służyć ludziom, nie jest już używany – mówiła Podolska. Poprosiła również, aby przekazać prezydentowi, że jest coś takiego jak nowoczesne myślenie o mieście, o jakości życia, a wszystko sprowadza się do kwestii woli i wyboru pewnych wartości.
W podobnym tonie wypowiadali się inni protestujący, których w parku zebrało się kilkudziesięciu. – Jestem ciekawy czy przy swojej posesji prezydent ma drzewka, iglaki? Na pewno tak, a po co? Żeby mieć czystsze powietrze. Jeżeli sprzedadzą ten teren, nie pozwolimy żeby wjechały to buldożery. Dlaczego poprzedni prezydent Makosz nie został wybrany na kolejne kadencje? Bo się kłócił z ludźmi. Niech to będzie przestroga dla prezydenta Fudalego – mówił mieszkaniec bloku przy ul. Zebrzydowickiej. Protestujących oburzył również fakt, że urzędnicy w pewnym momencie zaczęli negować, czy teren obok Domusu to park. Gdy jeden z mieszkańców zapytał jakie kryteria musi spełniać teren, aby być parkiem, to został odesłany do internetu.
Podsumowując całe spotkanie radny Kurpanik jeszcze raz podkreślił, że rozwiązanie całej sprawy leży w kompetencji prezydenta Rybnika i wszystko zależy tylko od jego woli.
Marek Pietras