Pielgrzymuje od 25 lat
Zaczęło się od tego, że córka pani Heleny 25 lat temu postanowiła wziąć ślub na Jasnej Górze. Od tego czasu Helena Szymura wraz z rodziną rok w rok pielgrzymuje do Częstochowy, niosąc intencje całego osiedla.
– Kto jeszcze nie był na pielgrzymce, niech żałuje – mówi Helena Szymura, mieszkanka osiedla Nowiny, która od 25 lat uczestniczy w rybnickiej pielgrzymce na Jasną Górę. Wszystko zaczęło się od karkołomnego przedsięwzięcia, czyli organizacji ślubu podczas pielgrzymki. Za sprawą miejscowego proboszcza udało się namówić na to młodą parę, a pani Helena, jako mama pani młodej nie mogła odmówić. – Rodzina mojego zięcia była bardzo zaangażowana w budowanie probostwa u Św. Jadwigi. Wtedy ks. Jośko powiedział mojemu zięciowi, że w podziękowaniu za pomoc zorganizuje mu ślub na pielgrzymce. Tak się stało – wspomina Helena Szymura. W domu pielgrzyma w Częstochowie pani Helena dała młodej parze błogosławieństwo, a już po uroczystości ślubnej odbyło się bezalkoholowe wesele.
17 lat w jednych butach
– Czasem kiedy idzie się z Nowin do centrum miasta bolą nogi. Na pielgrzymce natomiast nogi mnie nigdy nie bolą. Najgorszy jest pierwszy dzień, kiedy do przejścia jest 30 kilometrów. Mówi się, że tyle przyjętych intencji, ile pęcherzy na stopach. Jest ich całkiem sporo, więc co roku niosę intencje znajomych i sąsiadów z osiedla. W tym roku otrzymałam podziękowanie za 25 lat pielgrzymowania – informuje mieszkanka Nowin, która już planuje pielgrzymowanie w przyszłym roku. Jak podkreśla uczestniczka pielgrzymki, bardzo ważnym elementem, który definiuje komfort i dobre samopoczucie pielgrzyma są wygodne buty. Od 17 lat pani Helena chodzi na pielgrzymkę w jednych butach, które podarowała jej córka. Są niezniszczalne i używane tylko raz w roku.
Jak wielka rodzina
W tym roku na pielgrzymce również odbył się ślub, dlatego pani Helenie zakręciła się łezka w oku. Pan młody pochodził z rybnickich Stodół, a pani młoda z parafii w Biertułtowach. Obecnie Szymurowie pielgrzymują całą rodziną, a córka i zięć pani Heleny choć na stale mieszkają w Niemczech, co roku przyjeżdżają na pielgrzymkę. Każdy niesie swoje intencje i modlitwy, bo przecież zawsze jest za co dziękować i o co prosić. Zdaniem Heleny Szymury najlepsze we wspólnym pielgrzymowaniu jest poczucie wspólnoty. – Wszyscy są jak jedna rodzina. Idziemy jak bracia i siostry, tańczymy, śpiewamy i co najważniejsze modlimy się – podsumowuje rybniczanka.
Szymon Kamczyk