Uchylono wyrok w sprawie morderstwa w Nowej Wsi
25 września Sąd Apelacyjny w Katowicach uchylił wyrok w sprawie Mateusza N., który miał zamordować starsze małżeństwo w podrybnickiej Nowej Wsi. Sprawa 24-latka trafi do sądu I instancji, który ponownie ją rozpozna.
Dwie apelacje
Nad wydanym w styczniu przez rybnicki wydział zamiejscowy Sądu Okręgowego w Gliwicach wyrokiem, pochylili się w czwartek sędziowie Sądu Apelacyjnego w Katowicach. Rozprawa to efekt dwóch apelacji od poprzedniego wyroku. Od wyroku odwołał się zarówno obrońca Mateusza N. jak i prokurator.
Przypomnijmy, 22 stycznia Mateusz N. został skazany na 25 lat pozbawienia wolności. Sąd równocześnie zastrzegł, że mężczyzna będzie mógł starać się o opuszczenie zakładu karnego dopiero po 20 latach pozbawienia wolności. – Sąd nie miał żadnych wątpliwości wydając taki wyrok. Postępowanie przygotowawcze było poprowadzone tak dobrze, że podczas procesu mogliśmy bez trudu weryfikować dowody oraz kolejne wersje, które przedstawiał Mateusz N. - tłumaczyła sędzia Aleksandra Odoj-Jarek ze składu orzekającego.
Jedno morderstwo czy dwa?
Trzech sędziów zawodowych, którzy analizowali w ubiegłym tygodniu wyrok uznali, że wina Mateusza N. nie budzi wątpliwości w przeciwieństwie do wymiaru kary. Tym samym oddalił apelację obrońcy. W pierwszym wyroku sąd przyjął, że 68-letnia Anna i 70-letni Brunon Pytlik zginęli niemal od razu i Mateusz N. nie działał ze szczególnym okrucieństwem. Przyjęto również, że jednym czynem zabito dwie osoby. – Sąd Apelacyjny w Katowicach w wydanym wyroku przychylił się do apelacji oskarżyciela publicznego. Ustalenie, że jednym czynem zabito dwie osoby budzi wątpliwości sądu odwoławczego. Należy zastanowić się czy nie mamy tu do czynienia z dwoma czynami, bo przecież obie osoby nie zostały zabite równocześnie lub też z czynem ciągłym, co też rodzi inną kwalifikację – mówi sędzia Robert Kirejew z Sądu Apelacyjnego w Katowicach.
Bez dożywocia
Te niuanse w interpretacji są bardzo ważne dla ewentualnego dożywotniego pozbawienia wolności, którego domaga się prokuratura. Sąd Apelacyjny w Katowicach zgodnie z prawem nie może Mateusza N. skazać na taką karę w postępowaniu odwoławczym. Aby ta zapadła sprawa musi ponownie wrócić do Sądu Okręgowego. – Liczba ciosów, narzędzia oraz siła z jaką uderzał sprawca nie pozostawiają wątpliwości, że było to działanie ze szczególnym okrucieństwem. Niewykluczone, że jedna z ofiar widziała jak zabijana jest druga – przekonywał na sali prokurator Adam Roch z Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach.
Trzy lata w areszcie
Sąd pierwszej instancji będzie musiał jeszcze raz rozpoznać całą sprawę, a styczniowy wyrok został w całości uchylony. Mateusz N. przebywa w areszcie śledczym od 2011 roku. Sąd w uchylonym dziś styczniowym wyroku poza skazaniem Mateusza N. na karę 25 lat pozbawienia wolności, zawarł dodatkowe obostrzenie, że Mateusz N. będzie mógł się starać o przedterminowe zwolnienie dopiero po 20 latach. Gdyby tego nie zrobił, oskarżony mógłby się o to ubiegać już po 15 latach odsiadki a w praktyce po 12, bo blisko trzy lata przesiedział w areszcie śledczym. Miałby wtedy czterdzieści lat.
Dramat przy Rybnickiej
Mateusz N. nazywany przez znajomych Szatanem, został skazany za zamordowanie 68-letniej Anny i 70-letniego Brunona Pytlików. Do tragedii doszło w czerwcu 2011 roku w Nowej Wsi w gminie Lyski. Morderca przyszedł wieczorem pożyczyć pieniądze od swoich sąsiadów. Pieniądze już trzymał w ręce, kiedy pomiędzy nim a małżeństwem najpierw doszło do kłótni, a następnie do bójki. Podczas tego Mateusz N. ciężko pobił sąsiadów. Na głowie mężczyzny złamał młotek, a kobiecie zmiażdżył twarz maszynką do mięsa. Po wszystkim zostawił rannych w domu. Sam zaczął oddawać pieniądze znajomym, kupił sobie również wymarzony sprzęt muzyczny.
Adrian Czarnota