Praprawnuk barona na Wieczorze Czernickim
Już trzeci raz Stowarzyszenie Spichlerz zorganizowało Wieczór Czernicki, świętując jednocześnie swoje drugie urodziny. Tym razem stowarzyszenie pochyliło się nad historią I wojny, biorąc pod lupę żołnierzy z Czernicy i Łukowa. Impreza była również okazją do odwiedzin Czernicy przez kolejnego potomka budowniczego zamku.
Mieszkańcy tłumnie przybyli na wydarzenie, spodziewając się historycznych niespodzianek. Jak zwykle nie pomylili się. Z okazji Wieczoru Czernickiego przygotowano dwie wystawy. Pierwszą oglądać można było na terenie parku przy zamku i prezentowała ona przebieg I wojny, uzbrojenie itd. Drugą wystawę zainstalowano w zamku i prezentowała ona sylwetki 16 żołnierzy z Czernicy, którzy walczyli na frontach I wojny. Wystawę poprzedziły miesiące ciężkiej pracy wolontariuszy, którzy docierali do rodzin i zbierali wątłe skrawki informacji o przodkach. – Kiedy wymyśliliśmy, że dobrze będzie świętować stulecie pierwszej wojny, nie spodziewaliśmy się, że będzie to tak trudne wyzwanie. Najczęściej spotykaliśmy się z odpowiedziami, że żadnych informacji o tych żołnierzach nie ma, albo fotografie zostały dawno spalone. Z gminy udało nam się otrzymać listę 30 poległych żołnierzy, ale okazało się, że to chybiony trop. Byli to ludzie, którzy mieli 16, 15, 14 lat, a nazwiska nic nie mówiły, bo ginąc na froncie nie mieli szans na założenie rodzin. Uważam, że i tak dużym sukcesem na tak małą społeczność jest tych 16 żołnierzy, których udało się opisać – informuje Agnieszka Pytlik, prezes Stowarzyszenia Działań Lokalnych „Spichlerz”. Oprócz wystaw, odbyła się również prelekcja na temat broni i umundurowania żołnierzy z początków XX w. Przedstawione zostały m.in. nakrycia głowy, początkowo miękkie, bo nikt nie spodziewał się użycia broni palnej i artylerii przy pierwszej wojnie, później już hełmy, chroniące żołnierzy. Zaprezentowano również karabiny i karabinki używane na froncie, mundur ułański oraz szable, tak ważne w polskiej tradycji militarnej. Wśród nich znalazła się szabla wzoru 1917, która była pierwszą szablą wyprodukowaną w niepodległej Polsce i zasłynęła w 1920 r. podczas wojny polsko-bolszewickiej.
Podsumowanie na urodziny
Wieczór Czernicki był okazją do podsumowania dwóch lat działalności stowarzyszenia. – Kiedy podsumowaliśmy pierwszy rok działalności, wszyscy siedzieli zmęczeni i zadowoleni z tego, że zrobiliśmy dużo. Nikt chyba nie przypuszczał, że ten rok będzie dwa razy bardziej intensywny. Doszły nam dwa nowe wydarzenia: Noc Muzeów i otwarcie ścieżki dydaktycznej. Oprócz tego odbył się kolejny Piknik Historyczny, spotkania z najstarszymi mieszkańcami, a teraz Wieczór Czernicki i Podwieczorek Łukowski, który jest przed nami. Była to wielomiesięczna praca kilkudziesięciu ludzi. Kanałem, który obraliśmy jest praca z wolontariuszami. Wokół działań stowarzyszenia zaczęła kręcić się i angażować młodzież ze szkoły podstawowej i gimnazjum. Musieliśmy ich usystematyzować. Te wszystkie wydarzenia to również ich rzetelna praca i to uważamy za ogromny sukces – podkreśla Agnieszka Pytlik. Goście mogli na Wieczorze Czernickim zobaczyć prezentację multimedialną, podsumowującą wszystkie działania z ostatniego roku, a przy okazji zobaczyć pomieszczenia, które stowarzyszenie ma do dyspozycji w zamku.
Odwiedziny potomka
Ciekawostką ostatniego wydarzenia była wizyta praprawnuka barona Hugo von Roth, czyli kolejnego potomka budowniczego zamku, którego zainteresowała historia przodków. Michael Roth przyjechał z Niemiec wraz ze swoją córką Waleską, która imię otrzymała po polskiej prababci. – Bardzo się cieszymy, że możemy gościć potomka barona von Roth z pierwszego związku. To jego praprawnuk, który nas znalazł. Michael mieszka w Monachium i zajmuje się budową helikopterów. Koresponduję z nim od dłuższego czasu. Jest pierwszy raz w Polsce, bardzo się mu podoba i cieszy się z tego przyjazdu – powiedział Jan Krajczok z SDL Spichlerz. – Jestem zachwycony tym, że mogę być w miejscu zbudowanym przez moich przodków. To dla mnie bardzo emocjonalne wydarzenie. Jestem pod wrażeniem stowarzyszenia. To, co widziałem w internecie pozwoliło mi przypuszczać, że organizacja działa bardzo dobrze, a teraz przekonuję się o tym na własne oczy – zapewnił pra pra wnuk barona.
Łącznik rodzinny
Historia, którą stowarzyszenie poruszyło na samym początku swojej działalności, cały czas wraca, właśnie wraz z kolejnymi kontaktami z krewnymi budowniczego zamku. – Parę lat temu zaczęliśmy się zajmować tajemnicami zamku. Wtedy nie było jeszcze stowarzyszenia, a tylko grupa znajomych, która przy wsparciu ośrodka kultury napisała projekt i zaczęła grzebać w historii rodziny von Roth. Doszukiwaliśmy się wtedy wspomnień. To wszystko zamieściliśmy na naszej stronie internetowej i wtedy tak naprawdę się zaczęło. Pierwszą osobą z rodziny barona, o której wiedzieliśmy i odnowiliśmy kontakt, była babcia Gerda Dreuicker – prawnuczka barona von Roth i Rossiny Gross. Nie przypuszczałam, że sieć i internet daje takie możliwości. Obecnie już trzy kolejne osoby, które są praprawnukami barona z nieślubnego łoża z Rossiną Gross, zaczęły się do nas odzywać. To osoby mieszkające na terenie Niemiec. Poza tropem naszego stowarzyszenia nie mają zbyt wiele informacji o swojej rodzinie, dlatego jest to dla nich tak cenne – podkreśla Agnieszka Pytlik. Krewni barona podczas odwiedzin w Czernicy oglądają m.in. dom na Buczynie, który baron wybudował dla Rossiny z dziećmi, podczas gdy sam ożenił się z Albiną. Dom istnieje nadal, choć zmienili się właściciele, którzy chętnie witają w odwiedzinach potomków barona, szukających historii własnej rodziny.
Szymon Kamczyk