Andrzejowi zabrakło czasu
ŚWIERKLANY. 27 października na cmentarzu parafii św. Anny spoczął Andrzej Kiełkowski, wieloletni samorządowiec, działacz społeczny i pasjonat historii i tradycji naszego regionu. Każdą wolną chwilę wykorzystywał na propagowanie śląskiej kultury i pisanie książek o Śląsku.
Jak twierdzą mieszkańcy Świerklan pogrzeb zgromadził w parafialnym kościele więcej osób niż w święta. To nic dziwnego, bo Andrzej Kiełkowski aktywnie działał zarówno na płaszczyźnie samorządowej (jako wiceprzewodniczący rady powiatu, wcześniej gminny radny), społecznej (jako przewodniczący Koła Ruchu Autonomii Śląska w Świerklanach), artystycznej (tworząc oprawę muzyczną wielu imprez i spotkań) oraz autorskiej, propagując śląską kulturę i tradycje poprzez swoje książki. Wielu przedstawicieli młodego pokolenia zapamięta Andrzeja Kiełkowskiego, prowadzącego swoje ranczo, czyli mały skansen maszyn i narzędzi z rolnictwa i górnictwa. W kolekcji Kiełkowskiego znalazło się również wiele przedmiotów użytkowych i antyków. Choć rzeczy te często nie miały wartości materialnej, dla Andrzeja Kiełkowskiego były obdarzone ogromną wartością historyczną. Każdy z przedmiotów mógł dokładnie opisać i opowiedzieć przez kogo oraz do czego był używany. W ten sposób stworzył również album „Ocalić od zapomnienia”, w którym opisał swoją kolekcję.
Wcześniej w dorobku autorskim Kiełkowskiego znalazły się książki o tradycjach, śpiewniki śląskie, czy nawet opowiadanie science-fiction, oczywiście po śląsku („Ślązoki lecą na Marsa”). Jedną z ciekawszych pozycji w dorobku autora jest książka „Podróż życia”, w której zrelacjonował swoją podróż do Republiki Południowej Afryki, gdzie pojechał na zaproszenie swojego przyjaciela. W ubiegłym roku Andrzej Kiełkowski po raz drugi pojechał do RPA. Niestety, tym razem, aby wziąć udział w pogrzebie przyjaciela, który wyjechał ponad 30 lat temu do RPA z górniczego Śląska, by trafić do pracy na tamtejszą kopalnię. Jego śmierć dopadła pod ziemią na obczyźnie, Andrzeja w ukochanych Świerklanach.
Drążył temat
Wielką pasją Andrzeja Kiełkowskiego było poznawanie działania rzeczy i zjawisk od środka. Dzięki upartości i motywacji udało mu się dotrzeć do osób, które w ubiegłym wieku budowały instalacje wodne, oparte na niezwykłych pompach. Hopki, bo tak zwykł nazywać pompy autor książek, szerzej znane były jako pompa wodna wider. – Pamiętam, że kiedy wracałem do domu ze szkoły w kilku miejscach słychać było pracę tych urządzeń. Od zawsze fascynowało mnie, w jaki sposób to działało. Teraz po latach udało mi się uzyskać model takiej pompy, dzięki ludziom, którzy poświęcili na ten projekt swoją pamięć i precyzyjną pracę – wspominał jeszcze niedawno zadowolony autor. Jak twierdził, stworzenie modelu pompy to dla niego zakończenie pewnego etapu w życiu – okresu ciekawości i ostatecznej satysfakcji z pozyskanej wiedzy. Model pompy, która była prawie perpetuum mobile, był dla Andrzeja motorem do napisania książki o pracach rzemieślniczych „Jak się piyrwej łonaczyło czyli jak się dawniej pracowało”.
Zbiór ważnych nazwisk
W tym roku powstała ostatnia książka Andrzeja Kiełkowskiego, traktująca o technikach prowadzenia różnego rodzaju prac, stosowanych na Śląsku jeszcze na początku XX w. Książka, jak większość autorstwa Kiełkowskiego, została podzielona na dwie części. Każdy rozdział publikacji został zapisany zarówno w języku polskim, jak i w fonetycznym zapisie śląskiej gwary. Z ostatniej książki, współfinansowanej przez gminę Świerklany, możemy dowiedzieć się m.in. w jaki sposób kiedyś wyrabiało się cegłę, jak budowano domy, jak kopano studnie, wyrabiano koronki czy wreszcie w jaki sposób funkcjonowała wspomniana pompa wider. Andrzejowi zabrakło czasu na skończenie nowej książki, do której materiały zbierał już od kilku lat. Publikacja miała opowiadać o znanych Ślązakach, a lista nazwisk była bardzo długa. Marzeniem Andrzeja Kiełkowskiego było, aby każdy ze znanych Ślązaków miał choć krótkie wspomnienie w jego publikacji wraz z naszkicowanym portretem. Teraz Andrzej dołączył do tego zacnego grona i być może jego osoba stanie się kiedyś inspiracją dla czyjegoś pióra.
Szymon Kamczyk