Mają najlepszych ratowników na Śląsku
Trzecie miejsce wśród drużyn ze Śląska, Małopolski i Dolnego Śląska zajęli strażacy z Lysek w I Otwartych Mistrzostwach Śląska w Ratownictwie. Strażacy ciężko pracowali, aby osiągnąć tak wysoki wynik.
Lyski słynie z zaangażowania w propagowanie zasad pierwszej pomocy i szkoleń z zakresu ratownictwa medycznego. Drużyna ratowników w Lyskach jest bardzo silna i każdy z nich może pochwalić się świetnymi umiejętnościami. Te przydają się, kiedy trzeba ratować poszkodowanych w wypadkach czy pożarach, ale nie tylko, o czym strażacy przekonali się podczas ostatnich zawodów. – Przed mistrzostwami trenowaliśmy regularnie dzień za dniem przez trzy tygodnie. Realizowaliśmy różnego rodzaju scenariusze, bo przypadków i możliwości jest bardzo dużo. Oczywiście nie przeprowadziliśmy wszystkich możliwych symulacji, ale przynajmniej poznaliśmy teoretyczne założenia różnych sytuacji zagrożenia życia i zdrowia – mówi Mateusz Kuczera, strażak OSP Lyski i uczestnik zawodów. – Jesteśmy bardzo wdzięczni osobom, które z własnej nieprzymuszonej woli, zgodziły się na bycie statystami podczas ćwiczeń. Byli to ludzie również związani z pożarnictwem i niesieniem pomocy, więc dla nich było to dodatkowe i wartościowe doświadczenie. Można przecież cały czas uczyć się ratowania ludzi w teorii i praktyce, ale kiedy sami stajemy się ratowanym, zaczynamy patrzeć na procedury nieco inaczej – podkreśla Mateusz Kuczera.
Podchwytliwe ratownictwo
Na ostatnich zawodach ratownicy startowali w 6-osobowych zastępach dojeżdżając do poszczególnych zadań swoimi samochodami bojowymi, na miejscu dzielili się na 4-osobowy zastęp ratowników, który miał za zadanie udzielić pomocy poszkodowanym w rożnego rodzaju wypadkach, a 2 osoby zostały przydzielone do zadań strażackich. Zawody rozpoczęły się od specjalnego szkolenia z zakresu przyjmowania lotniczego pogotowia ratunkowego, z którego każdy strażak otrzymał certyfikat. – Najtrudniejszym według nas zadaniem, z którym musieliśmy się zmierzyć, była segregacja poszkodowanych w wypadku autobusu. Trzeba było myśleć logicznie i mieć dużą wiedzę teoretyczną, a punkty można było stracić na błahych sprawach. To zadanie udało się nam wykonać bardzo dobrze, uzyskując najwyższy wynik ze wszystkich drużyn. Były także zadania z haczykiem. Np. przy ratowaniu poszkodowanych w wyniku potrącenia staruszka przez rowerzystę, obaj panowie byli poszkodowani, ale skupiliśmy się na rowerzyście, który doznał różnych złamań. Nie wzięliśmy pod uwagę, że potrącony staruszek ma astmę i trzeba mu podać tlen, na czym niestety straciliśmy punkty – wspomina Mateusz Kuczera.
Plany na rozwój
Ostatecznie strażakom z Lysek udało się stanąć na najniższym stopniu podium. Po czterech dniach zmagań wygrali dla swojej jednostki radio nasobne oraz latarki na hełm bojowy. Warto dodać, że w tym roku strażacy zakupili do swojej jednostki m.in. neutralizatory płynów eksploatacyjnych pojazdów, używane podczas wypadków oraz elementy indywidualnego umundurowania. OSP Lyski wykonała również swoje logo, które zostało umieszczone na wozach bojowych i na mundurach strażaków w formie naszywki. Strażacy chcą również w najbliższym czasie skorzystać z szansy, jaką dał jednostkom wojewódzki zarząd Związku OSP RP na wymianę starych samochodów. Związek pozyskał środki z Unii Europejskiej, które posłużą jako dotacje do zakupu nowych samochodów, przy małym wkładzie własnym gmin. Obecnie zakupy samochodów są finansowane pół na pół z budżetu gmin i dotacji związku. W przypadku pieniędzy europejskich, dotacja może wynieść nawet 80 proc. kosztów zakupu pojazdu z pełnym wyposażeniem. OSP Lyski dysponuje dwoma samochodami: kupionym w ubiegłym roku lekkim samochodem na podwoziu forda i wysłużonym ciężkim jelczem. Właśnie jelcza strażacy chcieliby wymienić na nowszy model.
Szymon Kamczyk